- Proszę mi natychmiast powiedzieć co się tutaj dzieje! - krzyknęłam stając między nimi i zasłaniając swoim ciałem Malofoy'a przed kolejnym atakiem
- Nikt cię nie prosił o pomoc, Gray! - usłyszałam głos kapitana ich drużyny - Montague'a
- Właśnie, to nie twoja sprawa. - warknął Malfoy popychając mnie tak, że upadłabym na ziemię, gdyby Fred mnie nie złapał.
- Chory jesteś? - zapytał George i niebezpiecznie zbliżył się do Dracona
- Na pewno nie tak bardzo jak ona...
- Co masz na myśli?
- Czyżbyś nie wiedział o chorobie sierocej kochanej Lilusi? - powiedział szyderczym tonem.
To był cios poniżej pasa. Zacisnęłam mocno pięści tak, że paznokcie wbijały mi się w dłonie. Uwolniłam się z objęć Freda. Ślizgoni roześmiali się głośno a Gryfoni patrzyli na niego z pogardą.
- Ty... - szepnął George i już chciał zaatakować szukającego, gdy złapałam go za rękę.
- Nie warto. - powiedziałam cicho i jeszcze raz spojrzałam głęboko w oczy byłego przyjaciela.
- Chodźmy stąd. - zarządziła Angelina i udała się w stronę szatni.
George przytulił mnie i poprowadził ku wyjściu. w oczach miałam łzy. Jak on mógł mnie tak potraktować? Choroba sieroca... Te dwa słowa błądziły nieustannie w moich myślach. Zrobiło mi się strasznie gorąco i ciężko mi było oddychać. Po kolejnych kilku krokach zakręciło mi się w głowie, więc przystanęłam.
- Lily? Coś się stało? - zapytał chłopak wyraźnie zaniepokojony.
- Strasznie tu... dusz... - nie zdążyłam dokończyć, bo zemdlałam.
* * *
- Lily? Lily, do jasnej cholery, co się dzieje?!
George podbiegł do dziewczyny. Sprawdził, czy oddycha. Kiedy sprawdzał puls, okazało się, że jest strasznie rozgrzana. Kiedy wyczuł delikatne pulsowanie na nadgarstku dziewczyny, wziął delikatnie na ręce i chciał ją zanieść do Skrzydła Szpitalnego.
- Stój, co robisz?! Prędzej ją zabijesz! - usłyszał czyiś głos.
Zobaczył biegnącego w jego stronę chłopaka o czarnych włosach i zielonych oczach, a zza jego pleców wystawały... Skrzydła? George stanął jak wryty i patrzył się na zbliżające się coraz bliżej stworzenie.
- Daj mi ją! - wrzasnął chłopak, wyrwał Lily z objęć zdezorientowanego rudzielca i pobiegł z nią w stronę szatni.
Czarodziej otrząsnął się i natychmiast ruszył za nim. Kiedy wpadł do pomieszczenia, usłyszał, że pod prysznicem leje się woda. Wbiegł tam i zobaczył, że tajemniczy obcy siedzi w brodziku z Lily, pozwalając zimnej wodzie obniżyć temperaturę ciała koleżanki. Dziewczyna miała zdjętą kurtę rozpiętą koszulę, która teraz ściśle przylegała do jej ciała.
- Co tak stoisz? Biegnij po kogoś! - nakazał wróż
George rzucił się szybko po pomoc, a gdy wrócił z panią Pomfrey, nieznajomego już nie było.
- Szybko, na co czekasz? Zanieś ją do Skrzydła Szpitalnego, bo ja nie będę jej nosić! - rozkazała pielęgniarka i już po chwili zajęła się pacjentką.
Tak, wiem. Dzisiaj krótka, ale ostatni tydzień powrotu do szkoły poważnie dał się we znaki :) Dziękuję Wam wszystkim za... ponad 3000 wyświetleń i 15 komentarzy pod rozdziałem :D Jestem tak szczęśliwa, że nie potrafię tego nawet wyrazić. Jak widzicie mamy nowy wygląd, który zawdzięczam Taxygal :3 Mamy też funkcję obserwowania, co już kilka osób zauważyło, więc już może nie wszystkich będę musiała informować ;> Jeszcze raz dziękuję. Dajecie mi motywację do dalszego pisania. Kocham Was :3 I następny rozdział za tydzień. Może mi napiszecie czego byście chcieli się w nim dowiedzieć, lub co by się miało wydarzyć? Wybiorę którąś z propozycji, wykorzystam ją w nowej notce i zadedykuję rozdział pomysłodawcy :) Co Wy na to? Czekam na propozycje :>
Do następnego razu ;3
George podbiegł do dziewczyny. Sprawdził, czy oddycha. Kiedy sprawdzał puls, okazało się, że jest strasznie rozgrzana. Kiedy wyczuł delikatne pulsowanie na nadgarstku dziewczyny, wziął delikatnie na ręce i chciał ją zanieść do Skrzydła Szpitalnego.
- Stój, co robisz?! Prędzej ją zabijesz! - usłyszał czyiś głos.
Zobaczył biegnącego w jego stronę chłopaka o czarnych włosach i zielonych oczach, a zza jego pleców wystawały... Skrzydła? George stanął jak wryty i patrzył się na zbliżające się coraz bliżej stworzenie.
- Daj mi ją! - wrzasnął chłopak, wyrwał Lily z objęć zdezorientowanego rudzielca i pobiegł z nią w stronę szatni.
Czarodziej otrząsnął się i natychmiast ruszył za nim. Kiedy wpadł do pomieszczenia, usłyszał, że pod prysznicem leje się woda. Wbiegł tam i zobaczył, że tajemniczy obcy siedzi w brodziku z Lily, pozwalając zimnej wodzie obniżyć temperaturę ciała koleżanki. Dziewczyna miała zdjętą kurtę rozpiętą koszulę, która teraz ściśle przylegała do jej ciała.
- Co tak stoisz? Biegnij po kogoś! - nakazał wróż
George rzucił się szybko po pomoc, a gdy wrócił z panią Pomfrey, nieznajomego już nie było.
- Szybko, na co czekasz? Zanieś ją do Skrzydła Szpitalnego, bo ja nie będę jej nosić! - rozkazała pielęgniarka i już po chwili zajęła się pacjentką.
Tak, wiem. Dzisiaj krótka, ale ostatni tydzień powrotu do szkoły poważnie dał się we znaki :) Dziękuję Wam wszystkim za...
Do następnego razu ;3