Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Wszystko było rozmyte jakbym patrzyła na świat zanurzony w mętnej wodzie. Czułam mocne szczypanie w miejscu gdzie wyrastały skrzydła. Próbowałam stanąć, ale prawie natychmiast się przewróciłam.
-Pansy.... Ratuj...- powiedziałam cicho i straciłam przytomność.
***
Pansy musiała usłyszeć ciche wołanie Lily, bo obudziła się i usiadła na łóżku nie do końca wiedząc co się dzieje. Zaspana, rozejrzała się po pokoju starając się zobaczyć skąd dobiegał głos. W końcu napotkała wzrokiem Lily leżącą bez ducha na podłodze tuż obok jej łóżka. Od razu się ocknęła i z przerażeniem prawie natychmiast uklęknęła przy koleżance.
-Lily? Lily do jasnej cholery co ci jest?- mówiła ze łzami w oczach przytulając koleżankę do siebie - Mili wstawaj! Biegnij po pomoc!
Milicenta na szczęście w miarę trzeźwa rzuciła się do drzwi i pobiegła po chłopaków do ich pokoju.
-Ej chłopaki coś jest nie tak z naszą Lily!
Draco natychmiast wstał i pobiegł do pokoju dziewczyn. Blaise z lekkim opóźnieniem do niego dołączył, za to Crabbe i Goyle machnęli ręką jakby ich to nie obchodziło i spali dalej.
Draco wpadł do pokoju i omiótł wzrokiem podłogę w poszukiwaniu Lily. Gdy ją zauważył natychmiast do niej podbiegł i odpychając Pansy pochylił się nad nią z czułością, jakiej nikt nigdy u niego nie widział. Sam był sobą zdziwiony. Od kilku dni zachowywał się zupełnie inaczej niż zawsze. Nie był tym samym zobojętniałym, rozpuszczonym chłopcem co kiedyś. Wziął Lily szybko na ręce i zaniósł ją do skrzydła szpitalnego.
-Pani Pomfrey!- zawołał przebiegając przez próg i kładąc dziewczynę na najbliższym łóżku. Pielęgniarka szkolna wybiegła w szlafroku i w swoich różowych kapciuszkach z pomponikami. Próbowała podawać różne środki, wstrzykiwała jej jakieś dziwnie wyglądające substancje, lecz nic nie zadziałało.
-Biegnij szybko po dyrektora!- krzyknęła do blondyna.
Draco biegł ile sił w nogach. Był wystraszony tym, że sama pani Pomfrey nie może dać sobie rady z Lily. Żeby sam alkohol tak zadziałał? To było dziwne. On sam przecież wypił masę wódki i nic mu nie jest. Nawet nie zauważył jak szybko znalazł się pod gabinetem dyrektora. Miał szczęście, bo właśnie ktoś z niego wychodził, więc szybko się prześlizgnął i wpadł do pokoju.
-Panie dyrektorze! Musi pan iść do skrzydła szpitalnego! Coś się stało z Lily!
Dumbledore natychmiast wstał ze swojego fotela i podszedł do chłopca.
-Złap mnie za rękę. Przeteleportujemy się tam, będzie szybciej.
Draco doskoczył do dyrektora i położył swoją dłoń na jego dłoni. Wszystko dookoła zawirowało i po chwili zniknęło. Towarzyszyło temu nieprzyjemne uczucie mdłości i rwanie w okolicach pępka. Zamknął oczy, a kiedy po sekundzie je otworzył stał tuż przy łóżku Lily. Wyglądała jakby była martwa.
-Poppy, trzeba ją przyszykować do wizyty Nerosa.
-Ale... Czy to dobrze żeby ten chłopak tu był?- wskazała na Dracona. Dyrektor popatrzył na niego, głęboko zastanawiając się co zrobić.
-Przykro mi chłopcze musisz wrócić do swojego dormitorium.
-Nie zgadzam się.- odparł chłodno blondyn - Ja ją tu przyprowadziłem i to ja ją stąd zabiorę.
-Nie kłóć się ze mną. Wracaj do siebie, bo sam cię tam zaprowadzę.- powiedział dyrektor patrząc na ucznia miażdżącym spojrzeniem.
-To nie fair!- krzyknął Draco i wybiegł ze skrzydła szpitalnego. Wpadł wściekły do pokoju wspólnego i przewrócił stolik stojący przed kominkiem. Po tym napadzie szału legł na kanapę i uspokoił się trochę.
-I co z nią? - usłyszał ciche pytanie Blaise'a.
-Nie mam pojęcia. Pani Pomfrey nie mogła sobie dać sama rady i potrzebowała pomocy dyrektora.
-Matko co się tu stało?- zapytał Blaise pokazując na przewrócony stolik.
-Poniosło mnie trochę...
