Nadchodził przez wszystkich oczekiwany bal przebierańców.
Prawie wszystkich. W Norze, w swoim pokoju siedziała skulona, rudowłosa
dziewczynka, tuląca swojego ukochanego misia. Przeżył z nią cztery lata
magicznego życia i był dla niej jedynym przyjacielem. Nazajutrz miała być
przebrana za Amatę z 'Fontanny Szczęśliwego Losu'. Wszystko byłoby dobrze,
gdyby nie wygląd kostiumu. Ułożyła się wygodnie w łóżeczku, żeby już o tym nie
myśleć i ostatni raz popatrzyła przed snem na swoją koszmarną sukienkę, którą
mama zdobyła w jednym ze sklepów z używaną odzieżą. Był podarty w kilku
miejscach, miał smutny, szary kolor i widoczne, czerwone plamy po soku. Nie
prezentował się najlepiej ale przecież na nic innego nie było stać jej
rodziców. Zacisnęła mocno powieki i zasnęła, a smutek i wstyd towarzyszył
jej całą noc.
W pokoju, zielonym pokoju pewnego
ciemnoskórego chłopca był całkiem spory bałagan. Wszystko przez dzisiejsze
wydarzenie. Blaise był zawiedzony. Chciał ubrać kostium diabła, ale jego matka
stwierdziła, że nie przystoi to czystokrwistemu arystokracie ubierać się jak
jakiś mugolski demon. On oczywiście już pokazał się w przebraniu swemu
najlepszemu przyjacielowi, ale ten zgadzał się z jego matką.
-Ależ ten kostium jest piękny, Bleisiku
|
|
-Będziesz w tym wyglądać godnie - mówił Draco.
|
|
W końcu chłopczyk dał się przekonać i zgodził się na nowiuśki kostium
Barona Pechowca
|
Słońce świeciło delikatnie i obudziło czteroletnią Ginny.
Z misiem i sukienką w ręce udała się do łazienki i ubrała się na dzisiejsze
wydarzenie. Ze spuszczoną głową zeszła do kuchni i zjadła drobne śniadanie. Tak
naprawdę w ogóle nie była głodna i tak naprawdę w ogóle nie chciała iść do
przedszkola. Jednak to nie do niej należał wybór. Wiedziała już co ją będzie
dzisiaj czekało. Pogardliwe spojrzenia, złośliwe komentarze... Tak samo jak rok
temu. Nieunikniony koszmar dzieciństwa.
- Szybciej Ginny, bo się spóźnimy!
- Dobrze mamo...
Założyła swoje pozdzierane na czubkach buciki i podrapany płaszczyk i posłusznie poszła z mamą i braćmi, tylko po to, by stać się pośmiewiskiem.
- Szybciej Ginny, bo się spóźnimy!
- Dobrze mamo...
Założyła swoje pozdzierane na czubkach buciki i podrapany płaszczyk i posłusznie poszła z mamą i braćmi, tylko po to, by stać się pośmiewiskiem.
Już w przedszkolu Blaise, niezbyt szczęśliwy,
ale pocieszany przez Smoka, odganiał się od młodszej panny Greengrass. Ta już w
tak młodym wieku nie umiała się ubrać i zachować, a wiek był tylko zaletą.
Dzieci bezpośredniość miały wrodzoną. Oczywiście było mu też strasznie
niewygodnie. Błyszcząca stalowa zbroja i ciężki miecz to na pewno nie strój dla
ruchliwego berbecia. Tak Malfoy, który arystokrację miał we krwi mógł chodzić w
niewygodnych kryzach, ale on? Ruchliwość
to jego brat a ciekawość siostra rodzona. Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Gdy
tak rozglądał się za ustronnym kątem na zrzucenie ubiory jego wzrok
przyciągnęła rudowłosa istotka przy wyjściu. Oczywiście wiedział kto to
jest.
Smutna Ginny Wpatrywała się niepewnie w deszczowe niebo
na dworze. Łzy spływały jej po piegowatych policzkach. Trzymała w ręku swojego
jedynego przyjaciela. Nagle podeszli do niej Crabbe i Goyle śmiejąc się
głupkowato, jak zwykle.
- Hej, zobacz!
- Mała ruda ze swoim ukochanym misiem!
Popatrzyli się na siebie porozumiewawczo i rzucili się na dziewczynkę, wyrywając jej maskotkę z małych rączek. Mała nie mogąc nic zrobić, usiadła w kącie i schowała twarz w dłonie. Nikt jej nie pomoże. Kogo mogłaby obchodzić jakaś Weasley'ówna?
- Hej, zobacz!
- Mała ruda ze swoim ukochanym misiem!
Popatrzyli się na siebie porozumiewawczo i rzucili się na dziewczynkę, wyrywając jej maskotkę z małych rączek. Mała nie mogąc nic zrobić, usiadła w kącie i schowała twarz w dłonie. Nikt jej nie pomoże. Kogo mogłaby obchodzić jakaś Weasley'ówna?
- Co robi tu sama taka ślicznotka?
