tag:blogger.com,1999:blog-69922145620376823082024-03-14T02:06:29.241-07:00Lily HogwartLaurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-39830722188713201082014-03-09T08:05:00.001-07:002014-03-09T08:05:21.254-07:00ROZDZIAŁ IX część 3 Kiedy się przebierałam towarzyszyły mi nieustanne motylki w brzuchu. Ręce tak mi się trzęsły, że miałam trudności z zapięciem kurtki i zawiązaniem butów. Zebrałam włosy w wysokiego kucyka i pobiegłam na boisko szkolne. Otworzyłam szeroko oczy, bo pierwszy raz widziałam je z tak bliska. Cała ziemia była pokryta zieloną trawą. Tyko pod trzema bramkami, z każdej strony leżał piasek. Całe boisko było otoczone trybunami i co jakiś czas wyższymi wieżami. Wdrapałam się na najwyższą z nich i przyglądałam się z fascynacją grze Gryfonów. Wszyscy mieli na sobie sportowe szaty w kolorach złota i czerwieni. W drużynie były trzy dziewczyny: Alicja Spinnet, Katie Bell i Angelina Johnson. Wszystkie były ścigającymi. Harry Potter latał po boisku rozglądając się za czymś. Prawdopodobnie szukał znicza. Bliźniaki mieli w rękach pałki i zręcznie odbijali nimi tłuczek. Został już tylko obrońca, a był nim nie kto inny, jak Ronald Weasley. Trzymał się kurczowo miotły i nie wyglądał na zbyt pewnego siebie. Mimo wszystko, dzielnie bronił bramek przed kaflem. Pogoda nie była zbyt dobra do gry, ale treningi musiały się odbywać ze względu na zbliżający się mecz ze Ślizgonami. Kiedy deszcz zaczął padać wciągnęłam na głowę kaptur, bo pomimo daszku, woda przedostawała się na trybuny i wróciłam do oglądania treningu. Alicja bardzo zręcznie podała kafla Angelinie, a ta rzuciła go do Katie. Gdy zobaczyła tłuczka zbliżającego się w jej stronę krzyknęła coś i natychmiast pojawił się przy niej Fred, który z doskonałą precyzją odbił go w przeciwną stronę. W tym czasie Katie zdążyła dolecieć do bramek i strzelić gola do jednej z trzech bramek pomimo próby obrony Rona. Chłopak zrezygnowany zwiesił głowę i powrócił do środkowej obręczy. Po półgodzinie Harry swoim krzykiem oznajmił, że znicz został złapany. Angelina wylądowała na ziemi i przywołała do siebie resztę drużyny. Zaczęła im coś zawzięcie tłumaczyć machając przy tym rękoma, wskazując raz na jedną, raz na drugą stronę boiska. <i>Nareszcie koniec.</i> Pomyślałam i zaczęłam zbierać się do wyjście kiedy cała drużyna z powrotem wzbiła się w powietrze. Osunęłam się zrezygnowana na ławkę i poszukałam wzrokiem George'a. Deszcz padał coraz mocniej, ale udało mi się go wypatrzeć. Wystawiłam głowę poza daszek, żeby zwiększyć swoją widoczność. Cofnęłam ją szybko, gdy jedna, duża kropla kapnęła mi prosto na nos. Otrząsnęłam się i z powrotem skierowałam wzrok w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był chłopak. Kiedy go nie zobaczyłam, usłyszałam jakieś krzyki dobiegające z dołu. Dostrzegłam zawodników Gryffindoru i Slytherinu kłócących się ze sobą. Ponownie wystawiłam głowę za trybuny i przyglądałam się z zaciekawieniem dwóm grupom. Ślizgoni zaczęli się z czegoś śmiać, a bliźniaki rzuciły się w stronę Malfoy'a. Natychmiast zbiegłam na dół i stanęłam między nimi.<br />
- Proszę mi natychmiast powiedzieć co się tutaj dzieje! - krzyknęłam stając między nimi i zasłaniając swoim ciałem Malofoy'a przed kolejnym atakiem<br />
- Nikt cię nie prosił o pomoc, Gray! - usłyszałam głos kapitana ich drużyny - Montague'a <br />
- Właśnie, to nie twoja sprawa. - warknął Malfoy popychając mnie tak, że upadłabym na ziemię, gdyby Fred mnie nie złapał.<br />
- Chory jesteś? - zapytał George i niebezpiecznie zbliżył się do Dracona<br />
- Na pewno nie tak bardzo jak ona...<br />
- Co masz na myśli?<br />
- Czyżbyś nie wiedział o chorobie sierocej kochanej Lilusi? - powiedział szyderczym tonem.<br />
To był cios poniżej pasa. Zacisnęłam mocno pięści tak, że paznokcie wbijały mi się w dłonie. Uwolniłam się z objęć Freda. Ślizgoni roześmiali się głośno a Gryfoni patrzyli na niego z pogardą.<br />
- Ty... - szepnął George i już chciał zaatakować szukającego, gdy złapałam go za rękę.<br />
- Nie warto. - powiedziałam cicho i jeszcze raz spojrzałam głęboko w oczy byłego przyjaciela.<br />
- Chodźmy stąd. - zarządziła Angelina i udała się w stronę szatni.<br />
George przytulił mnie i poprowadził ku wyjściu. w oczach miałam łzy. Jak on mógł mnie tak potraktować? Choroba sieroca... Te dwa słowa błądziły nieustannie w moich myślach. Zrobiło mi się strasznie gorąco i ciężko mi było oddychać. Po kolejnych kilku krokach zakręciło mi się w głowie, więc przystanęłam.<br />
- Lily? Coś się stało? - zapytał chłopak wyraźnie zaniepokojony.<br />
- Strasznie tu... dusz... - nie zdążyłam dokończyć, bo zemdlałam.<br />
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Lily? Lily, do jasnej cholery, co się dzieje?!<br />
George podbiegł do dziewczyny. Sprawdził, czy oddycha. Kiedy sprawdzał puls, okazało się, że jest strasznie rozgrzana. Kiedy wyczuł delikatne pulsowanie na nadgarstku dziewczyny, wziął delikatnie na ręce i chciał ją zanieść do Skrzydła Szpitalnego.<br />
- Stój, co robisz?! Prędzej ją zabijesz! - usłyszał czyiś głos.<br />
Zobaczył biegnącego w jego stronę chłopaka o czarnych włosach i zielonych oczach, a zza jego pleców wystawały... Skrzydła? George stanął jak wryty i patrzył się na zbliżające się coraz bliżej stworzenie.<br />
- Daj mi ją! - wrzasnął chłopak, wyrwał Lily z objęć zdezorientowanego rudzielca i pobiegł z nią w stronę szatni.<br />
Czarodziej otrząsnął się i natychmiast ruszył za nim. Kiedy wpadł do pomieszczenia, usłyszał, że pod prysznicem leje się woda. Wbiegł tam i zobaczył, że tajemniczy obcy siedzi w brodziku z Lily, pozwalając zimnej wodzie obniżyć temperaturę ciała koleżanki. Dziewczyna miała zdjętą kurtę rozpiętą koszulę, która teraz ściśle przylegała do jej ciała.<br />
- Co tak stoisz? Biegnij po kogoś! - nakazał wróż<br />
George rzucił się szybko po pomoc, a gdy wrócił z panią Pomfrey, nieznajomego już nie było.<br />
- Szybko, na co czekasz? Zanieś ją do Skrzydła Szpitalnego, bo ja nie będę jej nosić! - rozkazała pielęgniarka i już po chwili zajęła się pacjentką.<br />
<br />
<br />
Tak, wiem. Dzisiaj krótka, ale ostatni tydzień powrotu do szkoły poważnie dał się we znaki :) Dziękuję Wam wszystkim za... <fanfary> ponad 3000 wyświetleń i 15 komentarzy pod rozdziałem :D Jestem tak szczęśliwa, że nie potrafię tego nawet wyrazić. Jak widzicie mamy nowy wygląd, który zawdzięczam Taxygal :3 Mamy też funkcję obserwowania, co już kilka osób zauważyło, więc już może nie wszystkich będę musiała informować ;> Jeszcze raz dziękuję. Dajecie mi motywację do dalszego pisania. Kocham Was :3 I następny rozdział za tydzień. Może mi napiszecie czego byście chcieli się w nim dowiedzieć, lub co by się miało wydarzyć? Wybiorę którąś z propozycji, wykorzystam ją w nowej notce i zadedykuję rozdział pomysłodawcy :) Co Wy na to? Czekam na propozycje :></fanfary><br />
Do następnego razu ;3</div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-67894162793376510872014-02-21T12:28:00.000-08:002014-02-21T13:32:50.708-08:00ROZDZIAŁ IX część 2 Bardzo szybko zakumplowałam się z Hermioną. Praktycznie po godzinie rozmów byłyśmy nierozłączne. Nie była taka zła jak mówili Ślizgoni. Postanowiłam wziąć się trochę w garść i żyć jak na Gryfonkę przystało. Zamiast siedzieć z założonymi rękoma, w wolnej chwili poszłam do biblioteki. Przeczytałam sporo na temat wróżek żeby cokolwiek o sobie wiedzieć. Wiem już, że oprócz picia alkoholu nie wolno mi palić (czy też przebywać z osobą palącą) ani zażywać narkotyków, gdyż mój organizm bardzo chłonie toksyny, a ich nadmierna ilość grozi obumarciem skrzydeł, zaburzeniem wewnętrznych procesów, a w najgorszym przypadku - śmiercią. Bardzo źle działa na nas również czarna magia. Naszą mocną stroną za to jest zielarstwo, opieka nad zwierzętami i eliksiry. Możemy też bardzo długo przebywać pod wodą, ponieważ podobnie jak rośliny zachodzi w naszych organizmach proces fotosyntezy, który w części zaspokaja nasze potrzeby żywieniowe. Ale chyba sprawą, która najbardziej mnie wciągnął rozdział o mocy wróżek, zależnie od jej rodzaju. Już wszystko tłumaczę.<br />
Każda wróżka ma jakąś specjalizację. Ta, która urodziła się w wiosnę, jest wróżką wiosenną, ta co w lato letnią i tak samo z jesienną i zimową. Wiosenne są najczęściej strażnikami, letnie opiekują się roślinami i zwierzętami, jesienne są wybitnymi twórcami eliksirów a zimowe są uzdrowicielkami. Jako że moje urodziny wypadają 19 marca wychodzi na to, że jestem uzdrowicielką. Jednak jest coś co łączy wszystkie te grupy. Każda wróżka posiada magiczne zdolności. Coś jak czarodzieje, tylko nie potrzebują do tego różdżek. Wymaga to jednak silnego skupienia i włożenia w to wszystkich swoich emocji, z którymi ma być związane zaklęcie. Nie ma żadnych formułek, czy określonego wymachu różdżką. Trzeba uporządkować swoje uczucia. Na przykład jeśli chcesz kogoś uzdrowić to musisz się skupić na miłości, którą żywisz do tego człowieka. Jeśli chcesz kogoś zaatakować skupiasz na nim cały swój gniew. Jeżeli wszystko robisz prawidłowo, w twoich dłoniach gromadzi się zmaterializowana kula światła, którą tylko należy wycelować w osobę, z którą związane jest zaklęcie.<br />
Z natury jesteśmy istotami bardzo wrażliwymi i bardzo łatwo nas zranić. Szybko poddajemy się uczuciom, które nie zawsze są dobre. Pomyślałam trochę zawstydzona o Malfoy'u. W sumie nic złego nie zrobił. Krzyknął na mnie. Wielkie mi halo. A że tego dnia towarzyszył mi nieustanny smutek, nie ma się co dziwić, że wzięłam to bardziej do siebie, patrząc na moją naturę. Najgorsze jest to, że łatwo przywiązujemy się do ludzi, co by tłumaczyło moje szybkie zauroczenie się w George'u, czy Draconie. Postanowiłam włączyć swoją ludzką połówkę i czerpać z niej to co najlepsze.<br />
Leżałam z książką na łóżku, gdy moje przemyślenie przerwała Hermiona..<br />
- Hej! Co czytasz? - zapytała kładąc się koło mnie na łóżku.<br />
- Trochę magicznych stworzeń. - odpowiedziałam z uśmiechem.<br />
- O! Wróżki? - przeczytała nagłówek - Tego chyba nie przerabiamy. Ale nie dziwię się, że o nich czytasz. Moje ulubione, magiczne stworzenia. Patrz. <br />
Sięgnęła po swoją torbę i wyjęła z niej swój szkicownik. Wręczyła mi go, dumna z siebie.<br />
- No, otwórz! - zachęciła mnie.<br />
Otworzyłam zeszyt, a moim oczom ukazały się idealne rysunki wróżek i skrzydeł, bardzo przypominających moje własne.<br />
- Ojeju... Jakie piękne... - wyszeptałam<br />
- Dziękuję. - odpowiedziała zarumieniona i schowała zeszyt z powrotem do torby.<br />
- Chciałabym kiedyś spotkać prawdziwą wróżkę... - westchnęła.<br />
Nawet nie wiedziała, że jej marzenie w połowie się spełniło. Uśmiechnęłam się do siebie.<br />
- Ale widzę, że ty chyba od małego tak we wróżki maniaczysz. - powiedziała biorąc z mojego stolika nocnego oprawione zdjęcie. Zerkały na nią trzy uśmiechnięte, przytulone do siebie postacie.<br />
- Kto to? - zapytała z ciekawością<br />
- To... - wskazałam małą, pięcioletnią dziewczynkę - To jestem ja... A obok moja mama i tata...<br />
- Śliczne te skrzydła... - powiedziała Hermiona rozmarzonym głosem - Jak je zrobiłyście? To był bal przebierańców, czy co?<br />
- Tak. - skłamałam - Moja mama była zdolną czarownicą i zrobienie takich skrzydeł nie było dla niej wcale trudne.<br />
- Może by zrobiła takie też dla mnie? - zażartowała brązowooka<br />
- Wiesz, chyba... Nie da rady... Choćby bardzo chciała to... - zacinałam się co wyraz, na wspomnienie swojej rodzicielki. <br />
Pamiętałam bardzo dobrze dzień, w którym zrobiłyśmy sobie to zdjęcie i wcale nie był to bal przebierańców. To były moje urodziny. W ten jeden dzień w roku tata wracał do domu byśmy chociaż ten jeden dzień spędzili jak prawdziwa rodzina. Na to wspomnienie uśmiechnęłam się,a po moim policzku spłynęła jedna łza.<br />
- Czemu? Coś się stało? - zapytał dziewczyna już poważnym tonem<br />
- No, bo... Oni nie żyją.<br />
- Przykro mi... Ja nie chciałam... - zaczęła się tłumaczyć dziewczyna<br />
- Spokojnie, skąd mogłaś wiedzieć. - powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny - Nić się nie stało, naprawdę.<br />
Siedziałyśmy chwilkę w milczeniu. Nagle Hermiona uderzyła się dłonią w czoło.<br />
- Zapomniałabym! Dumbledore prosił, żebyś dzisiaj do niego poszła.<br />
- Ok. To ja lecę! - rzuciłam, a wychodząc przytuliłam koleżankę na pożegnanie.<br />
Szłam pustym korytarzem. Wszyscy siedzieli w pokojach wspólnych szykując się do obiadu. Prawie wszyscy. Niedaleko gabinetu, do którego zmierzałam zobaczyłam blond chłopaka. Draco. Stał odwrócony do mnie tyłem trzymając pogniecioną kartkę i patrząc się pusto przez okno. Bez żadnego ostrzeżenie, rzuciłam się na niego.<br />
- Lil... Ale ty... Przecież... Ja... - zaciął się blondyn<br />
- Ty tylko zrobiłeś to co do ciebie należało. Przecież jakbyś na mnie nie krzyknął, to zapewne musiałbyś spędzić ze mną całą noc na korytarzu.<br />
- Och Lil... - odparł tylko i przytulił mnie do siebie<br />
- Ale jest jeszcze coś... - dodał poważnym tonem, chwytając mnie za ramiona i odsuwając od siebie<br />
- Co takiego? - zapytałam patrząc się w jego<br />
- Och, nie rozumiesz?! Jesteś w niebezpieczeństwie! Będzie lepiej jak o sobie zapomnimy... - powiedział odwracając się do mnie tyłem i odchodząc.<br />
- A więc... To koniec? Tak po prostu?<br />
Przystanął na chwilę.<br />
- Nie zależy ci? Bo mnie tak... Draco jesteś wspaniałym przyjacielem... Nie zostawiaj mnie teraz samej...<br />
- Nie jesteś sama. Masz Weasley'a. On lepiej o ciebie zadba niż ja.<br />
Odpowiedział drżącym głosem i odszedł. Oszołomiona stałam jeszcze chwilę w miejscu. Ocknęłam się słysząc miauczenie pani Norris i ruszyłam w kierunku chimery, która strzeże wejścia do gabinetu dyrektora.<br />
- Witam, witam panno Gray. Zapraszam do środka! Cytrynowe dropsy! - powiedziała pani McGonnagall wyrastając nagle z podziemi.<br />
Zaprowadziła mnie do Dumbledore'a i uśmiechając się, otworzyła mi drzwi do gabinetu, a sama została na zewnątrz. Zdziwiło mnie zachowanie nauczycielki. Jakby była czymś mocno podekscytowana. Wzruszyłam ramionami i usiadłam naprzeciwko dyrektora, który zachowywał się podobnie do opiekunki Gryffindoru. Podniosłam jedną brew do góry, ukazując tym samym swoje zdziwienie.<br />
- Dzień dobry! - powiedziałam wesoło, bo humor nauczycieli dosyć mi się udzielił<br />
- Witaj Lily! Jak sobie radzisz? Słyszałem, że zadomowiłaś się u panów Weasley'ów? - zapytał z uśmiechem<br />
- Może troszkę...<br />
- Wspaniale. Dzisiejsze spotkanie chciałbym poświęcić odpowiedziom na twoje pytania i... Jedną dobrą wiadomość, ale to później. - dodał widząc moje pytające spojrzenie.<br />
- Więc... Chciałabym wiedzieć dlaczego nie mogę wejść do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.<br />
- Musiałem je zaczarować.<br />
Już otwierałam buzię, żeby zadać kolejne pytanie, ale dyrektor uciszył mnie ruchem ręki.<br />
- Zacznę od początku. Jak już ci mówiłem, Lily nigdy nie powinnaś znaleźć się w Slytherinie. Warunkiem bycia w Slytherinie jest czysta krew, a przecież dobrze wiesz, że ty jej nie posiadasz. Stąd nasze podejrzenia o zaczarowaniu tiary przydziału. Uważamy, że w Slytherinie jest ktoś kto mógłby chcieć cie wykorzystać do złych celów. Zakon Feniksa chcąc temu zapobiec postanowił przenieść cię do Gryffindoru. Tak będzie dla ciebie lepiej.<br />
- Dobrze... - zmarszczyłam czoło - Czym jest ten cały Zakon?<br />
- Zakon Feniksa jest to grupa zaufanych czarodziejów, którzy chcą zapobiegać działaniom Voldemorta.<br />
Skrzywiłam się na dźwięk tego imienia.<br />
- Zbieramy informację o jego działaniach i planach, a następnie zapobiegamy im. Przykładem są twoi rodzice. Pani Gray była strażniczką kamienia wskrzeszenia. Znasz tę historię, prawda?<br />
- Tak, ale zawsze myślałam, że to bajeczka dla dzieci.<br />
- To co masz w tym momencie na szyi potwierdza jednak prawdziwość tej opowieści. Twój ojciec by za to jednym z bardziej zdolnych aurorów. Nie mieszkał z wami, żeby was nie narażać na niebezpieczeństwo. Był naprawdę wspaniałym czarodziejem. Do dziś pamiętam jak chodził z waszym zdjęciem w portfelu. - uśmiechnął się na to wspomnienie<br />
- Więc... Otrzymałam dosyć poważne zadanie. Poradzę sobie z obroną kamienia?<br />
- Z pomocą przyjaciół i wiarą w siebie, oczywiście. <br />
- Dobrze, więc wiem, że jestem w niebezpieczeństwie. Czy wiadomo kto konkretnie w Slytherinie mi zagraża?<br />
- Chodzi o młodego Malfoy'a. Jego ojciec jest śmierciożercą podobnie jak ciotka. To ona zabiła twojego tatę i teraz poluje na ciebie. Nie chciałbym, żebyś zbliżyła się za blisko tej rodziny, bo niebezpieczeństwo może wzrosnąć.<br />