-Trochę? Draco co się z tobą dzieje? Nie jesteś sobą od powrotu do szkoły...
-Stary proszę, nie teraz. Jestem zmęczony...
Chłopak minął kolegę i wszedł do ich pokoju. Crabbe i Goyle głośno chrapali. Jedyne na co blondyn miał teraz ochotę to porządna dawka snu.
***
Pani Pomfrey siedziała na łóżku przy uczennicy okładając ją zimnym opatrunkiem kiedy do sali wszedł profesor Dumbledore z centaurem. Podeszli do łóżka Lily, która była cała blada i miała mocno podkrążone oczy.
-Nie mam pojęcia co się z nią dzieje.- wyszeptała pielęgniarka ze łzami w oczach.
-Nie martw się Poppy. Neros nam pomoże.
Centaur nic nie mówiąc podszedł do łóżka dziewczyny i dotknął jej czoła. Następnie odwrócił ją na brzuch i lekko podniósł do góry koszulkę dziewczyny. Rozwiązał wstążkę na jej plecach i pozwolił skrzydłom się rozprostować. Dotknął miejsca, z którego wyrastały i sięgnął do torby przewieszonej przez jego ramię. Wyciągnął z niej kilka fioletowych, dziwnie wyglądających liści i obłożył nimi skrzydła.Obrócił dziewczynę z powrotem na plecy i wlał jej do ust zawartość małej fiolki.
-Powinno się poprawić. Jakby co wiecie gdzie mnie szukać.
I odszedł. Bez słowa.
***
Słyszałam głos jakby zza światów. Znajdowałam się w dzikiej puszczy. Jakiś głos wołał mnie z oddali. Wydawał się znajomy. Biegłam raniąc sobie nogi, ręce i twarz o kolczaste krzewy rosnące naokoło. Po twarzy płynęły mi łzy. Czegoś mi brakowało choć sama nie wiem czego. Dotarłam do urwiska i zatrzymałam się gwałtownie nad przepaścią. Głos dobiegał z dołu. Miałam wielką ochotę skoczyć, musiałam to zrobić ale nie potrafiłam. Nagle wszystko się rozmyło. Stałam w ciemnym, pustym pomieszczeniu opuszczona przez wszystkich. Płakałam. Po długim czasie poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i... Obudziłam się...
Leżałam w dużym pomieszczeniu. Nie widziałam go wcześniej, jednak po wystroju mogłam śmiało stwierdzić, że to szkoła. Zamrugałam parę razy powiekami. Wtedy dopiero poczułam, że ktoś naprawdę trzyma mnie za rękę. Był to Draco. Leżał na mojej pościeli i słodko spał. Z ulgą stwierdziłam, że, moje skrzydła są zawiązane. Byłam bardzo szczęśliwa, że był przy mnie, chociaż tak naprawdę z nieznanego mi powodu. Postanowiłam go nie budzić. Tak było dobrze. Blondyn przesunął lekko głowę tak, że znajdowała się teraz na moich nogach. Uśmiechnęłam się do siebie, oparłam głowę o poduszkę, zacisnęłam mocniej jego dłoń i zasnęłam. Tym razem w spokoju.
Gdy obudziłam się następnego dnia Dracona już nie było. Ale i tak byłam zadowolona z tego co się stało wczoraj. Gdy tylko się podniosłam przybiegła do mnie pani Pomfrey.
-Dziecko nareszcie się obudziłaś. Nawet nie wiesz jak się martwiłam.-powiedziała do mnie z troską. Kiedy przyniosła mi śniadanie zobaczyłam, że w kącie siedzi dyrektor. Podszedł do mnie, uśmiechnięty jak zawsze i usiadł na krześle obok mojego łóżka.
-Cieszę się, że się obudziłaś. Wiesz nie jest mądre picie alkoholu zaraz drugiego dnia po przyjściu do nowej szkoły.- powiedział unosząc jedną brew do góry.
-Ja wiem. Przepraszam. Nie chciałam...- powiedziałam zdenerwowana tą sytuacją. Bałam się, że mnie wyrzucą za to co się stało.
-Ale uspokój się Lily. Po prostu obiecaj mi, że to więcej się nie powtórzy.- odparł wstając i udając się do wyjścia.- A i Lily... Nie wiem czy wiesz ale młody Malfoy bardzo często cię odwiedzał.- powiedział, rzucając nieco przebiegły wzrok w moją stronę i wyszedł. Byłam tym zdziwiona. Bardzo zdziwiona, więc postanowiłam, że rzucę to w niepamięć. Po zjedzeniu śniadania ubrałam się i przy okazji dowiedziałam, że przespałam cały tydzień.Z uśmiechem wyszłam ze skrzydła szpitalnego uśmiechając się do każdego ucznia i nauczyciela, obok którego przeszłam. Życie nabrało kolorów. Wszystko się układało i miałam nadzieję, że już tak pozostanie.