Blaise był autentycznie zainteresowany. Z
tego co słyszał to ta mała miała całkiem niezły temperament. Rudowłosa
otarła łzy z policzków i popatrzyła w stronę ciemnoskórego chłopca.
- A co to może obchodzić takiego wysoko postawionego czarodzieja jak ty?
- A co to może obchodzić takiego wysoko postawionego czarodzieja jak ty?
- No wiesz wiewióreczko. Skoro zapytałem to
jestem zainteresowany. Poza ty ty akurat nie często płaczesz. Coś poważnego?
- Bo, bo... Oni zabrali mojego misia. - powiedziała
dziewczynka i wybuchła nieopanowanym płaczem.
Blaise nie wiedział co robić. Nie miał rodzeństwa a tym bardziej jakiejś
dziewczyny więc po prostu ją przytulił i czekał aż będzie zdolna powiedzieć
coś więcej. - Kto ci zabrał tego misia?
|
|
-
C-c-crabe i Gggoyle. - wyjąkała i wtuliła się w kolegę.
-Dobrze, zaraz to załatwię i odzyskasz swego misia. A teraz
poczekaj tu chwilkę. DRACO! Przypilnuj tej tu młodej damy.
|
|
Pięciolatek
nie czekając ani chwili poszedł do osiłków i ... Po prostu im przyłożył, a na
odchodnego dodał. -I nie ważcie się ze mną zadzierać.
|
|
Następnie
podszedł do dziewczynki i oddał jej własność
|
- Dziękuję - powiedziała Ginny i przytuliła delikatnie
swojego ukochanego misia. Stała chwilę niepewna po czym wspięła się na paluszki
i dała chłopakowi buziaka w policzek.
Puszek okruszek, puszek kłebuszek.
Bardzo go lubię przyznać to muszę. |
|
- O to
moja ulubiona piosenka! - krzyknęła dziewczynka
|
Zmieszany chłopak nie wiedział co robić. W końcu
postawił na swój urok i wrodzony dowcip. -Czy piękna Amata zatańczy ze mną?
I
ucałował jej dłoń.
Weasley'ówna zarumieniła się i podała chłopakowi drugą
rękę i ignorując wszystkie zdziwione spojrzenia zatańczyła do swojej ulubionej
piosenki.
Przerażony Draco stał jak zamurowany. Jak jego najlepszy przyjaciel mógł
zrobić coś takiego??? W końcu wyszeptał zrezygnowany
|
|
-Para stulecia. Wiewióra i Diabeł
I wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
Mam nadzieję, że się podobało :) Życzę wszystkim udanych walentynek! :3 Za tydzień nowy rozdział ;)
|
ojeeeeeej :3 tak słodko *.*
OdpowiedzUsuńJakie słodkie *_* Mała Ginny! Mały Blaise! Mały Draco! <3 Takiej miniaturki jeszcze nie widziałam <3 Wspaniała :* Taka, no! Świetna <3 Zakochałam się! Mała, płacząca Ginny i ratujący ją mały Blaise! :) Super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny dużo życzę! <3
O kurczaki <3 To było superowe ;D Wszyscy mali *.* Zjadłabym xD
OdpowiedzUsuńTo takie romantyczne było to ratowanie, oh <3 ;***
To było takie kochane ♥ Takie małe słodkie berbecie. I jeszcze Blaise pomagający Ginny...
OdpowiedzUsuńHah Draco arystokrata wprost mnie rozwalił :D
Nie rozumiem, jak mogłam nigdy wcześniej tu nie trafić. Twojego bloga przeczytam w najbliższym czasie, a chwilowo dodaje do ulubionych ;3
Także zapraszam do siebie, też wstawiłam walentynkową miniaturkę, choć moja nie jest tak zabawna jak twoja :)
http://czarna-miniopowiadania.blogspot.com/2014/02/walentynki.html
Pozdrawiam ciepło, w tą zimną noc.
Czarna
Cudne. Rozdział i słodki i śmieszny. Ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
M.
Witaj :D
OdpowiedzUsuńTak coś gdzieś tam wpadłam do ciebie... Wiem, że to głupio brzmi xD
"DRACO! Przypilnuj tej tu młodej damy" - jakie słoooodkie ♥ Ostatnio coraz bardziej lubię Blinny... *.*
Zapraszam do siebie na coś Walę-tynkowego :D
http://always-said-snape.blogspot.com/
Zapraszam do siebie na nową miniaturkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://czarna-miniopowiadania.blogspot.com/2014/02/i-tak-jej-nie-uciekniesz.html
Jeżeli chciałabyc byc powiadamiana o nowych wpisach, to proszę, napisz mi o tym w Sowiej Poczcie :)
Pozdrawiam, czarna
To jabyłam Blaisem. I choć to ja pisałam tą miniaturkę to i tak z przyjemnością przeczytałam jeszcze raz. Jesteś genialna i dzięki tobie powstało cudo. Może jeszcze coś napiszemy?? Mam pomysł na Dramione, całkiem oryginalne. Jak coś to pisz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Olciak