- Rozumiem... - odpowiedziałam skupiona - Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego Zakonu Feniksa. Kto do niego należy? Gdzie się znajduje? Czy ja też mogę?<br />
Na to ostatnie pytanie dyrektor uśmiechnął się.<br />
- Należą do niego zaufani aurorzy, pełnoletni Weasley'owie, kilku nauczycieli ze szkoły, no i ojciec chrzestny Harry'ego - Syriusz Black.<br />
Na to ostatnie zdziwiłam się. Jak to Black? Przecież on jest ścigany przez ministerstwo. Postanowiłam te przemyślenia zachować dla siebie.<br />
- Zabierzemy cię tam na Boże Narodzenie jeśli będziesz chciała. Hermiona, Harry i Weasley'owie dotrzymają ci towarzystwa oczywiście. Co do ostatniego pytania. Niestety Lily, członkami zakonu mogą być tylko pełnoletni czarodzieje.<br />
- Dobrze. A czy ktokolwiek z Zakonu wie o... - ruchem głowy wskazałam na swoje skrzydła.<br />
- Wiedzą ci, którzy powinni wiedzieć. Masz jeszcze jakieś pytania?<br />
- Już chyba nie... - zamyśliłam się - Chociaż, jest jedna sprawa. Zna pan Arthura, prawda?<br />
- Owszem, znam.<br />
- Więc przy pierwszym spotkaniu zapytał się mnie, czy go znam... Nie wiem co mogło to oznaczać, bo nigdy w życiu go nie widziałam. Czy wie pan o co mogło mu chodzić?<br />
Dumbledore złożył ze sobą dłonie i zamyślił się.<br />
- Jeszcze nie czas... Tak, to stanowczo za wcześnie...<br />
- Ale co jest za wcześnie?<br />
- Nieważne. A teraz dobra wiadomość! - szybko zmienił temat - Lily, chcę ci kogoś przedstawić. Minerwo! Wpuść go!<br />
Do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Miał podarte ciuchy, bliznę na twarzy i niechlujny, kilkudniowy zarost.<br />
- Ale wyrosłaś. - powiedział uśmiechając się<br />
- Czy my się znamy? - zapytałam zdziwiona<br />
- Lily, to jest Remus Lupin. Auror, członek Zakonu i... Twój ojciec chrzestny.<br />
- Ostatni raz widziałem cię gdy miałaś 7 lat. Po śmierci twojej mamy zabroniono mi spotkań z tobą.<br />
Wtedy go poznałam. Przypomniałam sobie ten uśmiech, te oczy. Właśnie okazało się że istnieje ktoś, kto może mnie wybawić od sierocińca.<br />
- Ja... Czy to znaczy, że... Nie wrócę do domu dziecka? - zapytałam z nadzieją w głosie<br />
- Cóż... Jeżeli tylko zechcesz, to... - nieśmiało zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.<br />
Rzuciłam mu się na szyję z piskiem radości.<br />
- Pewnie, że chcę!<br />
Zdziwiony tak szybko podjętą decyzją, tylko odwzajemnił uścisk.<br />
- To wszystko Lily. Możesz już wracać do pokoju. - przerwał dyrektor<br />
Popatrzyłam się smutno na Remusa.<br />
- Spokojnie, zobaczymy się na święta. - pocieszył mnie i jeszcze przytulił na pożegnanie<br />
- Do widzenia! - krzyknęłam i wyszłam na pusty korytarz.<br />
W podskokach udałam się w stronę wieży Gryffindoru. Po drodze, w łazience koło klasy od transmutacji usłyszałam płacz dziecka. Weszłam ostrożnie do środka i zobaczyłam pierwszoroczną uczennicę, trzymającą się kurczowo za rękę. <br />
- Co się stało? - zapytałam natychmiast podbiegając do roztrzęsionej dziewczynki.<br />
Bez słowa pokazała mi drżącą rękę, a po jej policzku spłynęły kolejne łzy. Na ten widok zakryłam sobie usta dłonią, powstrzymując się od krzyku. W skórze dziewczynki widniał krwawy napis: <i>Będę słuchała poleceń nauczyciela. </i>Kropelki czerwonej cieczy spływały nadal z jej rączki i tworzyły szkarłatną kałużę na podłodze. Natychmiast zamoczyłam kawałek koszulki George'a, którą dalej miałam na sobie w zimnej wodzie i oczyściłam ranę.<br />
- Au! - pisnęła dziewczynka, kiedy materiał zetknął się z napisem.<br />
- Spokojnie, już. Wszystko będzie dobrze. - mówiłam siadając z dziewczynką na podłodze i sadzając ją sobie na kolanach, żeby było jej wygodniej.<br />
- Co się stało? Kto ci to zrobił? - zapytałam, ale mała, blond włosa dziewczynka tylko schowała swoją zapłakaną twarz w moje ramię. Przytuliłam ją do siebie i spojrzałam na jej mundurek. Gryffindor. Kiedy trochę się uspokoiła, wzięłam ją na ręce i zaniosłam do Pokoju Wspólnego.<br />
- Mimbulus mimbletonia. - wydyszałam do portretu Grubej Damy i weszłam do środka.<br />
Położyłam delikatnie dziewczynkę na sofie.<br />
- O, tu jesteś Lily! Kiedy oddasz mi moją... - urwał George w połowie zdania - Co się stało?<br />
- Znalazłam ją płaczącą w toalecie. Zobacz na jej rączkę.<br />
Chłopak ujął delikatnie dłoń małej, a gdy zobaczył szkarłatny napis, syknął cicho.<br />
- Biedna... Musiała podpaść Umbridge...<br />
- Wielkiej Inkwizytor Hogwartu? Ale... Jak to? - zdziwiłam się<br />
- Tak właśnie wyglądają u niej szlabany. Wiem, bo już jeden zarobiłem razem z Freddiem.<br />
Pokazał mi już w części zabliźniony, ale nadal widoczny napis: <i>Nie będę handlował produktami Weasley'ów.</i> Wstałam i popatrzyłam pusto w przestrzeń.<br />
- Jutro mam u niej szlaban. - powiedziałam cicho i złapałam się za nadgarstek lewej ręki.<br />
Chłopak podszedł do mnie i objął ramieniem.<br />
- Może pójdę po ciebie? Tak w razie czego?<br />
Potrząsnęłam głową.<br />
- Już wystarczająco dużo dla mnie zrobiłeś. Dziękuję. - szepnęłam.<br />
Nagle usłyszałam głośne chrząknięcie.<br />
- A więc to tym się zajmujesz, kiedy nie chodzisz na treningi?! George! - krzyknęła Angelina Johnson, patrząc na nas z ukosa.<br />
- O cholera! Przepraszam! Na śmierć zapomniałem! - zaczął się usprawiedliwiać i zaraz ruszył za dziewczyną. Przed wyjściem, posłał mi jeszcze jeden tajemniczy uśmiech i wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał.<br />
- Lily, a może wpadłabyś na trening? - wypalił nagle<br />
- Och, George to miło z twojej strony, ale... Ja nie umiem.. Nie znam się... - zaczęłam się plątać.<br />
<i> Dziewczyno ogarnij się! Taka szansa może się już nie powtórzyć!</i> - skarciłam się w duchu.<br />
- No więc?<br />
- Zgoda! Tylko się przebiorę! - krzyknęłam i poleciałam do swojego dormitorium.<br />
Chłopak patrzył się jeszcze chwilę za mną. <i>Co za dziewczyna. - </i>westchnął w duchu i biegiem popędził na boisko.<br />
<br />
Ta kolejna część rozdziału (postanowiłam, że będą trzy XD) jest dedykowana Taxygal, dzięki której Lily wzięła się w garść. Dziękuję za wszystkie twoje komentarze i postawienie Lil do pionu :3<br />
To chyba mój najdłuższy rozdział w dziejach XD Jak widzicie trochę się powyjaśniało chociaż nie do końca, bo pamiętajcie, że Lily książki czytać nie skończyła ;)<br />
Ważne jest dla mnie Wasze zdanie, więc komentarze (jak zwykle :o) bardzo mile widziane :3<br />
Dziękuję, że jesteście.<br />
Inspiracją do tekstu była piosenka Eda Sheerana - Drunk :DLaurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-4872169212446193942014-02-19T14:21:00.000-08:002014-02-19T14:21:11.350-08:00ROZDZIAŁ VI -Gray! Nie denerwuj mnie! Wiesz dobrze, że nie masz szans!-
krzyknęła niewysoka kobieta o jasnej cerze i ciemnych, kręconych
włosach. W jej oczach odbijał się blask księżyca. Patrzyła z
wściekłością na wijącego się przed sobą z bólu mężczyznę.<br />
-A ty wiesz, że ci nie powiem gdzie to jest...- powiedział cicho
mężczyzna i zaśmiał się, co wyprowadziło czarownicę z równowagi.<br />
-Cruccio!- krzyknęła tracąc resztki cierpliwości. Mężczyzna głośno zawył z bólu. Skulił się i leżał bez znaku życia.<br />
-Zabij go Bella. On nic nie powie.- usłyszała za sobą syk.<br />
-Avada kedawra!<br />
Błysnęło zielone światło. Bellatrix była zła na siebie, że nie udało jej
się wykonać zadania, które powierzył jej pan. Nie mówiąc nic
teleportowała się do swojej kryjówki i udała się na spoczynek wcale nie
przejmując się tym, że właśnie zabiła człowieka.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
Było dosyć późno. Na niebie świecił księżyc. Lily siedziała przy oknie
wpatrując się w głębię Zakazanego Lasu. Miał w sobie jakiś urok. Wszyscy
się go bali a ona jako jedyna nie miała problemów z wejściem do niego i
spacerowania bez końca. Nigdy nie spotkała żadnego niepokojącego
stworzenia. Wręcz przeciwnie. Lubiła tam przebywać. Czuła się
bezpiecznie wśród otaczających ją drzew.<br />
-Lily. Dyrektor chce żebyś do niego poszła.- usłyszała za sobą zimny głos Snape'a.<br />
-Coś się stało profesorze?- spytała zdziwiona dziewczyna.<br />
-Nie wiem, po prostu masz do niego pójść.- odpowiedział
zniecierpliwiony. Wstała niechętnie i ruszyła za nauczycielem. Korytarze
były delikatnie oświetlone starymi, ciężkimi pochodniami. Zatrzymali
się przed sporym posągiem. Snape mruknął coś pod nosem i ruszył do
przodu. Niebawem znaleźli się w gabinecie dyrektora. Albus z bardzo
poważną miną siedział w swoim fotelu. Gestem ręki pokazał Lily miejsce
przed biurkiem.<br />
-Możesz nas zostawić Severusie?- zapytał dyrektor. Snape, jakby smutny opuścił gabinet.<br />
-Coś się stało? Panie dyrektorze ja nic nie zrobiłam..- pospiesznie tłumaczyła się dziewczyna<br />
-Skąd Lily. Tu nie chodzi o ciebie. To znaczy chodzi o ciebie, ale nie w
takim sensie. Lily... Twój ojciec został zamordowany. Zostawił ci tą
kopertę.- powiedział Albus z ciężkim sercem i odwrócił głowę na bok.
Dziewczyna zakryła usta ręką i zaczęła szybciej oddychać. W jej oczach
pojawiły się łzy.<br />
-Co? To niemożliwe..- wyszeptała<br />
-Lily, spokojnie.- Wstał dyrektor, podchodząc do uczennicy, ale ta wstała popatrzyła mu głęboko w oczy i powtórzyła cicho:<br />
- Niemożliwe... Jak pan może...<br />
-Proszę Lily spróbuj się uspokoić.<br />
-Nie! Nie...- powiedziała, wzięła kopertę i wybiegła z płaczem na
ciemny, pusty korytarz. Czuła kłucie w klatce piersiowej, ale mimo to
nie zatrzymywała się. Została zupełnie sama. Wokół nie było nikogo.
Tylko ona i ciemność. Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się poza
zamkiem. Bez namysłu wbiegła do lasu kurczowo trzymając list- ostatnie
co pozostało po jej tacie. Szybko znalazła swoje ukochane drzewo na
pustej polance. Zaczął padać deszcz. Usiadła i otworzyła kopertę
trzęsącymi się dłońmi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kochana Lily!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> To mój ostatni list do Ciebie. Mam nadzieję, że go otrzymasz, bo
jak wiesz w ministerstwie dzieją się dziwne rzeczy. Żałuję. Żałuję, że
mnie nie było gdy mnie potrzebowałaś, kiedy stawiałaś pierwsze kroki,
gdy pierwszy raz powiedziałaś słowo ,,tata'' ale najbardziej żałuję, że
nie będę miał tego szczęścia by nadrobić wszystkie stracone dni. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Chcę abyś wiedziała, że nie zrobiłem tych wszystkich rzeczy nie
dlatego, że Cię nie kocham. Jestem od dawna członkiem Zakonu Feniksa.
Albus Ci wszystko wyjaśni. Twoja mama nie umarła przypadkiem. Była
strażniczką ważnej rzeczy. Kamienia wskrzeszenia. Pamiętasz jej
wisiorek? Właśnie tam jest on ukryty. Teraz to Ty jesteś za niego
odpowiedzialna. Oprócz naszyjnika przesyłam Ci kluczyk do naszej skrytki
w banku Gringotta. Musisz się pilnować jak nigdy dotąd. Zło czai się
wszędzie. Prawdopodobnie przez swoją głupotę nie ma mnie teraz przy
Tobie.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Nie mam dużo czasu. Muszę już kończyć. Z wielkim bólem serca
piszę ostatnie słowa do Ciebie. Kocham Cię. Zawsze Cię kochałem.
Pamiętaj, nawet jeśli mnie nie widzisz, zawsze jestem blisko.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Gregory Gray</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Lily sięgnęła do koperty i wyciągnęła z niej śliczny
naszyjnik. Założyła go sobie na szyję, a kluczyk włożyła do kieszeni.
Wsadziła wisiorek za koszulkę, która zaczęła jej ściśle przylegać do
ciała od deszczu. Wtuliła się w drzewo i płakała. </div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłam się w zupełnie nieznanym mi miejscu. W ręku nadal
trzymałam kopertę. Nerwowo sprawdziłam, czy naszyjnik nadal znajduje się
na mojej szyi. Namacałam cieniutki łańcuszek i odetchnęłam z ulgą.
Włosy miałam mocno rozczochrane, czułam brud na swojej twarzy i rękach.
Koszulka nadal się do mnie lepiła. Rozejrzałam się i z przerażeniem
odkryłam, że patrzy na mnie jakiś chłopak. Był może rok, góra dwa lata
ode mnie starszy. Wstałam jak oparzona i chciałam uciekać ale ten szybko
do mnie podbiegł i złapał za rękę. Jego skóra była nienaturalnie
delikatna, a zza jego pleców wystawały skrzydła. Dokładnie takie same
jak moje. Przypatrzyłam się jego twarzy. Miał mocno zielone oczy i dość
długie, ciemne włosy. </div>
<div style="text-align: left;">
-Nie uciekaj.- powiedział spokojnym głosem.- Jesteś wśród swoich.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jak to wśród swoich?</div>
<div style="text-align: left;">
-Gdybyś nie była jedną z nas już dawno byś nie żyła. Las jest
niebezpieczny. Pomyśl ile razy tu byłaś i jakimś cudem wyszłaś cało? Bo
ja ich naliczyłem chyba ze trzy..</div>
<div style="text-align: left;">
-Śledzisz mnie?- zapytałam patrząc podejrzliwie na chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie... To nie tak, że od razu śledzę... To znaczy śledzę ale nie
dlatego, że chcę ci coś zrobić, tylko dlatego, że to moje zadanie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jak to twoje zadanie?- zadawałam dalej pytania nie rozumiejąc niczego. </div>
<div style="text-align: left;">
-Wiesz, chyba będzie najlepiej jak zabiorę cię do królowej.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jakiej królowej?</div>
<div style="text-align: left;">
-Królowej wróżek oczywiście.</div>
<div style="text-align: left;">
Wróżek? To wszystko było coraz bardziej pokręcone. </div>
<div style="text-align: left;">
-A i nie musisz się krępować. Możesz zdjąć tą chustkę i rozwinąć skrzydła. Nie lubią być ściśnięte. </div>
<div style="text-align: left;">
Posłuchałam chłopaka i rozwiązałam chustkę na mojej talii. Faktycznie po
chwili poczułam się lepiej. Nie wiedziałam dlaczego ruszyłam za obcym
chłopakiem.</div>
<div style="text-align: left;">
-A tak w ogóle to nazywam się Arthur.- Już miałam otworzyć usta żeby się
przedstawić ale chłopak był szybszy.- Nie musisz mi się przedstawiać.
Lily Gray.</div>
<div style="text-align: left;">
-Skąd wiedziałeś?- zapytałam- Przecież nawet mnie nie znasz. </div>
<div style="text-align: left;">
-Mylisz się Lily. Wiem o tobie więcej niż ci się wydaje.</div>
Postanowiłam się już o nic nie pytać. To wszystko było tak strasznie
dziwne i tajemnicze. Szliśmy dosyć długo. Po jakiejś pół godzinie
zobaczyłam coś jakby domki zrobione z drewna. Ale nie wyglądały
odstraszająco. Były bardzo estetycznie i elegancko wykonane. Widok jak z
bajki. Patrzyłam jak zaczarowana na ludzi, a raczej wróżki dookoła
mnie. Wyglądali tak samo jak ja, poruszali się tak samo jak ja. Lecz nie
wiadomo czemu, wszyscy się na mnie gapili. Przerywali wszystko co
robili i wodzili za mną wzrokiem. Czułam się trochę nieswojo. Chyba
zbliżaliśmy się do centrum osad, bo ludzie i domy pojawiały się coraz
częściej. Nagle zza wzgórza mym oczom pojawił się zamek. Piękny murowany
zamek. Otworzyłam oczy szeroko. Zastanawiałam się jak to jest możliwe,
że nie widać go z wieży astronomicznej Hogwartu. Przecież był taki
wielki i oświetlony, że niemożliwym wydawałoby się nie zobaczenie go z
tak wysoka. Arthur zamienił parę zdań ze strażą stojącą przy drzwiach.
Popatrzyłam na ubiór wróżek, których nadal było widać z daleka. Ja
miałam na sobie brudną od błota szarą bokserkę, dżinsowe, jasne rurki i
czerwone trampki. Wróżkowe kobiety nosiły sukienki z lejącego się
materiału, najczęściej w odcieniach fioletu i zieleni i raczej chodziły
boso. Włosy miały spięte w luźne koki lub po prostu rozpuszczone,
opadające na ramiona. Mężczyźni natomiast odziani byli w skórzane
kostiumy i wyższe skórzane buty. Włosy najczęściej sięgały im do ramion.<br />
-Lily! Halo tu ziemia!- usłyszałam nad sobą głos Arthura.- Zasnęłaś czy co?<br />
-Nie, nie no coś ty.<br />
-No to chodź. Królowa na nas czeka.<br />
Poczułam kłucie w żołądku. Właśnie miałam się spotkać z królową mojej
rasy. Dowiedzieć się wszystkiego o tym kim jestem. Ruszyłam do przodu.
Zamek był po prostu oszałamiający. Wszędzie rosły kwiaty a ściany były
pokryte bluszczem. W powietrzu było czuć wilgoć, ale to dobrze. Na
kamiennych ścianach rozwieszone były obrazy, lecz takie jak w mugolskim
świecie- nie ruszały się. Wszystkie przedstawiały rodzinę królewską
(wywnioskowałam to po elegancji i szyku oraz dostojności). Pochodnie
rozświetlały ładnie wnętrze. Podłoga była wyścielona dywanem z miękkiej
tkaniny. Strop był bardzo wysoki a okna częściowo zasłaniały zasłony do
podłogi, przez które delikatnie przebijało się światło słońca. To było
coś pięknego. Arthur zatrzymał się a ja wpatrzona w jeden obraz, wpadłam
na niego.<br />
-Uch. Wybacz. Zagapiłam się. - zmieszałam się.<br />
-Nic się nie stało.- powiedział z uśmiechem i otworzył mi drzwi do
komnaty. Zobaczyłam przed sobą postać siedzącą na eleganckim krześle.