No a na koniec... Obiecałam już bardzo dawno jednej użytkowniczce, że zadedykuję jej ten rozdział i właśnie to robię. Wiem, że nie jest między nami najlepiej ale obietnica to obietnica. Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział chociaż jak na mój gust za dużo pitolenia XD Do następnego razu :3
Leżałam w dużym pomieszczeniu. Nie widziałam go wcześniej, jednak po wystroju mogłam śmiało stwierdzić, że to szkoła. Zamrugałam parę razy powiekami. Wtedy dopiero poczułam, że ktoś naprawdę trzyma mnie za rękę. Był to Draco. Leżał na mojej pościeli i słodko spał. Z ulgą stwierdziłam, że, moje skrzydła są zawiązane. Byłam bardzo szczęśliwa, że był przy mnie, chociaż tak naprawdę z nieznanego mi powodu. Postanowiłam go nie budzić. Tak było dobrze. Blondyn przesunął lekko głowę tak, że znajdowała się teraz na moich nogach. Uśmiechnęłam się do siebie, oparłam głowę o poduszkę, zacisnęłam mocniej jego dłoń i zasnęłam. Tym razem w spokoju.
Gdy obudziłam się następnego dnia Dracona już nie było. Ale i tak byłam zadowolona z tego co się stało wczoraj. Gdy tylko się podniosłam przybiegła do mnie pani Pomfrey.
-Dziecko nareszcie się obudziłaś. Nawet nie wiesz jak się martwiłam.-powiedziała do mnie z troską. Kiedy przyniosła mi śniadanie zobaczyłam, że w kącie siedzi dyrektor. Podszedł do mnie, uśmiechnięty jak zawsze i usiadł na krześle obok mojego łóżka.
-Cieszę się, że się obudziłaś. Wiesz nie jest mądre picie alkoholu zaraz drugiego dnia po przyjściu do nowej szkoły.- powiedział unosząc jedną brew do góry.
-Ja wiem. Przepraszam. Nie chciałam...- powiedziałam zdenerwowana tą sytuacją. Bałam się, że mnie wyrzucą za to co się stało.
-Ale uspokój się Lily. Po prostu obiecaj mi, że to więcej się nie powtórzy.- odparł wstając i udając się do wyjścia.- A i Lily... Nie wiem czy wiesz ale młody Malfoy bardzo często cię odwiedzał.- powiedział, rzucając nieco przebiegły wzrok w moją stronę i wyszedł. Byłam tym zdziwiona. Bardzo zdziwiona, więc postanowiłam, że rzucę to w niepamięć. Po zjedzeniu śniadania ubrałam się i przy okazji dowiedziałam, że przespałam cały tydzień.Z uśmiechem wyszłam ze skrzydła szpitalnego uśmiechając się do każdego ucznia i nauczyciela, obok którego przeszłam. Życie nabrało kolorów. Wszystko się układało i miałam nadzieję, że już tak pozostanie.
No a na koniec... Obiecałam już bardzo dawno jednej użytkowniczce, że zadedykuję jej ten rozdział i właśnie to robię. Wiem, że nie jest między nami najlepiej ale obietnica to obietnica. Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział chociaż jak na mój gust za dużo pitolenia XD Do następnego razu :3
Wasza Laurel
Niezła akcja. Lily pijak. I jak zwykle kochany Draco.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i fajnie że wróciłaś.
Bellatrix
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com - zapraszam
Świetny rozdział :) Jaki fajniutki Draco w tym twoim opowiadaniu ^_^ taki troskliwy, ale ma też coś w sobie z dawnego Dracona ;)
OdpowiedzUsuńLily jest bardzo ciekawą postacią. Zastanawia mnie, dlaczego alkohol tak na nią podziałał.. O.o Ale im więcej tajemnic na początku tym lepiej :D Lubie jak jest tajemniczo.. Z czasem i tak na pewno się dowiem więcej.. np. o co chodzi z tymi skrzydłami? czym ona jest?
Ach.. Ja taka ciekawska..
No to czekam na nowy rozdział i życzę weny ! ;]
Rozdział na najwyższym poziomie. Bardzo mi się podobał i z tego co zauważyłam masz bardzo oryginalny pomysł na historie. Piszesz świetnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Olciak
sm-przerwanatradycja.blogspot.com
Ps. Ja też mam dużo na głowie więc cie rozumiem.
Bardzo ciekawy rozdział :) podoba mi się Draco, niby taki jak kiedyś, ale jednak się zmienia :D Zgaduję że to dla mnie dedykacja? ;) Dziękuję bardzo i czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńDraco do niej przychodził? Fajnie :D
OdpowiedzUsuńDraco się za ko chał!!
OdpowiedzUsuń