Była to kobieta, ale zupełnie inna niż wszystkie. Miała na sobie
delikatną, srebrną sukienkę, sięgającą do ziemi i srebrne pantofelki.
Jej skóra była bardzo blada, co pięknie komponowało się z jej włosami
koloru słońca. Uwieńczeniem wszystkiego była piękna złota korona
wysadzana drobnymi, czerwonymi kamyczkami. Popatrzyła na mnie swoimi
niebieskimi, dużymi oczyma i uśmiechnęła się krwisto czerwonymi ustami.
Nie wiedziałam jak się zachować, więc nerwowo dygnęłam.<br />
-Nie bój się Lily. Chodź usiądź koło mnie.<br />
Podeszłam niepewnie i usiadłam na krześle naprzeciwko królowej.<br />
-Więc, co cię do nas sprowadza?<br />
-Ja w sumie sama nie wiem... Bo wczoraj...- przypomniałam sobie
wydarzenia z minionego dnia. Zamknęłam oczy i poczułam łzy pod swoimi
powiekami ale udało mi się je powstrzymać. Przełknęłam nerwowo ślinę i
mówiłam dalej.- Mój tata został zamordowany.<br />
Królowa przyjęła to z wielką powagą.<br />
-Tak mi przykro Lily. Twój ojciec był wspaniałym człowiekiem. Wierzę, że
sobie z tym poradzisz. Wiedz, że zawsze masz w nas wsparcie. My wróżki
jesteśmy jedną, wielką rodziną. A czy twój tata wspominał ci coś o
mamie?<br />
Zdziwiłam się skąd ona to wszystko wie. Jakby przeczytała książkę z moim życiorysem.<br />
-Tak... Ale skąd pani...?<br />
-Oj Lily. Chyba zauważyłaś, że sporo osób cię zna. Twoja matka była
jedną z najbardziej uzdolnionych strażniczek. To ona dostała misję
opieki nad kamieniem wskrzeszenia. Wszyscy ją znali, a że jesteś jej
córką, ciebie też znają. Arthur został twoim opiekunem odkąd znalazłaś
się w Hogwarcie. <br />
-Nikt mi nigdy o tym nie mówił.<br />
-Teraz już wiesz. Masz jakieś pytania?<br />
-I to całą masę! Dlaczego dopiero teraz się o tym wszystkim dowiaduje?
Mogłam umrzeć pijąc durny alkohol. Gdyby nie fakt, że jestem w Hogwarcie
już dawno bym nie żyła.- powiedziałam z lekkim wyrzutem.<br />
-Masz rację. Jednak to nie była nasza decyzja. Po śmierci twojej matki
prosiliśmy twojego ojca, żeby przywiózł cię tutaj, jednak stwierdził, że
to zbyt niebezpieczne.Śmierciożercy mogliby się o tobie dowiedzieć i
wziąć cię jako zakładniczkę i nie wiadomo co by się wtedy stało.<br />
-Ale czemu ktoś miałby mnie porywać? Nie rozumiem.<br />
-Czarnemu Panowi zależy na nas. Przed jego zniknięciem długo próbował
nas zwerbować na swoją stronę, jednak my pozostaliśmy wierni
Dumbledorowi. Ze wszystkimi insygniami śmierci byłby na tyle silny, że
wszyscy mugole i mieszańcy na pewno by umarli.<br />
-Ale już go nie ma. Przecież zginął.<br />
Królowa popatrzyła na mnie smutno.<br />
-Niestety nie. Lily śmierć twoich rodziców nie była przypadkowa. Teraz
na tobie spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo kamienia
wskrzeszenia.<br />
-Ale ja nie potrafię... Nie umiem...- powiedziałam. Czułam bezsilność.
która ogarniała mnie coraz bardziej. Osaczała ze wszystkich stron.-
Królowo. Zostałam sama na tym świecie, nie mam nikogo bliskiego i
jeszcze mam się zajmować bezpieczeństwem magicznego świata?<br />
-Nigdy nie jesteś sama. Zawsze jest przy tobie ktoś z królestwa wróżek.
Może ich nie widzisz, ale tak jest. Nie przejmuj się tym teraz. Tutaj
nic ci nie zagraża. Jeżeli chcesz poproszę Arthura, żeby odprowadził cię
do szkoły. Chyba, że wolisz zostać tutaj.<br />
-Nie dziękuję, wolę wrócić.<br />
-Dobrze, ale chcę żebyś jeszcze kiedyś nas odwiedziła. Pamiętaj, że w
lesie jesteś zawsze mile widziana. Arthur! Zaprowadź proszę Lily z
powrotem do szkoły.<br />
- Tak jest, wasza wysokość!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: left;">
Szliśmy cicho przez ciemny las. Kiedy znaleźliśmy się na jego
skraju Arthur zatrzymał się a ja poszłam dalej. Nie zdążyłam zrobić
dwóch kroków, kiedy chłopak chwycił mnie za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Lil, słuchaj... Ty mnie naprawdę nie pamiętasz?</div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłam ze zdziwieniem na chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie. A powinnam?</div>
<div style="text-align: left;">
-Cóż, niestety nie mnie o tym decydować. Ale ani trochę nie wydaję ci
się znajomy? Tak chociaż odrobinkę?- zapytał z nadzieją w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Przykro mi, ale nie. </div>
<div style="text-align: left;">
Zobaczyłam jak chłopak nerwowo przeciera oko, chcąc zasłonić pojedynczą łzę spływającą po policzku.</div>
<div style="text-align: left;">
-Wybacz. Ja po prostu myślałem... Nieważne...Trafisz już dalej sama?</div>
<div style="text-align: left;">
-Tak, jasne.</div>
<div style="text-align: left;">
-Lily? Możesz mi coś obiecać? Przyjdziesz tu jutro? Błagam. Jest już
późno a ja muszę z tobą porozmawiać. Stęskniłem się za tobą.- powiedział
i nieśmiało pogłaskał mój policzek. </div>
<div style="text-align: left;">
-Dobrze, obiecuję, że przyjdę.- odpowiedziałam łapiąc go za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Uważaj a siebie. Do jutra.</div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak odwrócił się i zniknął w gęstym lesie.Odgarnęłam poplątane włosy
na bok i dotknęłam policzka w miejscu gdzie przed chwilą znajdowała się
dłoń chłopaka. Całą drogę powrotną zastanawiałam się o co mogło mu
chodzić. Skąd miałabym go znać? Nigdy wcześniej go nie spotkałam. To
wszystko było bardzo dziwne. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Bardzo przepraszam za zamieszanie, ale jakimś cudem mój szósty rozdział się usunął ;-; magia XD Pół godziny w nerwach ale udało mi się odzyskać jakimś cudem kopię, a dla nowych czytelników musi być pełna historia :) Jeszcze raz przepraszam za zamieszanie i życzę dobranox :3</div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-44704332637344978842014-02-14T12:19:00.000-08:002014-02-14T12:19:42.632-08:00Walentynkowa miniaturka :D Razem z Olciak, wspólnymi siłami napisałyśmy tak słodką miniaturkę, że się chyba zakochałam XD Zapraszam :)<br />
<br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nadchodził przez wszystkich oczekiwany bal przebierańców.
Prawie wszystkich. W Norze, w swoim pokoju siedziała skulona, rudowłosa
dziewczynka, tuląca swojego ukochanego misia. Przeżył z nią cztery lata
magicznego życia i był dla niej jedynym przyjacielem. Nazajutrz miała być
przebrana za Amatę z 'Fontanny Szczęśliwego Losu'. Wszystko byłoby dobrze,
gdyby nie wygląd kostiumu. Ułożyła się wygodnie w łóżeczku, żeby już o tym nie
myśleć i ostatni raz popatrzyła przed snem na swoją koszmarną sukienkę, którą
mama zdobyła w jednym ze sklepów z używaną odzieżą. Był podarty w kilku
miejscach, miał smutny, szary kolor i widoczne, czerwone plamy po soku. Nie
prezentował się najlepiej ale przecież na nic innego nie było stać jej
rodziców. Zacisnęła mocno powieki i zasnęła, a smutek i wstyd towarzyszył
jej całą noc.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">W pokoju, zielonym pokoju pewnego
ciemnoskórego chłopca był całkiem spory bałagan. Wszystko przez dzisiejsze
wydarzenie. Blaise był zawiedzony. Chciał ubrać kostium diabła, ale jego matka
stwierdziła, że nie przystoi to czystokrwistemu arystokracie ubierać się jak
jakiś mugolski demon. On oczywiście już pokazał się w przebraniu swemu
najlepszemu przyjacielowi, ale ten zgadzał się z jego matką.</span></div>
<table border="0" cellpadding="0" class="MsoNormalTable" style="mso-cellspacing: 1.5pt; mso-yfti-tbllook: 1184;">
<tbody>
<tr style="mso-yfti-firstrow: yes; mso-yfti-irow: 0;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">-Ależ ten kostium jest piękny, Bleisiku</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
</td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 1;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">-Będziesz w tym wyglądać godnie - mówił Draco. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
</td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 2; mso-yfti-lastrow: yes;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">W końcu chłopczyk dał się przekonać i zgodził się na nowiuśki kostium
Barona Pechowca</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Słońce świeciło delikatnie i obudziło czteroletnią Ginny.
Z misiem i sukienką w ręce udała się do łazienki i ubrała się na dzisiejsze
wydarzenie. Ze spuszczoną głową zeszła do kuchni i zjadła drobne śniadanie. Tak
naprawdę w ogóle nie była głodna i tak naprawdę w ogóle nie chciała iść do
przedszkola. Jednak to nie do niej należał wybór. Wiedziała już co ją będzie
dzisiaj czekało. Pogardliwe spojrzenia, złośliwe komentarze... Tak samo jak rok
temu. Nieunikniony koszmar dzieciństwa. <br />
- Szybciej Ginny, bo się spóźnimy!<br />
- Dobrze mamo...<br />
Założyła swoje pozdzierane na czubkach buciki i podrapany płaszczyk i
posłusznie poszła z mamą i braćmi, tylko po to, by stać się pośmiewiskiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Już w przedszkolu Blaise, niezbyt szczęśliwy,
ale pocieszany przez Smoka, odganiał się od młodszej panny Greengrass. Ta już w
tak młodym wieku nie umiała się ubrać i zachować, a wiek był tylko zaletą.
Dzieci bezpośredniość</span> miały wrodzoną. Oczywiście było mu też strasznie
niewygodnie. Błyszcząca stalowa zbroja i ciężki miecz to na pewno nie strój dla
ruchliwego berbecia. Tak Malfoy, który arystokrację miał we krwi mógł chodzić w
niewygodnych kryzach, ale on? <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ruchliwość
to jego brat a ciekawość siostra rodzona. Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Gdy
tak rozglądał się za ustronnym kątem na zrzucenie ubiory jego wzrok
przyciągnęła rudowłosa istotka przy wyjściu. Oczywiście wiedział kto to
jest.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Smutna Ginny Wpatrywała się niepewnie w deszczowe niebo
na dworze. Łzy spływały jej po piegowatych policzkach. Trzymała w ręku swojego
jedynego przyjaciela. Nagle podeszli do niej Crabbe i Goyle śmiejąc się
głupkowato, jak zwykle.<br />
- Hej, zobacz! <br />
- Mała ruda ze swoim ukochanym misiem!<br />
Popatrzyli się na siebie porozumiewawczo i rzucili się na dziewczynkę,
wyrywając jej maskotkę z małych rączek.</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"> Mała nie mogąc nic zrobić, usiadła
w kącie i schowała twarz w dłonie. Nikt jej nie pomoże. Kogo mogłaby obchodzić
jakaś Weasley'ówna?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Co robi tu sama taka ślicznotka? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Blaise był autentycznie zainteresowany. Z
tego co słyszał to ta mała miała całkiem niezły temperament. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rudowłosa
otarła łzy z policzków i popatrzyła w stronę ciemnoskórego chłopca.<br />
- A co to może obchodzić takiego wysoko postawionego czarodzieja jak ty?</span></div>
<table border="0" cellpadding="0" class="MsoNormalTable" style="mso-cellspacing: 1.5pt; mso-yfti-tbllook: 1184;">
<tbody>
<tr style="mso-yfti-firstrow: yes; mso-yfti-irow: 0;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 1; mso-yfti-lastrow: yes;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No wiesz wiewióreczko. Skoro zapytałem to
jestem zainteresowany. Poza ty ty akurat nie często płaczesz. Coś poważnego</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">?</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Bo, bo... Oni zabrali mojego misia. - powiedziała
dziewczynka i wybuchła nieopanowanym płaczem</span>.</div>
<table border="0" cellpadding="0" class="MsoNormalTable" style="mso-cellspacing: 1.5pt; mso-yfti-tbllook: 1184;">
<tbody>
<tr style="mso-yfti-firstrow: yes; mso-yfti-irow: 0;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">Blaise nie wiedział co robić. Nie miał rodzeństwa a tym bardziej jakiejś
dziewczyny więc po prostu ją przytulił i czekał aż będzie zdolna powiedzieć
coś więcej. - Kto ci zabrał tego misia<span style="mso-no-proof: yes;">?</span></span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 1;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 2;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">-
C-c-crabe i Gggoyle. - wyjąkała i wtuliła się w kolegę.</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">-Dobrze, zaraz to załatwię i odzyskasz swego misia. A teraz
poczekaj tu chwilkę. DRACO! Przypilnuj tej tu młodej damy.</span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 3;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Pięciolatek
nie czekając ani chwili poszedł do osiłków i ... Po prostu im przyłożył, a na
odchodnego dodał. -I nie ważcie się ze mną zadzierać. </span></div>
</td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 4; mso-yfti-lastrow: yes;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Następnie
podszedł do dziewczynki i oddał jej własność</span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Dziękuję - powiedziała Ginny i przytuliła delikatnie
swojego ukochanego misia. Stała chwilę niepewna po czym wspięła się na paluszki
i dała chłopakowi buziaka w policzek.</span> </div>
<table border="0" cellpadding="0" class="MsoNormalTable" style="mso-cellspacing: 1.5pt; mso-yfti-tbllook: 1184;">
<tbody>
<tr style="mso-yfti-firstrow: yes; mso-yfti-irow: 0;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Puszek okruszek, puszek kłebuszek. <br />
Bardzo go lubię przyznać to muszę.</span></i></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 1; mso-yfti-lastrow: yes;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">- O to
moja ulubiona piosenka! - krzyknęła dziewczynka</span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Zmieszany chłopak nie wiedział co robić. W końcu
postawił na swój urok i wrodzony dowcip. -Czy piękna Amata zatańczy ze mną</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>I
ucałował jej dłoń.</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Weasley'ówna zarumieniła się i podała chłopakowi drugą
rękę i ignorując wszystkie zdziwione spojrzenia zatańczyła do swojej ulubionej
piosenki.</span></div>
<table border="0" cellpadding="0" class="MsoNormalTable" style="mso-cellspacing: 1.5pt; mso-yfti-tbllook: 1184;">
<tbody>
<tr style="mso-yfti-firstrow: yes; mso-yfti-irow: 0;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">Przerażony Draco stał jak zamurowany. Jak jego najlepszy przyjaciel mógł
zrobić coś takiego??? W końcu wyszeptał zrezygnowany</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
<tr style="mso-yfti-irow: 1; mso-yfti-lastrow: yes;">
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">-Para stulecia. Wiewióra i Diabeł</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">I wybuchnął niepohamowanym śmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12pt;">Mam nadzieję, że się podobało :) Życzę wszystkim udanych walentynek! :3 Za tydzień nowy rozdział ;) </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"></span></div>
</td>
<td style="padding: .75pt .75pt .75pt .75pt;"><br /></td>
</tr>
</tbody></table>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-49770027781409562014-02-09T08:35:00.001-08:002014-02-21T11:57:18.785-08:00ROZDZIAŁ IX część 1 W Pokoju Wspólnym Gryffonów zapadła cisza. Oczy wszystkich były zwrócone w stronę Lily. Profesor McGonnagall posłała uczniom ostre spojrzenie i wskazała oczami wymownie na dziewczynę. Jak na zawołanie w pokoju rozległy się oklaski i okrzyki radości, a Lily - rozpłakała się i nie zważając na nic pobiegła do lochów. Powiedziała hasło dławiąc się własnymi łzami. Ściana rozsunęła się. Dziewczyna chciała wbiec do pomieszczenia, które jeszcze dziś rano było jej domem ale gdy była o krok od celu jakaś niewidzialna siła odrzuciła ją do tyłu z taką siłą, że wylądowała twarzą na podłodze.<br />
- Lily? Co się stało? - usłyszała znajomy głos<br />
- Draco... Ja nie mogę przejść przez ścianę...<br />
- Jak to? - zapytał zdziwiony i pomógł dziewczynie wstać<br />
- Och Draco, oni mnie przenieśli!<br />
- Kto? Gdzie? Jak?<br />
- No dyrektor, do Gryffindoru. - mówiła szlochając<br />
- Chodź, spróbujemy jeszcze raz.<br />
Chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wejścia, lecz znowu napotkali na swojej drodze niewidzialną ścianę, która doskonale pełniła swoje zadanie. Draco się nie poddawał i ciągnął dziewczynę za ręke coraz mocniej.<br />
- Aua! Draco! To boli! - krzyknęła wyrywając się z jego uścisku i rozpływając się w potoku łez. Chłopak natychmiast ją przytulił i ręką przeczesywał jej włosy.<br />
- Spokojnie... Wymyślimy coś... - mówił kołysząc się z nią delikatnie na boki.<br />
- Ja nie chcę tam być. Chcę być tutaj z wami. - powiedziała wycierając łzy w koszulę Malfoya i mnąc nerwowo jego marynarkę na plecach.<br />
- Och tutaj jesteś! - usłyszeli nagle głos Minerwy. Podbiegła do nich i próbowała wyciągnąć nadal łkającą Lily z objęć blondyna, co wcale nie było łatwe, bo dziewczyna się wierciła i nie zwalniała uścisku z toru chłopaka. Nie dała rady.<br />
- Pani profesor, może ja ją zaprowadzę? - zaproponował Malfoy obejmując dziewczynę ramieniem.<br />
- Zgoda. - odpowiedziała niechętnie i odeszła do swojego gabinetu.<br />
- Chodź Lily, no powolutku. - rzekł do Gryffonki i poprowadził ją w stronę nowego domu. Uspokoiła się po kilku piętrach, lecz gdy tylko zobaczyła zbliżający się portret Grubej Damy jeszcze mocniej przylgnęła do chłopaka. Nagle obraz otworzył się i w jego miejscu pojawił się George.<br />
- Co tu robisz Weasley? - syknął Draco<br />
- No wiesz, ty jej raczej tu nie wprowadzisz. - odparł kpiąco starszy rudzielec. Blondyn doskonale wiedział, że chłopak ma rację.<br />
- Lily? Pójdziesz teraz z nim...<br />
- Ale ja nie chcę! Wracam z tobą do lochów! Ja... - dziewczyna zaczęła protestować<br />
- Lily nie wrócisz tam rozumiesz? Nie możesz już wejść do pokoju wspólnego.Nie jesteś już Ślizgonką! - krzyknął chłopak nie panując nad emocjami. Lil odsunęła się od niego przestraszona. Patrząc na niego zawiedzionym spojrzeniem wywoływała w nim poczucie winy. Jednak on pozostał poważny. Odwróciła się i zniknęła w dziurze w ścianie.<br />
- Brawo! Gratulacje! Wygrał pan konkurs na najbardziej delikatnego mężczyznę w szkole. - powiedział George potrząsając ręką blondyna i odszedł do swojego dormitorium.<br />
Draco dobrze wiedział, że zranił dziewczynę ale wiedział też, że gdyby dał jej nadzieję zraniłby ją jeszcze bardziej. Zły i smutny zarazem, wrócił do swojego dormitorium i nie odpowiadając na niczyje pytania poszedł spać. Pod jego poduszką leżał list. List, który wyjaśniłby wszystkim jego dzisiejsze pożegnanie. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><i>Drogi Draco!</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><i> </i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><i> Twoja ciotka już jest w domu. Nie udało jej się wyciągnąć żadnej informacji od tego całego Grey'a. </i><i>Naszą jedyną nadzieją jest jego córka, niestety nikt ze śmierciożerców nie wie gdzie się teraz znajduje. Jeżeli nie dostaniemy kamienia wskrzeszenia</i>, <i>Czarny pan będzie naprawdę zły. Nie wiemy co robić. Pilnuj się.</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;"><i>Twoi kochający rodzice </i></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna rzuciła się na sofę w pustym ciemnym pokoju wspólnym Gryffonów. Nic już nie rozumiała. Cały świat w tym roku wali jej się na głowę. Najpierw śmierć ojca, przeniesienie teraz zachowanie Draco. Była tak zmęczona, że natychmiast zasnęła. </div>
<div style="text-align: left;">
George podszedł do niej powoli i dotknął jej czoła. Była mocno ciepła. Stanowczo za ciepła. Twarz miała całą czerwoną od płaczu, a jej włosy były potargane na wszystkie strony. Kucnął przy niej i westchnął cicho. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lily? - powiedział cicho próbując ją obudzić. Bez skutków.</div>
<div style="text-align: left;">
Po dłuższej chwili zastanowienia wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do swojego dormitorium, które dzielił z bratem i Lee Jordanem. Było za późno na chodzenie po szkole, a do pokoju dziewczyn nie miał wstępu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Georgie, gdzieś ty się podziewał? - zapytał jego brat, Fred ziewając. </div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili zobaczył, że bliźniak nie jest sam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kto to jest? - spytał przyglądając się bratu układającego dziewczynę w swoim łóżku.</div>
<div style="text-align: left;">
- A więc jest to Lily Grey, nowa Gryffonka przeniesiona do nas ze Slytherinu, podle potraktowana przez fretkę, nie mającą dzisiaj gdzie spać. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlatego odstępujesz jej teraz swoje łóżko, a sam będziesz spał na podłodze? George, jakie to szlachetne. </div>
<div style="text-align: left;">
- Daj spokój. Dużo dzisiaj przeszła. Nie będę jej teraz targać po szkole.</div>
<div style="text-align: left;">
-No fakt... I co? Będzie spać w ubraniu? </div>
<div style="text-align: left;">
- A co? Myślisz, że będę ją przebierał? - zapytał ze śmiechem George</div>
<div style="text-align: left;">
- No nie wiem. Chyba jesteś do tego zdolny. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oj Freddie, Freddie... Lepiej weź jakąś szmatkę i ją namocz zimną wodą. Jest strasznie rozpalona.</div>
<div style="text-align: left;">
Fred przewrócił oczami ale zrobił to o co poprosił go brat. Bliźniak oczyścił twarz dziewczyny i przykrył kołdrą. </div>
<div style="text-align: left;">
- A teraz trzeba ci wykombinować miejsce do spania. </div>
<div style="text-align: left;">
- A gdzie Lee? </div>
<div style="text-align: left;">
- O w sumie poszedł spać do chłopaków. Możesz chyba zająć jego łóżko. Raczej się nie obrazi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra lecę się ogarnąć.</div>
<div style="text-align: left;">
George chwycił swoją koszulkę i bokserki i poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic i umył zęby. Zanim położył się spać podszedł do śpiącej dziewczyny i dotknął jej czoła. Dalej była ciepła, na szczęście trochę mniej niż poprzednio. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez duże okno. Nie był to mój pokój ani moje lokatorki. Na jednym łóżku spał Fred a na drugim George. Pościel pachnęła męskim żelem pod prysznic. Usiadłam na łóżku rozglądając się dookoła. Po kątach porozwalane były bombonierki, sztuczne ognie i inne bliżej niezidentyfikowane obiekty. Nie wiedziałam co robić. Była niedziela więc raczej nie musiałam iść na zajęcia, a nie chciałam też budzić bliźniaków. Położyłam się więc, przykryłam kołdrą i leżałam tak, wdychając miły zapach, który skądś znałam. Po jakiejś godzinie jeden z braci poruszył się. Za chwilę to samo zrobił drugi. Jak na zawołanie obaj otworzyli oczy i w jednym momencie usiedli na łóżku. To był taki słodki widok, którego chyba nigdy nie zapomnę. </div>
<div style="text-align: left;">
- O, Lily. Nie śpisz już? - zapytał leżący bliżej mnie Fred. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba nie. - odpowiedziałam przeciągając się. - Boże, dam wszystko za prysznic!</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę bardzo, łazienka po lewej! - odparł George wskazując ręką drzwi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale... Ja nie mam ani ręcznika, ani żelu, ani rzeczy do przebrania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spokojnie, spokojnie. Wszystko da się jakoś załatwić. - powiedział George wstając i szukając swojej różdżki. Odwróciłam się zarumieniona na widok chłopaka w bokserkach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Accio ręcznik, mydło... - i tak zaczął wyliczać wszystko co było mi potrzebne. Po chwili wszystkie moje rzeczy wylądowały na jego rękach. - To chyba wszystko...</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję! - powiedziałam, odebrałam swoje rzeczy i poszłam się wykąpać. </div>
<div style="text-align: left;">
Wszędzie były porozrzucane ubrania. Wzruszyłam tylko ramionami i weszłam pod prysznic. Odkręciłam zimną wodę i pozwoliłam jej ochłodzić moją twarz. Kiedy wyszłam spod prysznica, popatrzyłam w lustro i popatrzyłam z grymasem na swoje skrzydła. Były całe pogniecione i niestety dzisiaj również nie uniknie ich ukrywanie pod bluzką. Wciągnęłam na siebie ciuchy, które przywołał George. Trochę do siebie nie pasowały szare dresy i elegantsza, niebieska, koronkowa bluzka. Pokiwałam głową z dezaprobatą, chwyciłam pierwszą, lepszą koszulkę leżącą na ziemi i wyszłam z łazienki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ile można siedzieć w... Lily, czy ty masz na sobie moją koszulkę? - zapytał George.</div>
<div style="text-align: left;">
- Prawdopodobnie... Do dresów bardziej pasuje niż koronkowa bluzka. </div>
<div style="text-align: left;">
- No tak, masz rację. Dobra już, oddasz mi ją kiedy indziej. - powiedział z uśmiechem. - Jak się spało?</div>
<div style="text-align: left;">
- Całkiem, całkiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jesteś głodna? Może chcesz iść na śniadanie? </div>
<div style="text-align: left;">
- Czy ja wiem... Chyba tak... </div>
<div style="text-align: left;">
Poszliśmy z Fredem i Georgem na śniadanie. Popatrzyłam się w stronę stołu Ślizgonów. Nikt z moich przyjaciół nawet na mnie nie popatrzył. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie przejmuj się nimi. - szturchnął mnie delikatnie Fred.</div>
<div style="text-align: left;">
- O, zobacz. To Hermiona. Prawdopodobnie trafisz do jej dormitorium. Hermiono! </div>
<div style="text-align: left;">
Dziewczyna zobaczyła nas i z uśmiechem usiadła obok mnie. Śniadanie minęło nam miło i śmiesznie. Po posiłku moja współlokatorka zaprowadziła mnie do swojego dormitorium. Koleżanka, z którą wcześniej je dzieliła, zrezygnowała w tym roku ze szkoły. Usiadłam szczęśliwa na łóżku. Nowy dom, nowe życie.<br />
<br />
<br />
No to mamy rozdział dziewiąty! Dedykuję go Olciak, która z obecnych czytających jest ze mną baaardzo długo :) Jest mi bardzo miło z powodu ilości komentarzy i.... prawie 2000 wyświetleń :D Jesteście kochani :3 Nigdy bym się nie spodziewała, że tak to się potoczy. Zachęcam do obserwowania, bo często dosyć ciężko mi ogarnąć wszystkich czytających i informować każdego czytającego, chociaż staram się jak mogę :) A, i jeżeli komuś by się chciało, zachęcam do odwiedzenia Inverno gdyż, ponieważ, albowiem zorganizowała u siebie konkurs i na pewno byłoby jej miło, gdyby dostała jakieś prace :) To chyba wszystko. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia niebawem ;)</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-20377626083246806562014-01-21T06:10:00.001-08:002014-02-20T08:00:58.456-08:00ROZDZIAŁ VIIIA kuku! :D <span style="line-height: 100%;">Żartowałam
z tymi komentarzami misiaczki moje :3 Tak naprawdę chcę wszystkim
podziękować za to, że w ogóle chce Wam się dodawać otuchy
każdym słowem jakie znajduję pod notkami :*Komentarze i
wyświetlenia to tylko liczby, a nie piszę dla liczb tylko dla Was </span><span style="font-family: Wingdings; line-height: 100%;"></span><span style="line-height: 100%;">
A teraz zapraszam na rozdział.</span><br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Gdy dotarłam do chatki na skraju lasu nadchodziła pora obiadu, lecz
ja nie byłam głodna, tylko zdenerwowana i smutna. Dlaczego ktoś
zawsze musi mi coś spieprzyć w życiu? Czy ja mu coś zrobiłam?
Nic. Czy argument, że jestem ze Slytherinu jest wystarczający, żeby
mnie tak traktować? Czemu w ogóle trafiłam do tego znienawidzonego
przez wszystkich domu? A no tak przepraszam, za mało cierpiałam w
życiu. Usiadłam koło grządki z dyniami i zacmokałam z trudem
powstrzymując łzy. Zaraz przybiegł do mnie duży pies. Usiadł
przy mnie i popatrzył na mnie przechylając swój wielki łeb. Zaraz
się w niego wtuliłam i pozwoliłam łzom swobodnie płynąc.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Lily?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Usłyszałam
za sobą znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą
Arthura. Podszedł do mnie i usiadł obok, otulając mnie ramieniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Coś
się stało?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Tak,
bo… Wiesz, oni mnie tu chyba nie chcą…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Czemu tak myślisz? – zapytał zdziwiony.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Po
sposobie w jaki mnie traktują?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Co
masz na myśli? – ciągnął przesłuchanie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
wiem… Wszyscy mnie tu traktują jak kogoś obcego. Czuję się
niechciana, odrzucona przez wszystkich.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Zastanów się. Na pewno przez wszystkich?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Podniosłam
delikatnie głowę i otarłam twarz rękawem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie,
nie wszyscy… George mnie chyba lubi. – powiedziałam i
uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie chłopaka. – I
Draconowi chyba też na mnie zależy. – stwierdziłam przypominając
sobie jego przeprosiny z dzisiejszego dnia. – Tak samo jak
Neville’owi, Lunie, Pansy, Zabiniemu…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- No
widzisz? Czyli chyba nie jest tak źle. – zaśmiał się Arthur.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Chyba nie.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Zapanowała
cisza. Wróżek naprawdę mnie pocieszył. Nie czułam się już
opuszczona. To, że mam kilku wrogów nie znaczy też, że nie mam
przyjaciół i on dobrze mi to uświadomił.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Arthur? Dlaczego nie przyszedłeś na nasze spotkanie? – zapytałam.
Chłopak milczał. – Arthur?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Wiesz, ja chyba nie mogę ci tego powiedzieć… - zmieszał się
kolega.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Czy
to mnie dotyczy? – nie odpuszczałam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Lily, proszę nie pytaj się mnie o to.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Dlaczego? – zapytałam zdenerwowana.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Bo
nie możesz wiedzieć i tyle! – powiedział i wstał z ziemi.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Skoro to mnie dotyczy, to czemu nie mogę o tym wiedzieć?!
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
jesteś jeszcze na to gotowa! – stwierdził Arthur, odwracając się
do mnie plecami i zaciskając dłoń w pięść.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Arthur, proszę… Nie mów do mnie jak do dziecka…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Dobrze… Robię to tylko dlatego, że mi na tobie zależy… -
odwrócił się do mnie i ściszył głos. – Chodzi o ciebie i
śmierć twoich rodziców. Zostałaś ostatnią z rodu Grayów. Co
więcej nie jesteś zwykłą wróżką, czy czarodziejką. To byli
śmierciożercy. Szukali cię u nas. Nie wiem jak się tu dostali,
ale wiem jedno. Nie jesteś tu bezpieczna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Patrzyłam
na niego z niedowierzaniem. Czego mogliby chcieć ode mnie zwolennicy
Voldemorta?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Dlaczego nic o tym nie wiedziałam? Dumbledore wiedział? –
zobaczyłam zmieszaną twarz chłopaka. - Wiedział! – wysyczałam
– i nic mi nie powiedział?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Zrobił to dla twojego dobra…
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Tak
jasne! Bo co? Lepiej, żeby mnie wzięli z zaskoczenia, niż, żebym
w minimalnym stopniu była przygotowana?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-Lily
nie mów do mnie w ten sposób, proszę. To nie ja zawiniłem. Ledwo
uszedłem z życiem. Musisz na siebie uważać. Najlepiej nie
opuszczaj szkoły, jak nie musisz. Muszę iść. Zbliża się moja
warta. Pa. –odparł sucho i pobiegł w stronę zakazanego Lasu,
zostawiając mnie samą na grządce dyni. Stałam tak bez ruchu i
zastanawiałam się nad tym, czego się przed chwilą dowiedziałam.
Czego śmierciożercy mogliby chcieć od Ślizgonki? Byłam
zdenerwowana na dyrektora, że nic mi nie powiedział. Przez kilka
tygodni żyłam w niebezpieczeństwie, nawet o tym nie wiedząc.
Poczułam chłodny wiatr, który wyrwał mnie z zamyśleń. Tak, to
chyba znak, że pora wracać do zamku. Drżąc z zimna i opierając
się z całych sił wiatrowi szłam w stronę szkoły. Już
wyciągnęłam rękę, kiedy ktoś zdążył otworzyć drzwi przede
mną. Była to Dolores Umbridge, nauczycielka obrony przed czarną
magią. Jak zwykle ubrana w różne odcienie różu patrzyła na mnie
ze zdziwieniem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Panno Grey, co pani tu robi? – zapytała surowym tonem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Jest
wolne, a ja byłam na spacerze. Kiedy zerwał się wiatr postanowiłam
wrócić. – tłumaczyłam się, gdy moje włosy wciąż były
targane przez huragan.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź. Ktoś tu chyba kłamie… -
powiedziała zbliżając swoją twarz do mojej i uśmiechając się
szerzej.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
proszę pani. Ja nie kłamię. – odpowiedziałam stanowczym tonem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
odzywaj się do mnie w ten sposób! Szlaban przez najbliższy
tydzień! Zapraszam do mnie w poniedziałek, zaraz po twoich
zajęciach razem z panem Potterem. Przyda wam się trochę
dyscypliny… A teraz marsz na obiad!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Postanowiłam
nie kłócić się dłużej z nauczycielką i ze spuszczoną głową
weszłam do zamku. Nie miałam najmniejszej ochoty na obiad, więc
poszłam prosto do dormitorium. Na szczęście nikogo po drodze nie
spotkałam. Stanęłam przed wejściem, powiedziałam hasło i
weszłam do pokoju wspólnego. Na sofie zobaczyłam siedzącego
Dracona. Wpatrywał się pusto w ogień rozpalony w kominku.
Odgarnęłam włosy i chrząknęłam cicho. Chłopak natychmiast się
otrząsnął i odwrócił się w moją stronę. Gdy tylko zobaczył,
że to ja, podszedł do mnie i ujął delikatnie moje ramiona.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-Lily,
ja naprawdę nie chciałem. Dopiero dzisiaj dowiedziałem się co się
stało. Jest mi tak głupio. – mówił nerwowo głaszcząc moje
ramiona.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Cóż…
Nie powiem, zrobiłeś mi wczoraj przykrość akurat wtedy, gdy cię
potrzebowałam. Oni mogli mnie zabić, a George uratował mi życie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-Wiem…
Zrozumiem jeśli mi nie wybaczysz… Ale musisz wiedzieć, że
niezależnie od tego co postanowisz, będę o ciebie walczył…
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Draco, to było takie słodkie, że jakbym ci nie wybaczyła, do
końca życia by mnie gryzło sumienie. – powiedziałam i wtuliłam
się w chłopaka.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Czekaj, czekaj, bo chyba to jeszcze do mnie nie dotarło… Ty mi
wybaczasz? – zapytał ze zdziwieniem, a ja tylko mocniej go
przytuliłam i zaczęłam się śmiać. – Wezmę to za tak. –
odparł z uśmiechem i również mnie przytulił.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-Serio
on tak powiedział? – usłyszałam rozemocjonowany głos Pansy.
Zastygła razem z Mili patrząc na mnie i Malfoya z niedowierzaniem,
po czym rzuciła się z piskiem w naszą stronę i też zaczęła się
przytulać. W jej ślad poszła i Mili.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Oooo! Przytulas! – wrzasnął nagle Zabini i rzucił się w naszą
stronę.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Ej
ludzie! Nie mogę oddychać! – krzyknęłam z jednej strony
przyciśnięta do klatki piersiowej Dracona a z drugiej do twarzy
Mili.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Trudno! Niech ta chwila trwa wiecznie! Pokój całemu światu. –
odpowiedział Blaise kołysząc się na boki.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Hahaha! Kocham was głupki wy moje! – krzyknęła Pansy i ścisnęła
nas jeszcze mocniej, przez co wszyscy się przewróciliśmy. Zostałam
przygnieciona Blaisem, który był przygnieciony Mili, która była
przygnieciona Pansy. Pode mną leżał tylko Draco.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Auć!
Moja noga! – krzyknęłam.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Mój
nos! – narzekał ktoś inny.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Co
ja mam powiedzieć. – mówił skulony Blaise, wymownie trzymając
się za krocze. Na ten widok wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Chwilę radości przerwała dziewczyna z siódmego roku.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Lily
Grey? – zapytała poważnym tonem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Tutaj jestem! – krzyknęłam z podłogi. Dziewczyna uniosła brew.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Dyrektor cię do siebie wzywa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- No
ptaszynko, co tym razem przeskrobałaś?
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
W
odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami i powędrowałam do gabinetu
Dumbledore’a.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Usiądź Lil. – powiedział do mnie jak zawsze spokojnym tonem.
Patrzył na mnie z powagą. – Chyba masz pecha, jeżeli chodzi o
moje wyzwania. Zawsze niosę ci złe nowiny. – zamartwiał się.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- O
co chodzi panie dyrektorze? – zapytałam ostrożnie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Tiara przydziału została zaczarowana. Nie należysz do Slytherinu.
Twoim domem jest Gryffindor.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Popatrzyłam
na starca z niedowierzaniem.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Hah!
Śmieszne. Prawie się nabrałam! Właśnie za to ludzie pana kochają
– poczucie humoru.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Lily
to nie jest żart. Jeden z prefektów Gryffindoru już po ciebie
idzie. – jakby na zawołanie otworzyły się drzwi. Odwróciłam
się i zobaczyłam kogoś, kogo wolałabym do końca życie nie
spotkać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-Już
jestem panie dyr… Ty! – krzyknął Ron, gdy tylko zobaczył mnie
w fotelu.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-Ty! –
nie pozostałam mu dłużna – Jakim cudem w ogóle dostałeś rolę
prefekta? Za znęcanie się nad dziećmi? Czy dlatego, że jak nikt
inny nadmiernie przejmujesz się pochodzeniem?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Ja?
O to możesz oskarżać swojego Dracusia! Ta nadęta, próżna,
tleniona, arystokratyczna fretka…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Odwal się od niego! – krzyknęłam nie panując nad swoją
złością.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- To
ty odwal się od mojego brata i będziemy kwita!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Nie
odwalę się od George’a! Nie do ciebie należy wybór z kim ma się
zadawać twój starszy brat!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Khym, Khym… - przerwało nam wymowne chrząknięcie. Profesor
Dumbledore patrzył na nas surowo znad swoich okularów połówek.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Przepraszam… - powiedziałam cicho i wróciłam na fotel.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Ronaldzie, chciałbym, abyś wiedział, że rodzice Lily byli jednymi
z najwybitniejszych członków Zakonu Feniksa. Na pewno nie zasługuje
na takie traktowanie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Przepraszam panie dyrektorze… - rzucił nerwowo.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Lily, czy chciałabyś o coś jeszcze…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Czy
mogę pożegnać się z przyjaciółmi? – przerwałam Albusowi, ze
wzrokiem utkwionym wymownie w butach.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Niestety nie masz już wstępu do pokoju wspólnego Slytherinu. Już
do niego nie należysz.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Czyli nie mogę? – zapytałam dyrektora z wyrzutem. Nic nie
odpowiedział. – Zajebiście…</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
-
Lily, rozumiem, że jesteś w szoku ale jak już twój kolega zdążył
ci zapewne powiedzieć… - domyśliłam się, że mówi o Arthurze -
… nie jesteś byle kim. W Gryffindorze będziesz bezpieczniejsza, i
proszę nie kłóć się ze mną. – dodał szybko widząc, że już
otwieram usta żeby coś powiedzieć. – Ron możesz zabrać Lily do
pokoju Gryfonów?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Tak
jest… - powiedział rzucając mi niemiłe spojrzenie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
Profesor
McGonnagall czekała przed gabinetem. Kiedy z niego wyszliśmy
zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać. Moja nowa opiekunka
okryła mnie ramieniem i wolno poprowadziła w stronę wieży
gryfonów. Stanęliśmy przed portretem jakiejś grubej pani. Przez
szloch nie zdążyłam usłyszeć hasła. Pani profesor wprowadziła
mnie ostrożnie przez dziurę w ścianie. Podniosłam do góry
zapuchniętą od płaczu twarz i rozejrzałam się po pokoju
wspólnym. Ściany były czerwone ze złotymi zdobieniami. W tych
kolorach były również kanapy, fotele, dywany, zasłony i płomienie
w kominku. Było tu strasznie gorąco i duszno. Zaraz wszystkie
twarze zwróciły się w moją stronę. Uczniowie zaczęli szeptać
między sobą.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
- Moi
drodzy! Oto nasza nowa Gryfonka! </div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-52183421268562210372014-01-16T06:08:00.001-08:002014-01-16T06:27:06.642-08:00ROZDZIAŁ VII<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"> Dni mijały. Wszystko pięknie się układało. Arthur nie przyszedł na spotkanie w umówione miejsce, ale tłumaczyłam to sobie tym, że pewnie wypadła mu warta
czy coś takiego. Lekcje odrabiałam na bieżąco, więc o szkołę
nie musiałam się martwić.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"> Wracałam
właśnie sama z próby chóru szkolnego. Zazwyczaj chodziłam tam z
Luną, ale biedaczka się rozchorowała. Podśpiewując sobie cicho
nie zauważyłam, że ktoś mnie śledzi. Dopiero na siódmym
piętrze, kiedy zwolniłam trochę kroku, poczułam na sobie czyjś
wzrok. Odwróciłam się i z przerażeniem dostrzegłam Crabbe’a i
Goyle’a. Patrzyli na mnie, wyglądając jeszcze głupiej niż
zawsze (o ile to w ogóle możliwe). Przestraszyłam się nie na
żarty, bo było dosyć późno, a ten korytarz nie był zbytnio
uczęszczany. Ruszyłam pędem naprzód. Byłam w ślepym zaułku.
Wokół nie było żadnych drzwi, tylko puste ściany. Słowem - już
po mnie. Przywarłam do ściany w kącie i zobaczyłam, że te goryle
są coraz bliżej. Odcięta z jednej strony nimi, z drugiej strony
końcem korytarza, czekałam na swój koniec.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Po co
ta cała ucieczka? – usłyszałam głos Goyle’a.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Czyżby ptaszynka się nas przestraszyła? – zapytał Crabbe i
wyciągnął różdżkę.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Sięgnęłam
do swojej kieszeni i z przerażeniem stwierdziłam, że zostawiłam
ją w pokoju wspólnym. Odwróciłam głowę i zamknęłam oczy.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Cruccio!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Nie
wiedziałam, co się ze mną stało. Na raz przeszyłam przeszywający
ból, który rozprzestrzenił się po całym moim ciele. Zaczęłam
piszczeć i zwijać się z bólu na podłodze. Nigdy czegoś takiego
nie czułam. Jakby nagle tysiące igieł przebiło się przez moje
ciało. Najwyraźniej ten widok tylko rozbawił moich wrogów, bo
zaczęli się śmiać w niebogłosy. Poczułam łzy spływające mi
po policzkach. Jeden z chłopaków podniósł mnie do góry za szyję,
tak, że oddychałam z wielkim trudem. </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Nie
brakuje ci tu czegoś?- zapytał Crabbe stawiając mnie na podłodze.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- A
tak, pamiętam. – rzucił niedbale i uderzył mnie pięścią w
twarz. Z mojego gardła wydobył się zduszony krzyk, po czym upadłam
na ziemię. Prawie natychmiast zjawił się przy mnie Goyle. </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Może
byś się tak nie darła?! Niektórzy już śpią! - krzyknął i
kopnął mnie w brzuch.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Poczułam
krew napływającą mi do buz. Natychmiast ją wyplułam, dławiąc
się przy tym i podparłam się jedną ręką. Goyle już się
przymierzał do drugiego kopnięcia, gdy nagle usłyszałam czyjś
głos.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Ej,
co tu się dzieje?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Nie
twoja sprawa Weasley! – rzucił Goyle.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Właśnie, nie wtrącaj się!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Popatrzyłam
nieprzytomnie na rudego chłopaka. Nie był to Ron. Pewnie to któryś
z jego braci.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Ratunku… - wyszeptałam i upadłam na podłogę. Wtedy rudzielec
mnie dostrzegł, natychmiast wyciągnął różdżkę i wymierzył
nią w moich napastników. Zapadła cisza, którą od czasu do czasu
przerywał mój płacz.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Dobra, chodź, Goyle. Kiedy indziej się nią zajmiemy. - powiedział
Crabbe i odszedł ze swoim kolegą w kierunku schodów. Mój
wybawiciel natychmiast do mnie podbiegł i uklęknął przy mnie.<br />-
Nic ci nie jest? – zapytał z troską i pomógł mi usiąść. </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Rozpłakałam
się wtedy na dobre, zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję i
przywarłam do jego torsu. On objął mnie delikatnie i zaczął
uspokajać.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Już
wszystko dobrze. Już sobie poszli. Spokojnie.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Nie mam
pojęcia jak długo to trwało, ale w końcu się od niego odkleiłam.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Hej,
chyba cię nie znam. </span><span style="font-size: small;"><span lang="en-US">Jestem
George, a ty?</span></span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><span lang="en-US">-
Lily. </span></span><span style="font-size: small;">Tak, jestem nowa w tej szkole i coś
początki nie są za dobre. - zaśmiałam się cicho.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Tak,
jeszcze pierwszy miesiąc nie minął a ty już masz wrogów. –
zażartował George i pomógł mi wstać. Zachwiałam się i chyba
bym upadła, gdyby chłopak mnie nie złapał.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Powoli,
powoli. – mówił z uśmiechem. – Może cię zanieść do…
Właśnie. W jakim domu jesteś?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- W
Slytherinie. – odparłam i zwiesiłam głowę. Wiedziałam, że
chłopak jest w Gryffindorze i jeżeli jest podobny do swojego brata,
to chyba koniec naszej znajomości. Ale on tylko szerzej się
uśmiechnął i powiedział:</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- A
zatem do lochów. - po czym wziął mnie na barana i z siódmego
piętra zaniósł mnie tak aż do lochów. Oparłam głowę na jego
ramieniu i uśmiechnęłam się do siebie.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
George… - zaczęłam cicho</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Słucham?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Dziękuję.- powiedziałam i przytuliłam go. </span>
</div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- No
wiesz, ja jestem wręcz stworzony do ratowania panien w opałach. –
zaśmiał się chłopak i odwzajemnił uścisk. Kiedy go puściłam,
zobaczyłam, że ma bluzę całą w mojej krwi.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Ojej!
Przepraszam cię za to.- powiedziałam wskazując na dużą plamę
czerwieni.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Nic
się nie stało. Nie martw się. – rzekł i znowu się uśmiechnął
– No to chyba jesteś mi winna spacer?</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Hmmm…
No dobrze. Będę na tyle wspaniałomyślna, że pozwolę się
zaprosić.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- To
może jutro? Jest sobota, nie ma lekcji, a po śniadaniu jest
najlepsza pogoda. – zaproponował.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Zgoda! – krzyknęłam entuzjastycznie. – To co? Dobranoc.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Dobranoc.
Śpij słodko. – odpowiedział i puścił mi oczko. Zaśmiałam się
i poczułam jak moją twarz oblewa rumieniec. Odwróciłam się,
powiedziałam hasło i wzdychając weszłam do pokoju. Zobaczyłam
swoich ślizgońskich przyjaciół, którzy dzisiaj świętowali
koniec tygodnia i leżeli wszyscy nieprzytomnie na podłodze.
Starając się na nikogo nie nadepnąć weszłam do swojego
dormitorium. Odgarnęłam z twarzy włosy pozlepiane krwią.
Chwyciłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Zdjęłam z siebie
zakrwawione i przepocone ciuchy, wypłukałam je starannie w wodzie.
Po prysznicu oczyściłam pękniętą wargę i ubrałam się. Kiedy
wyszłam z łazienki, zobaczyłam Dracona siedzącego na moim łóżku.
Gdy tylko mnie zobaczył, rzucił się w moim kierunku. Myślałam,
że chce mnie przytulić i już chciałam zrobić to samo, ale on
tylko skrzyżował ręce i popatrzył na mnie z wyższością.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- O co
chodzi? Czy coś się stało? – zapytałam niepewnie.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- O co
chodzi?! Ty się mnie pytasz, o co chodzi?! – zaczął krzyczeć –
Nie udawaj mi tu niewiniątka, ty zdradziecka manipulantko!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Draco!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Może
mi łaskawie wyjaśnisz, co dzisiaj takiego robiłaś u Weasley’a
na rękach?!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- Boże…
Jak ty nic nie rozumiesz! - krzyknęłam i rzuciłam się na swoje
łóżko.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">- No to
proszę, wytłumacz mi! – wrzasnął i usiadł naprzeciwko mnie.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Zapytaj
się swoich goryli! Nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć! –
mówiłam zasłaniając kotary – Dobranoc!</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Malfoy
chyba zrozumiał, że źle postąpił, bo zauważyłam przez szparę
między zasłonami, jak wychodził ze spuszczoną głową. Nie
wierzyłam, że właśnie zrobił mi awanturę o coś takiego.
Zwłaszcza, że nie jesteśmy razem, czy coś. Kocham tego palanta,
ale umie mi podnieść ciśnienie jak nikt. Wtuliłam się w kołdrę
i zasnęłam.</span></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm; margin-left: 1.91cm;">
<span style="font-size: small;">* * *</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Obudziły mnie delikatne promienie słońca, rozproszone
przez taflę jeziora. Popatrzyłam na zegarek. Jeszcze godzina do
śniadania. Szybko stanęłam przed szafą. Wybrałam szare rurki i
przyduży, gruby, fioletowy sweter. Do tego naszyjnik z pandą (ten
od mamy chowałam pod ubraniem) i czarne botki. Włosy przeczesałam
parę razy szczotką i poprawiłam przedziałek. Kiedy myłam zęby,
usłyszałam głośny łomot dochodzący z pokoju wspólnego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Kurwa!
– dobiegł mnie głos Blaise’a. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Uśmiechnęłam
się do siebie w lustrze i dokończyłam mycie zębów. Warga nadal
była zaczerwieniona i opuchnięta, a na moim brzuchu widniał spory
siniak. Zaraz przypomniała mi się kłótnia z Malfoyem. Poczułam
ogromny smutek. Nie dość, że zostałam pobita z jego powodu to
jeszcze ma do mnie pretensje. Może po prostu taki ma charakter?
Próbowałam go usprawiedliwić. Ale przecież nie może być tak, że
mi się krzywda, a on ma to w dupie, bo jakiś chłopak wziął mnie
na barana, żebym się nie męczyła. Całkiem przystojny chłopak.
Właśnie! Przecież dzisiaj spotkanie! Na szczęście pogoda
dopisywała tego dnia. Nie przeciągając dłużej pobytu w łazience,
zbiegłam do Wielkiej Sali. Zajęłam miejsce koło Luny, która
zaciekle wydobywała resztkę ketchupu z opakowania. Kiedy zobaczyłam
swojego wybawcę, wchodzącego do Wielkiej Sali, kawałek Tosta
utknął mi w gardle a w brzuchu poczułam motylki. Chyba nie powinno
tak być? Gdy już usiadł wraz z bratem bliźniakiem i jakimś
kolegą,, popatrzył w moją stronę i tak jak wczoraj na pożegnanie
puścił do mnie oczko. Zarumieniłam się i pomachałam mu
delikatnie, po czym szybko wróciłam do swojego tosta. Zbliżał się
koniec śniadania. Wstając poczułam, że robi mi się niedobrze.
Szybko złapałam Lunę za rękę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Lunałka, ja chyba nie dam rady…</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Koleżanka
pomogła mi wstać i wyprostowała mnie tak, że stałam jak w
wojsku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Lily Gray! Masz iść na te błonia i na ten spacer i pokazać im
wszystkim, kto tu rządzi! Jasne? – zapytała znakomicie udając
generała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Tak jest! – odpowiedziałam salutując. Chwila powagi i za moment
obie nie mogłyśmy przestać się śmiać. Przytuliłyśmy się na
pożegnanie. Kiedy wychodziłam z Wielkiej Sali, ktoś mocno złapał
mnie za rękę. To był Draco. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi
oczami. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Lily, musimy porozmawiać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Nie mamy o czym rozmawiać! – powiedziałam wyrywając się z jego
uścisku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Lily, błagam… Ja przepraszam! – jego słowa i postać tonęły w
tłumie uczniów, chcących zjeść śniadanie, aż całkowicie
zniknął mi z oczu. Stanęłam jak wryta, nie wiedząc co robić.
Wrócić tam, czy zignorować go i iść na spotkanie z Georgem jak
gdyby nigdy nic? Stałam tak, aż odpowiedź sama przyszła. Pośród
tłumu, ktoś znowu złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją
stronę, pilnując, żebym nie upadła. To był George.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Hej! – powiedziałam i przytuliłam go na powitanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Hej, mała! – odwzajemnił uścisk. – Jak tam? Rany się goją?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Prawie.
Gdyby nie ty prawdopodobnie nie miałyby możliwości.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Czemu?
– zapytał zdziwiony.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Wiesz…
Po moim poprzednim wyjściu ze Skrzydła Szpitalnego, zaczęli mi
grozić. Już raz od nich dostałam w twarz. Wczoraj był drugi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Co
oni do ciebie mają? To aż dziwne…</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
No, bo chodzi o to, że są chyba zazdrośni o Malfoya.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Coraz
mniej z tego wszystkiego kapuję.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Nie
dziwię ci się. Sama ledwo sobie z tym radzę. Ostatni miesiąc nie
był najlepszy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Kiedy
George zauważył, że robię się smutna, postanowił mnie
rozweselić i całkiem nieźle mu to wyszło. Wyciągnął z kieszeni
małe, puchate, latające zwierzątko, przypominające czarną kulkę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Ma na imię Raven. Teraz jest twoja.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Popatrzyłam
na niego z niedowierzaniem, po czym z piskiem rzuciłam mu się na
szyję z taką siłą, że oboje wylądowaliśmy na trawie. Śmiałam
się jak nigdy. Raven bezpiecznie wylądowała na mojej dłoni, a ja
bezpiecznie włożyłam ją do kieszeni swetra. Wspólnie z Georgem
stwierdziliśmy, że skoro już siedzimy, nie ma sensu szukać
lepszego miejsca. Usiadłam po turecku i zaczęłam nerwowo skubać
trawę. Nie wiedziałam, że chłopak ciągle mi się przygląda.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Więc… Ron to twój brat? – zaczęłam rozmowę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Tak, chociaż w sumie nie przyznaję się do niego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Haha!
Nie dziwię ci się. – wypaliłam.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Niestety bywa bardzo wybuchowy. Czyżbyś już się o tym przekonała?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Taaa…
Może troszkę. Gdyby nie Draco to chyba… - urwałam zdanie. Na
wspomnienie blondyna znowu ogarnął mnie smutek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Coś się stało? – zapytał George po minucie milczenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Nie, nic takiego. Po prostu nic nie układa się tak jak powinno. </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Rozumiem… Hej może jak będziemy w Hogsmade skoczymy razem na
kawę, co? – zapytał i trącił mnie w ramię. Zaśmiałam się
pod nosem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Zgoda. Ja nie wiem jak ty to robisz, że tak skutecznie poprawiasz mi
humor. – zaśmiałam się.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Hah!
No cóż, ma się ten talent.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Haha!
Jaki skromny!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-
Ja? Oj weź już nie przesadzaj, bo się zarumienię, - powiedział
udając nieśmiałego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Wiesz?
Masz rację! Przesadzam! – odparłam i przewróciłam go na bok, na
trawę. Jednak on jakby wyczuwał co chcę zrobić, szybko złapał
moje ręce i pociągnął mnie za sobą. Wylądowałam twarzą na
jego klatce piersiowej, która trzęsła się pod wpływem śmiechu.
Słyszałam bicie jego serca. Leżałam tak i nie zamierzałam nawet
w najmniejszym stopniu tego zmieniać. Chłopak objął mnie
ramieniem i leżeliśmy tak w ciszy aż zasnęłam. Obudziły mnie
czyjeś krzyki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Rona biegnącego w
naszą stronę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Ty
podła suko! – krzyknął w moją stronę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Ron!
– zawołał jego brat i posłał mu surowe spojrzenie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Wiesz
co? Myślałem, że stać cię na więcej niż jakąś ślizgońską
wywłokę! Jeszcze ci nie powiedziała?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Niby
czego? – zapytał George patrząc raz na brata, raz na mnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Właśnie,
czego? – spytałam zdenerwowana.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Jak
to czego? Tego, że kręcisz z Malfoyem! </span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Natychmiast
podniosłam się z ziemi, wyciągnęłam różdżkę i przyłożyłam
ją do gardła Rona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Może
powiesz mi coś jeszcze na temat mojego życia, bo z tego co widzę,
jesteś ogromnym znawcą. – wycedziłam przez zęby.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Proszę
czekam! – wrzasnęłam zniecierpliwiona ciszą.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Lily…
- usłyszałam za sobą spokojny głos George’a i poczułam jego
dłoń na moim ramieniu. Opuściłam powoli różdżkę, odwróciłam
się na pięcie i przeszłam parę kroków do przodu. Zatrzymałam
się i zwróciłam swoją zapłakaną twarz w stronę Rona.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">-Dlaczego?
– szepnęłam, po czym zasłoniłam twarz dłońmi i pobiegłam w
kierunku chatki gajowego.</span></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">*
* *</span></div>
<div align="CENTER" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Przepraszam
Was najmocniej za taki rozstrzał czasowy :c Moja wena postanowiła
wyruszyć na wędrówkę po Śródziemiu i nie miała zamiaru wracać
aż nie dotarła do Ereboru XD Na szczęście przeczytałam nowy
rozdział u Inverno i magicznie wena powróciła i to z ogromną siłą. </span><span style="font-size: small;">Tak trochę słabo… 6 komentarzy z czego dwa dlatego, że nie mam
spamownika :/ Mam propozycję</span><span style="font-size: small;"> Następny rozdział (który jest już napisany XD) pojawi się, kiedy
pod rozdziałem pojawi się… 10 komentarzy (nie licząc spamu
oczywiście XD) z racji tego, że nam miesza jeden chłopak a wkrótce
namiesza coś jeszcze, chciałabym znać waszą opinię, którą
bardzo sobie cenię :* Dziękuję Wam za to, że jesteście i czekam
na Wasze komentarze i krytykę :3 Kocham Was! <3 </span>
</div>
<br />
<div align="RIGHT" style="line-height: 100%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;">Wasza Laurel</span></div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-43120857668064215522013-11-16T13:48:00.000-08:002014-02-21T11:32:35.384-08:00ROZDZIAŁ V Dziękuję za te cztery komentarze pod ostatnim rozdziałem :3 Miło, że po takiej przerwie ktoś jeszcze czyta ;) cieszę się też z powodu siedmiuset wyświetleń :> Więc dedykacja dla wszystkich co wchodzą i komentują :3 Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem znajdę więcej komentarzy :P A teraz zapraszam na rozdział piąty.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--> Idąc w kierunku lochów, natknęłam się na Crabbe'a i Goyle'a. Wyglądali głupkowato jak zawsze. Chciałam jak najszybciej przejść obok nich i pobiec na spotkanie z przyjaciółmi. Nagle jeden chwycił mnie za ramię i przyszpilił do ściany, a drugi zakrył mi usta ręką.<br />
-Słuchaj Gray. Nie wiemy co jest z tobą nie tak ale się dowiemy. Spróbuj jeszcze choćby raz odezwać się do Malfoya to obiecuję ci, że już więcej nie wrócisz do tej szkoły. Zrozumiano?<br />
Pokiwałam tylko głową ze łzami w oczach, po czym Goyle rzucił mnie na ziemię i odszedł z kolegą śmiejąc się. Cała potargana i roztrzęsiona udałam się do najbliższej łazienki. Usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Schowałam twarz w dłoniach. Jak oni tak mogli? W czym ja im przeszkadzam?<br />
-Czemu płaczesz?- usłyszałam nad sobą skrzekliwy głos. Wstałam szybko, spojrzałam w górę i zobaczyłam postać dziewczyny. Był to duch. Otarłam twarz rękawem i odgarnęłam włosy do tyłu.<br />
-Nieważne. Nie chcę o tym rozmawiać.- powiedziałam z wyczuwaną nutką rozdrażnienia w głosie.<br />
-Oczywiście, jak chcesz. Po co mówić cokolwiek wiecznie płaczącej Marcie!- krzyknęła dziewczyna, rozpłakała się i zniknęła w jednym z sedesów.<br />
Wyszłam na korytarz trochę zdziwiona i wpadłam na osobę, której wolałabym teraz nie spotkać.<br />
-Jezu jak chodzi.... Ojej to ty Lily.- poprawił się szybko Draco. Popatrzył mi prosto w oczy.- Co się stało? Kto cię tak poszarpał?<br />
-Ja... Nie mogę ci powiedzieć...<br />
-Ale ptaszyno. Mi możesz powiedzieć wszystko.<br />
-Tak?! Więc pewnie chcesz wiedzieć, że to moja czwarta szkoła, że jestem jednym wielkim dziwadłem, i że mieszkam w sierocińcu, bo moja matka nie żyje a ojciec nie ma na mnie czasu i się mnie wstydzi!!!<br />
-Ale Lily...<br />
Nie zdążył dokończyć zdania, bo pobiegłam szybko korytarzem dławiąc się swoimi łzami. Nie wiedziałam dlaczego to wszystko mu powiedziałam. Znowu to zrobiłam. Odtrąciłam go choć był dla mnie taki dobry. Czułam się podle. Może to dlatego, że nikt nigdy się tak naprawdę o mnie nie troszczył. Nikt nie pochylił się nade mną, gdy rozbiłam sobie kolano. Nikt nie pytał, czy sobie radzę po śmierci mamy... Nawet tata, który był zawsze nieobecny... Rozejrzałam się po korytarzu. Był pusty. Widać wszyscy siedzieli w swoich dormitoriach. Zobaczyłam drzwi prowadzące na błonia. Popchnęłam je i poczułam przypływ świeżego, zimnego powietrza. Znowu otarłam twarz rękawem. Rozwiązałam włosy i pozwoliłam im swobodnie powiewać na wietrze. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam las. Był ogromny. Czułam jakby mnie wołał. Wyciągnęłam różdżkę i wbiegłam do niego. Kiedy ścieżka się urwała przystanęłam na moment. Rozejrzałam się dookoła siebie. Było dosyć ciemno.<br />
-Lumos.- mruknęłam pod nosem i rozświetliłam drogę przed sobą. Okręciłam się w okół własnej osi z zamkniętymi oczami. Zatrzymałam się i poszłam w kierunku, do którego akurat byłam odwrócona. Ubrana tylko w mundurek szkolny nie zastanawiałam się nawet jak wrócić do domu. Doszłam do pięknej polanki, na której rosło niezwykłe drzewo. Jakby dwa drzewa ze sobą zrośnięte- dąb i jabłoń. Położyłam się pod nim i przytuliłam się do niego. Czułam się tu bezpiecznie. Zasnęłam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Obudziłam się we własnym łóżku. Moje włosy nadal były potargane, a ciuchy rozdarte w paru miejscach. Rozejrzałam się nieprzytomnie po pokoju i zobaczyłam Dracona siedzącego na łóżku Pansy. Patrzył na mnie z politowaniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Oj ptaszyno, ptaszyno... Nie zgadniesz gdzie cię znalazłem. W zakazanym lesie... SAMĄ.- zaakcentował.- Mogło ci się coś stać. Wiesz że w życiu bym sobie tego nie wybaczył... Dlaczego to zrobiłaś? Zdenerwowałem cię czymś? Nie rozumiem...</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja przepraszam. Tu nie chodzi o ciebie. To znaczy chodzi o ciebie, ale ty nic złego nie zrobiłeś. Ja.... Po prostu się boję.- powiedziałam i znowu się rozpłakałam. Chłopak usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. </div>
<div style="text-align: left;">
-Lily, ty stanowczo za dużo płaczesz. To powiesz mi czego się boisz?</div>
<div style="text-align: left;">
-N-no bo zanim nnn na ciebie wpadłam spotkałam C-Crabe'a i Goyle'a i ii oni powiedzieli- mówiłam dalej powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem- że mam ciebie zostawić, bb bo jak nie t-to oni się postarają, żebym stąd wyleciała...</div>
<div style="text-align: left;">
-Matko Święta, serio?!- krzyknął Draco i mocniej mnie przytulił. Pachnął mocno męskim dezodorantem.- Dwa debile! Tylko ich potraktować cruciatusem i avadą! </div>
<div style="text-align: left;">
Gdy tak krzyczał nie zauważył, że do pokoju wszedł Blaise. Kiedy mnie zobaczył rzucił się w moją stronę, </div>
<div style="text-align: left;">
-Co się stało? Czemu nie było cię tak długo? I... Na kogo Malfoy tak wrzuca? </div>
<div style="text-align: left;">
Podniosłam się i uśmiechnęłam się słabo do kolegi.</div>
<div style="text-align: left;">
-Wiesz że Crabbe i Goyle grożą Lily?- powiedział blondyn do Blaise'a.</div>
<div style="text-align: left;">
-Serio? </div>
<div style="text-align: left;">
-Tak serio. I to tylko dlatego, że są o mnie zazdrośni, bo się ,,zmieniłem''.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ty się serio zmieniłeś... Nie mówię że to źle ale wiesz jacy oni są. W każdym razie nie masz co się martwić Lily. Od dzisiaj chodzisz z obstawą.- tu pokazał na siebie i Dracona.</div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się trochę lepiej mając za sobą dwóch chłopaków. Powiedziałam, że muszę się wykąpać, więc wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Chłopacy uparli się, że nie wyjdą z pokoju dopóki nie zobaczą mnie grzecznie śpiącej w łóżeczku. Więc co miałam zrobić? Wykąpałam się (przy okazji znajdując parę zadrapań na rękach i twarzy), ubrałam się w piżamę, pilnując żeby skrzydełka były bezpiecznie schowane i położyłam się do łóżka. Blaise ułożył mi poduszkę a Draco owinął mnie szczelnie kołdrą. </div>
<div style="text-align: left;">
-Czegoś jeszcze panna Gray sobie życzy?- powiedział Blaise, kłaniając się z teatralną przesadnością.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie, dziękuję.- powiedziałam. Nie byłam zmęczona. Miałam wrażenie, że jedyne co ostatnio robię to śpię. Kiedy Blaise wyszedł nadal się kłaniając, podszedł do mnie Draco i jeszcze na koniec pocałował mnie w policzek i tak jak tamtej pamiętnej nocy wyszeptał:</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobranoc Lily. - I wyszedł.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Obudził mnie pisk dziewczyn. Gdy tylko zobaczyły mnie w łóżku skoczyły na mnie i zaczęły mnie całować, przytulać i wypytywać co się stało.</div>
<div style="text-align: left;">
-Wszystko dobrze. Już się czuję świetnie.- powiedziałam z uśmiechem, rześka i wypoczęta. </div>
<div style="text-align: left;">
-No wiesz też bym się czuła świetnie jakby TAKI chłopak się mną zaopiekował.- odpowiedziała Pansy patrząc na mnie chytrze zza swoich czarnych włosów.</div>
<div style="text-align: left;">
-Oj już nie przesadzaj.- odparłam udając obojętną, jednak dalej się uśmiechając.</div>
<div style="text-align: left;">
Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać, po czym Mili sięgnęła za poduszkę i uderzyła nią Pansy prosto w twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
-Osz ty szmato!- krzyknęła dziewczyna chwytając drugą poduszkę i wycelowała prosto w brzuch Milicenty. </div>
<div style="text-align: left;">
-Ej dziewczyny uspokójcie się!- krzyknęłam, lecz po chwili sama dostałam poduszką w policzek. Rozpętała się istna wojna na poduszki. Po paru minutach popatrzyłam na nasz pokój. Był cały pokryty pierzem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ups... Chyba trochę tu brudno.- powiedziała Pansy.- Chłoszczyść!</div>
<div style="text-align: left;">
I po bitwie nie został ani jeden ślad. </div>
<div style="text-align: left;">
-Cześć dziewczyny, co tam?- zapytał radosny Blaise.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nic takiego.- powiedziałyśmy we trzy w tym samym czasie, udając niewinne. Chłopak popatrzył się na nas podejrzliwie. </div>
<div style="text-align: left;">
-Jesteście pewne?</div>
<div style="text-align: left;">
-Na mur beton.- powiedziałam i posłałam mu promienny uśmiech. </div>
<div style="text-align: left;">
Ubrałam się szybko i zeszłam ze wszystkimi na śniadanie. Życie nabrało kolorów. Nigdzie nie było widać moich wrogów. Luna jak zawsze przytuliła mnie na powitanie i zaczęła opowiadać co się działo w szkole jak mnie nie było. Po śniadaniu udałam się z powrotem do pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Daj mi tą czerwoną kredkę głupia świnio!- usłyszałem z pokoju dziewczyn. Pewnie Lily pomagała Pansy z jej rysunkiem na opiekę nad magicznymi stworzeniami.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie, różowa będzie lepsza ty krowo!</div>
<div style="text-align: left;">
-Wcale nie!</div>
<div style="text-align: left;">
-Wcale tak!</div>
<div style="text-align: left;">
Postanowiłem interweniować i wejść do pokoju. Ledwo uniknąłem uderzenia w twarz ołówkiem, który roztrzaskał się o ścianę. Dziewczyny popatrzyły na mnie. Lily właśnie prawie leżała na Pansy sięgając ręką ku czerwonej kredce, a Pansy jedną ręką odpychała jej twarz a drugą trzymała jak najdalej od niej. </div>
<div style="text-align: left;">
-Cześć Draco.- powiedziały na raz uśmiechając się niewinnie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Hej. Wiecie ja nie wnikam w to co się tutaj dzieje. </div>
<div style="text-align: left;">
-Dobrze dla ciebie.- stwierdziła Pansy.- To ja może lepiej wyjdę i nie będę wam przeszkadzać.</div>
<div style="text-align: left;">
Czułem się lekko poddenerwowany. Usiadłem obok Lily, która kolorowała coś zawzięcie zdobytą, czerwoną kredką. Popatrzyłem i zobaczyłem całkiem niezły rysunek zwierzaka. </div>
<div style="text-align: left;">
-Wiesz Lil. Chciałabym cię o coś spytać jeśli mogę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jasne, wal śmiało. </div>
<div style="text-align: left;">
-Bo może chciałabyś się ze mną wybrać na bal z okazji nocy duchów?- wypaliłem na jednym wydechu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jej. Pierwszy raz ktoś mnie gdzieś zaprasza.- powiedziała i zarumieniła się.</div>
<div style="text-align: left;">
-No więc?</div>
<div style="text-align: left;">
-Zgoda.- odrzekła i rzuciła mi się na szyję. Wiedziałem, że to ta dziewczyna. Ta jedyna...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
No to rozdział piąty mamy za sobą! A już w następnym... Tam da ra dam! Długo oczekiwana konfrontacja Lily ze swoją rasą! :D Mam nadzieję że się podobało. Tak trochę pisane w pośpiechu ale coś się ruszyło. Do następnego razu i jeszcze raz dziękuję :33<br />
<b>EDIT</b><br />
<b>Do wszystkich nowych czytelników: rozdział VI jest po rozdziale IX przez to, że blogger mi sfiksowałi mi go usunął, a nie znalazłam jeszcze opcji przestawiania postów (o ile taka istnieje). Za wszelkie problemy przepraszam!!! :( </b></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
Wasza Laurel</div>
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
</div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-68473782182985912932013-11-10T12:54:00.000-08:002013-11-10T12:54:01.367-08:00 ROZDZIAŁ IVNo tak, więc na wstępie przepraszam za długą nieobecność ale zajęcia teatralne, szkoła i trzecia klasa gimbazy robi swoje -.- Nareszcie się wzięłam za ten czwarty rozdział, który jest dla mnie trochę wyzwaniem, bo to chyba jakaś piąta próba pisania XD W każdym razie moi drodzy zapraszam do czytania :33<br />
<br />
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Wszystko było rozmyte jakbym patrzyła na świat zanurzony w mętnej wodzie. Czułam mocne szczypanie w miejscu gdzie wyrastały skrzydła. Próbowałam stanąć, ale prawie natychmiast się przewróciłam.<br />
-Pansy.... Ratuj...- powiedziałam cicho i straciłam przytomność.<br />
<div style="text-align: center;">
*** </div>
<div style="text-align: left;">
Pansy musiała usłyszeć ciche wołanie Lily, bo obudziła się i usiadła na łóżku nie do końca wiedząc co się dzieje. Zaspana, rozejrzała się po pokoju starając się zobaczyć skąd dobiegał głos. W końcu napotkała wzrokiem Lily leżącą bez ducha na podłodze tuż obok jej łóżka. Od razu się ocknęła i z przerażeniem prawie natychmiast uklęknęła przy koleżance.</div>
<div style="text-align: left;">
-Lily? Lily do jasnej cholery co ci jest?- mówiła ze łzami w oczach przytulając koleżankę do siebie - Mili wstawaj! Biegnij po pomoc!</div>
<div style="text-align: left;">
Milicenta na szczęście w miarę trzeźwa rzuciła się do drzwi i pobiegła po chłopaków do ich pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ej chłopaki coś jest nie tak z naszą Lily!</div>
<div style="text-align: left;">
Draco natychmiast wstał i pobiegł do pokoju dziewczyn. Blaise z lekkim opóźnieniem do niego dołączył, za to Crabbe i Goyle machnęli ręką jakby ich to nie obchodziło i spali dalej.</div>
<div style="text-align: left;">
Draco wpadł do pokoju i omiótł wzrokiem podłogę w poszukiwaniu Lily. Gdy ją zauważył natychmiast do niej podbiegł i odpychając Pansy pochylił się nad nią z czułością, jakiej nikt nigdy u niego nie widział. Sam był sobą zdziwiony. Od kilku dni zachowywał się zupełnie inaczej niż zawsze. Nie był tym samym zobojętniałym, rozpuszczonym chłopcem co kiedyś. Wziął Lily szybko na ręce i zaniósł ją do skrzydła szpitalnego. </div>
<div style="text-align: left;">
-Pani Pomfrey!- zawołał przebiegając przez próg i kładąc dziewczynę na najbliższym łóżku. Pielęgniarka szkolna wybiegła w szlafroku i w swoich różowych kapciuszkach z pomponikami. Próbowała podawać różne środki, wstrzykiwała jej jakieś dziwnie wyglądające substancje, lecz nic nie zadziałało. </div>
<div style="text-align: left;">
-Biegnij szybko po dyrektora!- krzyknęła do blondyna. </div>
<div style="text-align: left;">
Draco biegł ile sił w nogach. Był wystraszony tym, że sama pani Pomfrey nie może dać sobie rady z Lily. Żeby sam alkohol tak zadziałał? To było dziwne. On sam przecież wypił masę wódki i nic mu nie jest. Nawet nie zauważył jak szybko znalazł się pod gabinetem dyrektora. Miał szczęście, bo właśnie ktoś z niego wychodził, więc szybko się prześlizgnął i wpadł do pokoju. </div>
<div style="text-align: left;">
-Panie dyrektorze! Musi pan iść do skrzydła szpitalnego! Coś się stało z Lily!</div>
<div style="text-align: left;">
Dumbledore natychmiast wstał ze swojego fotela i podszedł do chłopca.</div>
<div style="text-align: left;">
-Złap mnie za rękę. Przeteleportujemy się tam, będzie szybciej. </div>
<div style="text-align: left;">
Draco doskoczył do dyrektora i położył swoją dłoń na jego dłoni. Wszystko dookoła zawirowało i po chwili zniknęło. Towarzyszyło temu nieprzyjemne uczucie mdłości i rwanie w okolicach pępka. Zamknął oczy, a kiedy po sekundzie je otworzył stał tuż przy łóżku Lily. Wyglądała jakby była martwa.</div>
<div style="text-align: left;">
-Poppy, trzeba ją przyszykować do wizyty Nerosa. </div>
<div style="text-align: left;">
-Ale... Czy to dobrze żeby ten chłopak tu był?- wskazała na Dracona. Dyrektor popatrzył na niego, głęboko zastanawiając się co zrobić. </div>
<div style="text-align: left;">
-Przykro mi chłopcze musisz wrócić do swojego dormitorium.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie zgadzam się.- odparł chłodno blondyn - Ja ją tu przyprowadziłem i to ja ją stąd zabiorę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie kłóć się ze mną. Wracaj do siebie, bo sam cię tam zaprowadzę.- powiedział dyrektor patrząc na ucznia miażdżącym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-To nie fair!- krzyknął Draco i wybiegł ze skrzydła szpitalnego. Wpadł wściekły do pokoju wspólnego i przewrócił stolik stojący przed kominkiem. Po tym napadzie szału legł na kanapę i uspokoił się trochę. </div>
<div style="text-align: left;">
-I co z nią? - usłyszał ciche pytanie Blaise'a.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie mam pojęcia. Pani Pomfrey nie mogła sobie dać sama rady i potrzebowała pomocy dyrektora.</div>
<div style="text-align: left;">
-Matko co się tu stało?- zapytał Blaise pokazując na przewrócony stolik.</div>
<div style="text-align: left;">
-Poniosło mnie trochę...</div>
<div style="text-align: left;">
-Trochę? Draco co się z tobą dzieje? Nie jesteś sobą od powrotu do szkoły...</div>
<div style="text-align: left;">
-Stary proszę, nie teraz. Jestem zmęczony... </div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak minął kolegę i wszedł do ich pokoju. Crabbe i Goyle głośno chrapali. Jedyne na co blondyn miał teraz ochotę to porządna dawka snu.</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Pani Pomfrey siedziała na łóżku przy uczennicy okładając ją zimnym opatrunkiem kiedy do sali wszedł profesor Dumbledore z centaurem. Podeszli do łóżka Lily, która była cała blada i miała mocno podkrążone oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie mam pojęcia co się z nią dzieje.- wyszeptała pielęgniarka ze łzami w oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie martw się Poppy. Neros nam pomoże.</div>
<div style="text-align: left;">
Centaur nic nie mówiąc podszedł do łóżka dziewczyny i dotknął jej czoła. Następnie odwrócił ją na brzuch i lekko podniósł do góry koszulkę dziewczyny. Rozwiązał wstążkę na jej plecach i pozwolił skrzydłom się rozprostować. Dotknął miejsca, z którego wyrastały i sięgnął do torby przewieszonej przez jego ramię. Wyciągnął z niej kilka fioletowych, dziwnie wyglądających liści i obłożył nimi skrzydła.Obrócił dziewczynę z powrotem na plecy i wlał jej do ust zawartość małej fiolki. </div>
<div style="text-align: left;">
-Powinno się poprawić. Jakby co wiecie gdzie mnie szukać. </div>
<div style="text-align: left;">
I odszedł. Bez słowa.</div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Słyszałam głos jakby zza światów. Znajdowałam się w dzikiej puszczy. Jakiś głos wołał mnie z oddali. Wydawał się znajomy. Biegłam raniąc sobie nogi, ręce i twarz o kolczaste krzewy rosnące naokoło. Po twarzy płynęły mi łzy. Czegoś mi brakowało choć sama nie wiem czego. Dotarłam do urwiska i zatrzymałam się gwałtownie nad przepaścią. Głos dobiegał z dołu. Miałam wielką ochotę skoczyć, musiałam to zrobić ale nie potrafiłam. Nagle wszystko się rozmyło. Stałam w ciemnym, pustym pomieszczeniu opuszczona przez wszystkich. Płakałam. Po długim czasie poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i... Obudziłam się...<br />
<br />
Leżałam w dużym pomieszczeniu. Nie widziałam go wcześniej, jednak po wystroju mogłam śmiało stwierdzić, że to szkoła. Zamrugałam parę razy powiekami. Wtedy dopiero poczułam, że ktoś naprawdę trzyma mnie za rękę. Był to Draco. Leżał na mojej pościeli i słodko spał. Z ulgą stwierdziłam, że, moje skrzydła są zawiązane. Byłam bardzo szczęśliwa, że był przy mnie, chociaż tak naprawdę z nieznanego mi powodu. Postanowiłam go nie budzić. Tak było dobrze. Blondyn przesunął lekko głowę tak, że znajdowała się teraz na moich nogach. Uśmiechnęłam się do siebie, oparłam głowę o poduszkę, zacisnęłam mocniej jego dłoń i zasnęłam. Tym razem w spokoju.<br />
Gdy obudziłam się następnego dnia Dracona już nie było. Ale i tak byłam zadowolona z tego co się stało wczoraj. Gdy tylko się podniosłam przybiegła do mnie pani Pomfrey.<br />
-Dziecko nareszcie się obudziłaś. Nawet nie wiesz jak się martwiłam.-powiedziała do mnie z troską. Kiedy przyniosła mi śniadanie zobaczyłam, że w kącie siedzi dyrektor. Podszedł do mnie, uśmiechnięty jak zawsze i usiadł na krześle obok mojego łóżka.<br />
-Cieszę się, że się obudziłaś. Wiesz nie jest mądre picie alkoholu zaraz drugiego dnia po przyjściu do nowej szkoły.- powiedział unosząc jedną brew do góry.<br />
-Ja wiem. Przepraszam. Nie chciałam...- powiedziałam zdenerwowana tą sytuacją. Bałam się, że mnie wyrzucą za to co się stało.<br />
-Ale uspokój się Lily. Po prostu obiecaj mi, że to więcej się nie powtórzy.- odparł wstając i udając się do wyjścia.- A i Lily... Nie wiem czy wiesz ale młody Malfoy bardzo często cię odwiedzał.- powiedział, rzucając nieco przebiegły wzrok w moją stronę i wyszedł. Byłam tym zdziwiona. Bardzo zdziwiona, więc postanowiłam, że rzucę to w niepamięć. Po zjedzeniu śniadania ubrałam się i przy okazji dowiedziałam, że przespałam cały tydzień.Z uśmiechem wyszłam ze skrzydła szpitalnego uśmiechając się do każdego ucznia i nauczyciela, obok którego przeszłam. Życie nabrało kolorów. Wszystko się układało i miałam nadzieję, że już tak pozostanie.<br />
<br />
<br />
<br />
No a na koniec... Obiecałam już bardzo dawno jednej użytkowniczce, że zadedykuję jej ten rozdział i właśnie to robię. Wiem, że nie jest między nami najlepiej ale obietnica to obietnica. Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział chociaż jak na mój gust za dużo pitolenia XD Do następnego razu :3<br />
<div style="text-align: right;">
Wasza Laurel </div>
<br /></div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-57647454879977162992013-08-23T10:41:00.002-07:002013-08-23T10:41:50.516-07:00ROZDZIAŁ IIIPołożyłam się na łóżku, zasłoniłam kotary, rzuciłam krótkie dobranoc dziewczynom, które już od dawna spały i... Zaczęłam płakać. Dlaczego musiał tam wejść akurat w takiej chwili? Właśnie wtedy kiedy płakałam. Z resztą czego mógł chcieć taki ktoś jak on od kogoś takiego jak ja. Widać było, że jest znany i szanowany, nie mówiąc już o pochodzeniu. A ja? Zwykły mieszaniec. Cicha, szara myszka, której jak tylko tylko poczuje alkohol robi się niedobrze. Chyba najlepiej będzie zagłuszyć w sobie uczucia. I tak nic by z tego nie było. Wystarczyło pociągnąć za wstążkę, żeby wszystko się zaczęło sypać. Nikt nie chciałby pakować się w taki związek. Tak sobie myślałam i układałam różne rzeczy i nawet nie zauważyłam kiedy minęła cała noc. Wstałam i przygotowałam się kiedy dziewczyny jeszcze spały. Zeszłam na śniadanie zastanawiając się jak naprawić to co się wczoraj stało, bo patrząc na to ze strony Malfoya to nie było za fajne go potraktowałam. Weszłam do Wielkiej Sali i zobaczyłam, że Draco siedzi przy stole sam. Postanowiłam się do niego dosiąść i wszystko wyjaśnić.<br />
-Cześć.- powiedziałam cicho<br />
-Cześć...<br />
-Wiesz przepraszam. Wczoraj się naprawdę głupio zachowałam. Po prostu nie byłam w nastroju. Nie powinnam tak zareagować.<br />
-Nie no spoko...<br />
-To co zgoda?- zapytałam z miną słodkiego szczeniaczka<br />
-Zgoda.- powiedział uśmiechając się do mnie- A właściwie to co się wczoraj stało? W sensie dlaczego płakałaś?<br />
Trafił w czuły punkt. Zaczęłam szybciej oddychać. Nie chciałam o tym rozmawiać, ale z drugiej strony nie chciałam żeby sytuacja z wczoraj się powtórzyła.<br />
-No wiesz...<br />
-To znaczy jak nie chcesz to nie musisz mi mówić.- szybko zreflektował się Draco<br />
-Tak na razie raczej nie chcę. Może kiedy indziej.<br />
-Tak... No to słyszałem, że masz już ksywkę?<br />
-Tak. Wszystkim coś się popieprzyło i nazywają mnie ptaszyną.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać.<br />
-Musisz się przyzwyczajać, bo dużo tu takich ludzi. I chyba też się do nich zaliczasz? W pozytywnym sensie oczywiście.- dodał z uśmiechem.- Wiesz Pansy coś mówiła, że z Mili w waszym dormitorium robią imprezę. Tym razem chyba będziesz?<br />
-No jakby mnie nie było to pewnie umarlibyście z tęsknoty za swoim wróbelkiem. <br />
-Z pewnością.<br />
Już chcieliśmy wstawać kiedy podeszła do nas jakaś banda Gryfonów.<br />
-Draco? Kto to jest?- powiedziałam chowając się za chłopakiem<br />
-Jak to Lily. Własnego kuzyna nie poznajesz?- zapytał chłopak z czarnymi włosami. Był dosyć wysoki i strasznie chudy. Miał lekko krzywe zęby.<br />
-Co ty mówisz Longbottom?<br />
-Dobrze wiesz co on powiedział.- warknął jakiś rudy chłopak z tyłu<br />
-Lily to twój kuzyn?- zapytał mnie Draco<br />
-Na to wychodzi, ale jakoś po jego zachowaniu chyba nie chcę z nim mieć nic wspólnego.<br />
-Ty nie chcesz mieć nic wspólnego z Nevillem? To z nim nie powinnaś się zadawać.- powiedział rudy i ruchem głowy wskazał na Mafoya<br />
-Chodź stąd Draco.- powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękaw. Tamci jeszcze długo się za nami oglądali.<br />
-To naprawdę twój kuzyn?<br />
-No aż sama zwątpiłam...<br />
-Dobra trudno. Chodźmy na eliksiry. Apropos z kim siedzisz?<br />
-W sumie to sama nie wiem.<br />
-To dobrze się składa, bo ja też nie wiem. Siedzimy razem?<br />
-Ok.- zgodziłam się. Byłam bardzo usatysfakcjonowana. Jedyne co mi się nie podobało to zachowanie tych Gryfonów.<br />
-A dlaczego ludzie z Gryffindoru nas nie lubią?<br />
-Bo to głupki. My też za nimi nie przepadamy. Zwłaszcza za Potterem, Weasleyem i tą szlamą Granger.<br />
-Ten rudy był straszny...<br />
-Bo jest rudy.- powiedział Draco i razem ze śmiechem weszliśmy do lochów gdzie odbywały się zajęcia z eliksirów.<br />
-Proszę, proszę. Pierwsza lekcja i spóźnienie.- odezwał się chłodny głos profesora- Siadać do ławki.<br />
Wolna była tylko ta z przodu. Oczy wszystkich Gryfonów były zwrócone w naszą stronę. Starałam się to zignorować.<br />
-Dzisiaj zajmiemy się eliksirem spokoju. Na tablicy macie wszystkie wskazówki. Jako że jest to pierwsza lekcja panny Gray będziesz pracowała w parze z Draconem. Do roboty. No już. Longbottom czy ty nawet przez pięć sekund nie możesz się powstrzymać przed podpaleniem szaty swojemu koledze?<br />
-Dobra to może ty rozpal a ja pójdę po składniki.- zaproponował Draco i podszedł do szafki z rzeczami potrzebnymi do sporządzenia mikstury. Cała lekcja minęła raczej spokojnie nie licząc tych kilku wypalonych dziur w szacie mojego kuzyna. Znad kociołka przy którym pracowaliśmy z Malfoyem unosiła się srebrna mgiełka. Snape nagrodził nas pięcioma punktami dla domu i nie powiem, że miło się patrzyło jak Ron z trudem wydobywał jakieś gluty z kociołka. Przy wychodzeniu z klasy ktoś mnie złapał za rękaw. Był to Neville.<br />
-Czego chcesz ode mnie?- zapytałam- Znowu będziesz mnie pouczał?<br />
-Nie. chciałem cię przeprosić za dzisiejszą akcję. Trochę głupio wyszło. Nie mam nic do tego z kim się zadajesz. Zgoda?- zapytał z zakłopotaniem i wyciągnął rękę w moją stronę.<br />
-Ok. Niech będzie.<br />
-Jakbyś chciała porozmawiać to wiesz. Nie krępuj się. To do zobaczenia.<br />
Udaliśmy się do kolejnej sali, w której odbywały się zajęcia OPCM. Usiadłam z Nevillem, żeby trochę się zapoznać. Nie wszyscy Ślizgoni dobrze to przyjęli (w tym również Draco) no ale cóż. Rodzina to rodzina. Na ławkach leżały tylko różdżki. <br />
-Dzień dobry dzieciaczki.- odezwał się przesłodzony głos.- Macie schować różdżki. Nie będą wam potrzebne. Zamiast tego dostaniecie podręczniki opracowane przez ministerstwo. Proszę wyciągnąć pióra i pergaminy.<br />
Kilku Gryfonów jęknęło z niezadowolenia. Dostaliśmy jakiś rozdział do czytania. W klasie było strasznie cicho. Jedyne dźwięki wydawały koty z obrazków na ścianach. Oczywiście komuś musiało nie pasować to co robimy. Hermiona podniosła rękę. Wszyscy się na nią patrzyli. Zaczęła się kłócić z profesor Umbridge, że to niedorzeczne, że nie będziemy używać zaklęć (cóż mnie to też zbytnio nie ucieszyło). Do kłótni dołączyli też inni Gryfoni. Wtedy Potter zaczął coś mówić o powrocie Voldemorta i tak oto dostał szlaban. Po zajęciach udaliśmy się na obiad. Nałożyłam sobie tylko trochę sałatki i ziemniaków.<br />
-Jejku ty nawet jesz jak ptaszek.- powiedziała Pansy.<br />
-Właśnie nie przesadzasz?- zgodziła się z przyjaciółką Mili.<br />
-Ja zawsze tak jem. Mi to wystarcza.<br />
-Dziewczyny mają rację. Przecież ty nam zemdlejesz na zajęciach.- powiedział Blaise z troską w głosie.<br />
-Ojeju ludzie. Zawsze tak jadłam i jakoś żyję.- powiedziałam troszkę podirytowana. Chociaż fajnie było poczucie, że ktoś się o mnie jednak troszczy.<br />
-Ma racje. Dajcie jej spokój.- zgodził się ze mną Draco- Ale możemy ci wziąć jakąś kanapkę na zajęcia w razie czego.<br />
-No niech wam będzie.<br />
Po posiłku udaliśmy się na błonia na pierwszą lekcję opieki nad magicznymi stworzeniami. Mieliśmy rysować jakieś małe stworzonka. Jak zawsze musieliśmy się o coś pokłócić z Gryfonami, jednak nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Rysowanie było moją pasją. Po godzinie rysunek był już gotowy. <br />
-Pani profesor. Już skończyłam.- powiedziałam nieśmiało<br />
-Bardzo ładny rysunek Gray. Dzięki temu twój dom zyskuje dziesięć punktów.<br />
Przez jakieś 15 minut pomagałam Pansy z jej szkicem, bo nie szło jej to za dobrze. Prawie się rozpłakała, więc powiedziałam, że jej w tym pomogę jak wrócimy do zamku. Wolny czas postanowiłam spędzić z Luną i odrobić wspólnie chociaż część zadań, które nam zadali. Nie miałam ochoty na kolację, więc od razu udałam się do dormitorium przyszykować się na dzisiejszą posiadówkę (wolałam tak to nazywać). Ubrałam asymetryczną, miętową sukienkę do tego balerinki. Nałożyłam delikatny makijaż, a włosy splotłam w dobieranego na bok. Patrząc na Pansy i Mili ubrałam się naprawdę skromnie. Pansy założyła sukienkę z gorsetem w odcieniach czerwieni i czarne koturny. Natomiast Mili ubrała Czarną sukienkę z falbanami i do tego zamszowe szpilki wysokie chyba na 15 cm. Do tego obie nałożyły chyba tonę makijażu.<br />
-No to co sikorko? Zaczynamy się przyzwyczajać do alkoholu?- zapytała otwierając wódkę.<br />
-Cóż nie ma innego wyjścia.<br />
Chłopaki przyszli tak około 20. Blaise założył fioletową koszulę i ciemne spodnie. Draco ubrany był w czarną marynarkę i czarne spodnie, które przy nogawkach się zwężały. To podkreśliło jego dobrze zbudowane nogi. Był taki przystojny w tym zestawie. Chwila moment. Lily opanuj się. Znasz go dopiero dwa dni. Jednak ta myśl ciągle nieświadomie pojawiała się w mojej głowie. Kiedy moi towarzysze już opróżnili jedną butelkę wódki zaczęła się gra w butelkę. Po jakiś 15 minutach Blaise siedział bez koszuli, Draco z fioletowymi włosami i wiedzieliśmy o sobie trochę ciekawostek. Znowu padło na mnie. Wyzwanie wymyślał mi Blaise co było trochę przerażające. Nalał do kieliszka trochę whiskey.<br />
-A teraz to wypijesz ptaszyno.<br />
-Śmieszny jesteś.- odparłam.<br />
-Musisz to zrobić. Takie są zasady.- powiedział i podał mi kieliszek- Na trzy. Raz, dwa, trzy.<br />
Przechyliłam kieliszek i cały płyn wleciał mi do ust. Szybko przełknęłam i zaczęłam się krztusić. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Do oczu napłynęły mi łzy. Czułam, że się duszę. Zrobiło mi się gorąco, więc szybko zdjęłam sukienkę. Czułam każdą kroplę alkoholu płynącą w mojej krwi. To było straszne. Zakręciło mi się w głowie i prawie upadłam. Na szczęście szybko złapałam się jakiejś półki. Przytknęłam czoło do lustra. <br />
-Lily? Wszystko dobrze?- usłyszałam głos Pansy.<br />
-Tak jasne.- powiedziałam niezbyt przekonującym głosem. Opłukałam twarz zimną wodą. Łzy leciały mi po policzkach. Czułam straszliwy ból w każdej komórce swojego ciała. To nie był najlepszy pomysł z tą grą w butelkę. Mogłam się spodziewać, że każą mi się napić. Kiedy już trochę uspokoiłam oddech założyłam swoją piżamę. Z czerwoną twarzą wyszłam do dormitorium. Wszyscy się na mnie patrzyli. Zignorowałam to i położyłam się w łóżku. Zasłoniłam kotary i ignorując wszystkie uwagi kolegów, założyłam słuchawki i zasnęłam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Jej nie wiedziałem, że aż tak na to zareaguje.- powiedział Blaise trochę przygaszony- Pierwszy raz widziałem taką reakcję.</div>
<div style="text-align: left;">
-Racja. Nie powinniśmy jej zmuszać do wypicia tego świństwa.- potwierdziła Milicenta. </div>
<div style="text-align: left;">
Reszta wieczoru upłynęła w ciszy. Wszyscy posnęli. Wszyscy oprócz Malfoya. Pansy i Mili leżały na swoich łóżkach jeszcze w ciuchach a Blaise oparty o ścianę. Blondyn zastanawiał się jak z Lily. Czy już jest lepiej? Chyba jak sprawdzę to nic się nie stanie.- pomyślał Draco i podszedł do łóżka Lily. Odsłonił delikatnie kotary i zobaczył ją. Śpiącą, piękną ale smutną. Usiadł koło niej na łóżku i dotknął jej czoła. Była rozpalona. Przybliżył swoją twarz do jej twarzy niepewny tego co robi. Szepnął jej tylko do ucha ,,Dobranoc'' i wyszedł z dormitorium dziewczyn nieświadomy tego, że Lily wiedziała co się przed chwilą stało...</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
To mamy rozdział trzeci. Mam nadzieję, że się spodoba, chociaż mi samej wydaje się trochę prymitywny. W następnym rozdziale rozwinę temat z ,,prawdziwym ja'' Lily. UWAGA! Bardzo proszę, jeżeli już tu jesteście to zostawiajcie komentarze, bo naprawdę nie wiem czy mam dla kogo pisać XD Do następnego razu ;)<br />
<br /></div>
<br />
<br />Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-79528181385074528192013-08-19T03:21:00.001-07:002013-08-19T03:21:55.403-07:00ROZDZIAŁ IIPrzy stole Ślizgonów wybuchły głośne brawa. Lily pomaszerowała w tamtą stronę posyłając uśmiech Lunie, która również klaskała. Ron pochylił się do Nevilla.<br />
-Neville? Czy to aby na pewno twoja kuzynka?<br />
-Cóż jeżeli za drzwiami nie trzymają innej Lily Gray to chyba to jest ona.<br />
-Masz kuzynkę w Slytherinie?- spytał z zaciekawieniem Potter.<br />
-Na to wychodzi. W tym roku doszła do szkoły i proszę w co się wpakowała.- mówił patrząc na Lily witającą się z Pansy Parkinson i Milicentą Bulstrode. -Ciekawe czy da się ją jeszcze wyratować...<br />
-Najważniejsze żeby nie zaprzyjaźniła się tym zarozumialcem.-Powiedział Ron i ruchem głowy wskazał na Dracona.<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Świetnie, że jesteś z nami w Slytherinie.-powiedziała Pansy do Lily.</div>
<div style="text-align: left;">
-Też się cieszę. - odpowiedziałam koleżance. Była naprawdę miła. Z resztą tak samo jak Milicenta. Czułam, że szybko się tu zadomowię. Podczas deseru rozglądałam się kto jeszcze siedzi przy stole, i wtedy zobaczyłam... O nie to ten blondyn. Nie dość, że jesteśmy w tym samym wieku to jeszcze w tym samym domu. Nie wiedziałam czy to przeżyję. I jeszcze ci jego koledzy. Na pewno będą pić w pokoju wspólnym.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co jest Lily?- zapytała Pansy.- Chyba od 10 minut trzymasz łyżkę z galaretką w powietrzu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie. Nic. Zamyśliłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
Szybko skończyłam jeść galaretkę. Dyrektor wstał i powiedział, żebyśmy poszli do swoich dormitoriów.</div>
<div style="text-align: left;">
-Chodź Lily. Będziesz z nami w pokoju.- powiedziała Milicenta. Uśmiechnęłam się do niej. Wzięłam swoje nowe koleżanki pod rękę i dałam się poprowadzić do lochów, gdzie znajdowały się nasze dormitoria. W pokoju były 3 łóżka wybrałam sobie środkowe. Walizki już tu były. Jedno zaklęcie i wszystko rozpakowałam. Poszłam do łazienki żeby wziąć prysznic. Upewniłam się, że drzwi są dobrze zamknięte i rozwiązałam wstążkę z talii. Skrzydełka rozwinęły się delikatnie. popatrzyłam w lustro i podziwiałam je. Były takie piękne. Weszłam pod prysznic i ustawiłam gorącą wodę. Po wyjściu spod prysznica niechętnie związałam skrzydła na nowo, ubrałam się w piżamę, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. W mokrych włosach i fioletowej piżamie położyłam się na łóżku. Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają. To był Blaise. </div>
<div style="text-align: left;">
-Witaj ptaszynko. Jak ci się podoba w nowym domu?</div>
<div style="text-align: left;">
-Ludzie co wy macie z tą ptaszyną?</div>
<div style="text-align: left;">
-Cóż, chyba mamy dla ciebie ksywkę.- odpowiedział z uśmiechem i potargał moje mokre włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
-No niech ci będzie. </div>
<div style="text-align: left;">
-Idziecie już spać?</div>
<div style="text-align: left;">
-A co masz jakąś inną propozycję?- powiedziałam z przekąsem</div>
<div style="text-align: left;">
-Hmmm. Zastanówmy się. Mamy kilka butelek whiskey...</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie wiesz co chyba jednak idę spać.</div>
<div style="text-align: left;">
-W porządku. Ale możesz przyjść jeśli zmienisz zdanie.- uśmiechnął się i wyszedł.</div>
<div style="text-align: left;">
-Pansy! Idę do pokoju wspólnego!- krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź wyszłam. W pokoju było pusto. Usiadłam na dywanie przed kominkiem i patrzyłam na płomienie. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy! Co ty taki przygaszony?- spytał Goyle- Nic nie pijesz...</div>
<div style="text-align: left;">
-Jakoś nie mam ochoty.</div>
<div style="text-align: left;">
-Czyżbyś myślał o naszej ptaszynie?- zapytał zgryźliwie Blaise </div>
<div style="text-align: left;">
-Zastanawia mnie jedna rzecz. Co ona ma do picia? Wiele dziewczyn chciałoby się ze mną napić a ona tak po prostu wyszła.</div>
<div style="text-align: left;">
-I raczej nie zmieni zdania. Pytałem się czy nie chciałaby przyjść do nas dzisiaj. Jednak słowo whiskey trochę dziwnie na nią podziałało.- powiedział Blaise</div>
<div style="text-align: left;">
-No tak. Wiecie co? Muszę wyjść na chwilę. Zaraz wrócę.- wstał i wyszedł z dormitorium. A w pokoju przed fotelem zobaczył swoją największą zagadkę- Lily. Siedziała przed kominkiem. Jej zielone oczy szkliły się w blasku ognia. Widać, że była smutna. Usiadł obok niej. </div>
<div style="text-align: left;">
-Co tu robisz?- zapytała wstając i ocierając oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
-No cóż to pokój wspólny.</div>
<div style="text-align: left;">
-No tak. Ja już miałam iść więc dobranoc.- odwróciła się i wybiegła z pokoju. Co w niej takiego jest? Zadawał sobie pytanie Draco, lecz jeszcze długo nie miał poznać odpowiedzi na to pytanie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
No tak to mamy drugi rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba chociaż jest trochę krótki. Myślę, że niedługo sytuacja się rozwinie i będzie trochę więcej akcji. Zapraszam na bloga koleżanki http://rodzenstwo--potter.blogspot.com/. Dziękuję za czytanie :) a następny rozdział na pewno pojawi się w tym tygodniu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br />Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-42474566515170462022013-08-17T15:41:00.000-07:002014-02-20T07:58:56.979-08:00ROZDZIAŁ I-Lily ja nie rozumiem.- mówiła pani Sophie do 15-letniej dziewczyny- Naprawdę jak mogli cię znowu wyrzucić ze szkoły. To już trzeci raz!<br />
-Ale proszę pani to nie moja wina. Wie pani jaka jest sytuacja.<br />
-Nie obchodzi mnie kim jesteś ani jak cię widzą te dziwolągi. Obchodzi mnie to, że znowu trzeba znaleźć ci szkołę.<br />
-Przecież tata napisał, że rozmawiał już z dyrektorem, do którego ma pełne zaufanie i wie, że jego nie będzie obchodziło to kim jestem.<br />
-Dobrze, ale wiedz, że to już ostatnia szansa. Jeżeli ktoś mi się poskarży na ciebie jeszcze raz to obiecuję ci, że nie wyjdziesz z tego budynku dopóki nie ukończysz 18 lat. Rozumiemy się?<br />
-Tak jest...- powiedziała Lily nieco przygnębiona. Wyszła z gabinetu i skierowała się ku ogrodowi. Było lato. Na dworze było tak pięknie. To jedyne miejsce, w którym Lily mogła znaleźć spokój i ukojenie. Jedyne co jej w tym momencie nie pasowało to wstążka zawiązana dookoła jej talii. Jednak wiedziała, że bez niej raczej nie może wychodzić ze swojego pokoju. Usiadła na huśtawce i zaczęła myśleć jak będzie w nowej szkole (o ile się tam dostanie). Miała tylko nadzieję, że będzie lepiej. Że nikt się nie dowie. Nagle usłyszała trzask. Znała ten dźwięk. Zapewne niedługo ukaże się jakiś czarodziej. I nie pomyliła się. Jej oczom ukazał się starszy pan z długą siwą brodą. Był ubrany w długie szaty i dziwny kapelusz.<br />
-Witaj. Ty pewnie jesteś Lily.-odezwał się starzec. Na oko miał około 70 lat.<br />
-Tak a pan to kto?<br />
-Nazywam się Albus Dumbledore i jestem dyrektorem Hogwartu - szkoły, do której będziesz w tym roku chodzić. Pomyślałem, że będzie lepiej jak powiem ci to osobiście. Wiem też kim tak naprawdę jesteś. Chciałem się spytać... Czy możesz mi pokazać?<br />
-Chodzi panu o..- mężczyzna w odpowiedzi kiwnął głową. -Zgoda.- W tym momencie Lily odwiązała wstążkę a spod bluzki wyłoniły się piękne, fioletowe, przejrzyste i delikatne skrzydełka. Dziewczyna odwróciła głowę jakby lekko zawstydzona.<br />
-Piękne. -powiedział starzec.- Musisz wiedzieć Lily, że w naszej szkole nie uznamy cię za dziwadło. Jednak muszę cię spytać czy chcesz żeby inni wiedzieli kim jesteś.<br />
-Niekoniecznie. - powiedziała Lily z powrotem związując skrzydła wstążką. - Myślę, że nie wszystkim się spodoba to, że po szkole chodzi dziewczyna z jakąś naroślą na plecach.<br />
- No cóż. To twój wybór. Tata ci napisze jak dostać się na peron. Myślę też, że większość rzeczy potrzebnych do szkoły już masz. Daję ci tylko spis podręczników i żegnam się. Mam sporo spraw do załatwienia. Do widzenia Lily.<br />
- Do widzenia panu. - powiedziała Lily. Nie wiadomo dlaczego jakoś polubiła tego staruszka. Nie wiedziała czy się cieszyć z faktu iż od września zaczyna nowe życie w nowej szkole. Bała się, że wszystko skończy się tak samo jak poprzednio. Nawet nie zauważyła jak upłynęły 2 godziny na rozmyślaniach i trzeba było znowu wrócić do rzeczywistości. Zaplotła sobie długie dwa warkocze (bo przecież w rozpuszczonych włosach nie pokaże się przed panną wiecznie marudną Sophie) i ruszyła w stronę budynku, którego tak bardzo nienawidziła.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Lily jeszcze długo przed przyjazdem pociągu czekała na peronie. Nie było jeszcze tak dużo ludzi, więc mogła być spokojna o wolny przedział. Tata napisał jej, że w Hogwarcie jest jej kuzyn, który nazywa się Neville Longbottom. Na ramieniu siedziała jej papuga Delora. Dziobnęła Lily czule w ucho chcąc poprawić jej humor. I udało jej się. Za moment obie ujrzały pociąg. Był wielki, a na przedzie widniał napis Hogwart. Lily poczuła się jakby miała motylki w brzuchu. Niepewnym krokiem ruszyła w stronę wejścia. Szybko znalazła wolny przedział. Założyła słuchawki na uszy i opadła na siedzenie. Jej włosy opadały falami na piersi. Była ubrana w czarną spódniczkę sięgającą powyżej kolan, do tego czarną bokserkę i szary sweterek. Zastanawiała się do jakiego trafi domu. Tata jej trochę o tym opowiadał. Z opisu wszystkie domy wydały jej się fajne. Na peronie pojawiło się więcej ludzi. Wszyscy byli z rodzicami. Wszyscy oprócz niej. Lily ogarnął wielki smutek jak o tym pomyślała. Jej wzrok przykuł uwagę pewien przystojny blondyn. Był ubrany w ciemne szaty. Na pewno nie dorównywała mu wzrostem. Zobaczyła, że chłopak obrócił się w jej kierunku i też na nią patrzy. Szybko odchyliła się do tylu byle tylko jej nie zobaczył. Po jakiś pięciu minutach po woli wyglądała przez okno. Chłopaka już tam nie było. Lily odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała dlaczego chłopak wzbudzał w niej jakieś dziwne uczucia. Nigdy czegoś takiego nie doznała. Czy to mogło być... Nie. Pomyślała dziewczyna i postukała się w głowę. ,,Głupia jesteś Lily. Nawet go nie znasz'' pomyślała. I wtedy stało się coś czego wolałaby za wszelką cenę uniknąć. Otworzyły się drzwi do przedziału a tam... Owy chłopak z peronu. Lily poczuła, że jej twarz oblewa rumieniec. ,,Tylko nie patrz mu w oczy, tylko nie patrz mu w oczy'' powtarzała sobie w myślach dziewczyna. Jednak nie mogła dłużej ignorować blondyna, bo wyciągnął ku niej swoją rękę w geście powitalnym.<br />
-Cześć jestem Draco Malfoy. Chyba się nie znamy?<br />
-Nie jestem tu nowa. Nazywam się Lily. Lily Gray.<br />
-Miło poznać. Czy te miejsca są wolne?<br />
Serce Lily biło teraz znacznie szybciej niż powinno.<br />
-Tak oczywiście.- odpowiedziała. ,,No i dlaczego to powiedziałaś?'' ponownie usłyszała karcący głos w głowie.<br />
-Chłopaki wchodźcie!- zawołał blondyn i usiadł dosłownie naprzeciwko Lily. Za nim weszło 3 innych chłopaków. Dwóch strasznie napakowanych i raczej nie wyglądających na zbyt mądrych a trzeci miał ciemny kolor skóry i wydawał się być miły. - To jest Crabbe, Goyle i Blaise. Z nich trzech tylko Blaise podał jej rękę. Kiedy pociąg ruszył chłopak o imieniu Goyle wyciągnął z plecaka whiskey. Postanowiła, że jak najszybciej musi opuścić to miejsce. Już zdążyłam wstać, gdy odezwał się Draco.<br />
-Nie napijesz się z nami?<br />
-Nie wybacz raczej nie mam ochoty. - nie patrząc na ich reakcję Lily podniosła swoją podręczną torbę i wyszła z przedziału. Na korytarzu nikogo już nie było. Odeszła kawałek dalej i odetchnęła z ulgą. Nienawidziła alkoholu i czuła odrazę do każdego kto go pił. Nawet kremowe piwo nie przechodziło jej przez gardło. Otrząsnęła się i poszła do toalety. Obmyła sobie twarz zimną wodą i upewniła się czy wstążka dobrze trzyma jej skrzydła po czym wyszła z powrotem na korytarz. Jakaś para się obściskiwała, a mały chłopiec podkradał czekoladki z wózka z przekąskami.<br />
-Chcesz coś z wózka kochanie?<br />
-Poproszę coś do picia.<br />
-Już się robi ptaszyno.<br />
Ptaszyno!? Pomyślała Lily. Zapłaciła za picie i zastanawiała się co dalej. Do przedziału już nie wróci za żadne skarby świata, a na pewno nie znajdzie już wolnego przedziału, więc jedyne co jej pozostało to pozostać na korytarzu do końca podróży. Po pół godzinie stania zobaczyła , że do wagonu wchodzi dziewczyna w jej wieku z długimi blond włosami. Miała kolczyki w kształcie rzodkiewek i wydawała się być miła chociaż odrobinę dziwna. Podeszła do Lily.<br />
-Cześć jestem Luna. Ciebie chyba nie kojarzę. Jesteś nowa? - zapytała. Miała bardzo przyjemny i delikatny głos.<br />
-Cześć ja jestem Lily i tak, jestem tu nowa. Trochę nieswojo się czuję. Nie wiem gdzie się podziać.<br />
-Mogę tu postać razem z tobą.<br />
-Nie chcę ci sprawiać kłopotu.<br />
-Ale to żaden kłopot. Chętnie z tobą zostanę.<br />
-Dziękuję.- odpowiedziała Lily. Była bardzo wdzięczna dziewczynie za dotrzymanie towarzystwa. po 15 minutach wiedziała już, że domem dziewczyny jest <span class="st">Ravenclaw, że chodzi do piątej klasy i o dziwo zna jej kuzyna. Po spędzeniu ze sobą całej podróży były już nie rozłączne. Wyszły z pociągu trzymając się pod rękę i już chciały zająć miejsce na powozie, gdy podszedł do nich jakiś mężczyzna z długą, czarną szatą i równie czarnymi, tłustymi włosami.</span><br />
<span class="st">-Lily Gray?</span><br />
<span class="st">-Tak to ja.</span><br />
<span class="st">-Pójdziesz teraz ze mną.</span><br />
<span class="st">Dziewczyna pożegnała się z Luną i ruszyła niechętnie za dziwnym mężczyzną. </span><br />
<span class="st">-Zanim cokolwiek zrobisz musimy cię przydzielić do domu.- mówiąc to wepchnął Lily do Wielkiej Sali. Zapanowała cisza. Poczuła, że jej twarz oblewa rumieniec. Wtedy wstał dyrektor i przerwał ciszę.</span><br />
<span class="st">-To jest nasza nowa uczennica. Nazywa się Lily Gray i będzie chodziła do piątej klasy. Zapraszam cię na ten stołek Lily. </span><br />
<span class="st">Czarownica szła w kierunku stołka czując na sobie setki spojrzeń. Gdy już usiadła jakaś stara kobieta nałożyła jej podarty kapelusz na głowę. </span><br />
<span class="st">-Hmmm no tak, tak wiele przeżyłaś.- usłyszała w swojej głowie- Wyczuwam w tobie cierpienie i ból, ale również siłę i odwagę. Myślę, że najlepszym domem dla ciebie będzie... SLYTHERIN!!!</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span class="st">* * *</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span class="st"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span class="st">Tak tym miłym akcentem kończę pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podobało jeśli będą jakieś błędy to przepraszam, ale piszę ten wpis o 24 XD Proszę o zostawienie komentarzy, z tym co wam się podoba lub nie oraz ze swoimi własnymi pomysłami. Dziękuję za czytanie :)</span></div>
<br />Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6992214562037682308.post-76870001172228413362013-08-15T04:43:00.001-07:002014-02-20T07:57:40.566-08:00PROLOG-Mamo? A dlaczego nie mogę pójść pobawić się z tymi dziećmi?- spytała mała Lily, zerkając z zaciekawieniem na plac zabaw za oknem<br />
-Kochanie już o tym rozmawiałyśmy.- powiedziała kobieta podchodząc do córki- Wiesz przecież, że jesteśmy inne niż wszyscy. Ludzie boją się wszystkiego co inne. Lecz kiedy zrozumieją, że nie ma się czego bać, stajesz się pośmiewiskiem.<br />
-A dlaczego jesteśmy inne? Dlaczego my? Ja nie rozumiem!- powiedziała siedmioletnia dziewczynka. Po jej policzkach spłynęły łzy.- Ja chcę do taty! Tata jest normalny! Chcę być taka jak on!<br />
-Lily nie krzycz do mnie! Idź do swojego pokoju! Natychmiast!<br />
Dziewczynka rozpłakała się na dobre i pobiegła do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Usiadła na łóżku starając się zrozumieć to wszystko. Jej długie włosy opadały falami na plecy. Po godzinie stwierdziła, że to głupie i nie ma sensu dalej myśleć. Bez kąpieli i kolacji zasnęła pochlipując. Kobieta weszła po cichu do jej pokoju. Policzki Lily były czerwone. Mama dotknęła jej czoła. ,,Cała rozpalona, nos zatkany.''<br />
-Oj dziecko, co ja z tobą zrobię?<br />
Przebrała małą w piżamkę i położyła się obok niej. Dziewczynka otworzyła oczy i wtuliła się w matkę.<br />
-Mamusiu nie bądź zła.<br />
-Nie jestem. To nie twoja wina.<br />
-Zaśpiewasz mi kołysankę?<br />
-Dobrze.<br />
-Mamo... Kocham cię.<i> </i><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Skarbie mój</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> ty śpij, ty śpij</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Skarbie mój, do snu ci</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> będę grał.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Kiedyś tam będziesz miał</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> dorosłą duszę</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Kiedyś tam..</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kiedyś tam...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale dziś jesteś mały</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jak okruszek</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Który los rzucił nam </i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Seweryn Krajewski</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>,,Kołysanka dla Okruszka''</i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Uwaga! Podajemy najnowsze informacje. Dziś wieczorem zmarła 32-letnia kobieta. Została pchnięta nożem w brzuch a następnie okradziona. Zmarła na miejscu. Osierociła córeczkę.</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lily ubrana w czarną sukienkę patrzyła po raz ostatni na swoją mamę. Była nienaturalnie blada i sztywna. Jej twarz nie wyrażała już żadnych uczuć. Dziewczynka chciała do niej podejść, przytulić jeszcze chociaż jeden raz. Jednak wiedziała, że to nic nie zmieni. Po pogrzebie zawieziono ja do domu dziecka na Penge Road. Przebrali ją w szary fartuszek a włosy związali w dwa warkoczyki również szarymi wstążkami. Dostała też buciki w tym kolorze. Nie podobało jej się to. Zastanawiała się gdzie jest jej tata. Nie wiedziała go na pogrzebie mamy, ani później. Po przebraniu została zabrana do swojej przełożonej.</div>
<div style="text-align: left;">
-W tym miejscu obowiązują pewne zasady. Pobudka jest o 6.30. O 7 zaczyna się śniadanie, o 14 obiad, a o 19 kolacja.Między posiłkami każdy ma prace do wykonania i nawet nie chcę słyszeć sprzeciwów. Pamiętaj, że nie jesteś już w domu młoda damo, a ja nie jestem twoją matką. Pocztę otwieram ja, i ja decyduję, czy ją otrzymasz.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ta zasada jest jakaś głupia.- powiedziała Lily- Nie powinna pani czytać czyichś prywatnych listów, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
-Zamilcz! Nie chcę słyszeć sprzeciwu! Z wielką niechęcią daję ci list od twojego ojca, ale w zamian za to nie jesz dzisiaj kolacji. A teraz marsz do pokoju!- powiedziała wręczając dziewczynce list i klucz z numerkiem do pokoju, a następnie wypchnęła ją za drzwi swojego gabinetu. Dziewczynka znalazła swój pokój. Wszystko było szare. Pościel, ściany, zasłony , dywan,piżamka.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale okropny pokój.- stwierdziła Lily - Nigdy w życiu gorszego nie widziałam.<br />
Usiadła na łóżku i otworzyła list od taty.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Droga Lily!</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Wybacz, że nie przyjadę na pogrzeb, ale musisz wiedzieć, że czasy są ciężkie. Bardzo za Tobą tęsknię. Może, gdy będzie lepiej zabiorę Cię do siebie. Póki co musisz być silna. Proszę żebyś była grzeczna i silna. Nigdy nie zapominaj kim naprawdę jesteś.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> Całusy</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>P.S. Co miesiąc będę ci przesyłał pieniążki, żebyś miała na ubrania, czy rzeczy do szkoły.</i><br />
<i><i>Gregory Gray</i> </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> </i></div>
Laurelhttp://www.blogger.com/profile/08950499474859241488noreply@blogger.com5