Music

sowiarniahomepageo mnieHTML Map

niedziela, 9 lutego 2014

ROZDZIAŁ IX część 1

     W Pokoju Wspólnym Gryffonów zapadła cisza. Oczy wszystkich były zwrócone w stronę Lily. Profesor McGonnagall posłała uczniom ostre spojrzenie i wskazała oczami wymownie na dziewczynę. Jak na zawołanie w pokoju rozległy się oklaski i okrzyki radości, a Lily - rozpłakała się i nie zważając na nic pobiegła do lochów. Powiedziała hasło dławiąc się własnymi łzami. Ściana rozsunęła się. Dziewczyna chciała wbiec do pomieszczenia, które jeszcze dziś rano było jej domem ale gdy była o krok od celu jakaś niewidzialna siła odrzuciła ją do tyłu z taką siłą, że wylądowała twarzą na podłodze.
- Lily? Co się stało? - usłyszała znajomy głos
- Draco... Ja nie mogę przejść przez ścianę...
- Jak to? - zapytał zdziwiony i pomógł dziewczynie wstać
- Och Draco, oni mnie przenieśli!
- Kto? Gdzie? Jak?
- No dyrektor, do Gryffindoru. - mówiła szlochając
- Chodź, spróbujemy jeszcze raz.
Chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę wejścia, lecz znowu napotkali na swojej drodze niewidzialną ścianę, która doskonale pełniła swoje zadanie. Draco się nie poddawał i ciągnął dziewczynę za ręke coraz mocniej.
- Aua! Draco! To boli! - krzyknęła wyrywając się z jego uścisku i rozpływając się w potoku łez. Chłopak natychmiast ją przytulił i ręką przeczesywał jej włosy.
- Spokojnie... Wymyślimy coś... - mówił kołysząc się z nią delikatnie na boki.
- Ja nie chcę tam być. Chcę być tutaj z wami. - powiedziała wycierając łzy w koszulę Malfoya i mnąc nerwowo jego marynarkę na plecach.
- Och tutaj jesteś! - usłyszeli nagle głos Minerwy. Podbiegła do nich i próbowała wyciągnąć nadal łkającą Lily z objęć blondyna, co wcale nie było łatwe, bo dziewczyna się wierciła i nie zwalniała uścisku z toru chłopaka. Nie dała rady.
- Pani profesor, może ja ją zaprowadzę? - zaproponował Malfoy obejmując dziewczynę ramieniem.
- Zgoda. - odpowiedziała niechętnie i odeszła do swojego gabinetu.
- Chodź Lily, no powolutku. - rzekł do Gryffonki i poprowadził ją w stronę nowego domu. Uspokoiła się po kilku piętrach, lecz gdy tylko zobaczyła zbliżający się portret Grubej Damy jeszcze mocniej przylgnęła do chłopaka. Nagle obraz otworzył się i w jego miejscu pojawił się George.
- Co tu robisz Weasley? - syknął Draco
- No wiesz, ty jej raczej tu nie wprowadzisz. - odparł kpiąco starszy rudzielec. Blondyn doskonale wiedział, że chłopak ma rację.
- Lily? Pójdziesz teraz z nim...
- Ale ja nie chcę! Wracam z tobą do lochów! Ja... - dziewczyna zaczęła protestować
- Lily nie wrócisz tam rozumiesz? Nie możesz już wejść do pokoju wspólnego.Nie jesteś już Ślizgonką! - krzyknął chłopak nie panując nad emocjami. Lil odsunęła się od niego przestraszona. Patrząc na niego zawiedzionym spojrzeniem wywoływała w nim poczucie winy. Jednak on pozostał poważny. Odwróciła się i zniknęła w dziurze w ścianie.
- Brawo! Gratulacje! Wygrał pan konkurs na najbardziej delikatnego mężczyznę w szkole. - powiedział George potrząsając ręką blondyna i odszedł do swojego dormitorium.
Draco dobrze wiedział, że zranił dziewczynę ale wiedział też, że gdyby dał jej nadzieję zraniłby ją jeszcze bardziej. Zły i smutny zarazem, wrócił do swojego dormitorium i nie odpowiadając na niczyje pytania poszedł spać. Pod jego poduszką leżał list. List, który wyjaśniłby wszystkim jego dzisiejsze pożegnanie.

Drogi Draco!
    
   Twoja ciotka już jest w domu. Nie udało jej się wyciągnąć żadnej informacji od tego całego Grey'a. Naszą jedyną nadzieją jest jego córka, niestety nikt ze śmierciożerców nie wie gdzie się teraz znajduje. Jeżeli nie dostaniemy kamienia wskrzeszenia, Czarny pan będzie naprawdę zły. Nie wiemy co robić. Pilnuj się.

Twoi kochający rodzice

*   *   *

   Dziewczyna rzuciła się na sofę w pustym ciemnym pokoju wspólnym Gryffonów. Nic już nie rozumiała. Cały świat w tym roku wali jej się na głowę. Najpierw śmierć ojca, przeniesienie teraz zachowanie Draco. Była tak zmęczona, że natychmiast zasnęła. 
   George podszedł do niej powoli i dotknął jej czoła. Była mocno ciepła. Stanowczo za ciepła. Twarz miała całą czerwoną od płaczu, a jej włosy były potargane na wszystkie strony. Kucnął przy niej i westchnął cicho. 
- Lily? - powiedział cicho próbując ją obudzić. Bez skutków.
Po dłuższej chwili zastanowienia wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do swojego dormitorium, które dzielił z bratem i Lee Jordanem. Było za późno na chodzenie po szkole, a do pokoju dziewczyn nie miał wstępu. 
- Georgie, gdzieś ty się podziewał? - zapytał jego brat, Fred ziewając. 
Po chwili zobaczył, że bliźniak nie jest sam.
- Kto to jest? - spytał przyglądając się bratu układającego dziewczynę w swoim łóżku.
- A więc jest to Lily Grey, nowa Gryffonka przeniesiona do nas ze Slytherinu, podle potraktowana przez fretkę, nie mającą dzisiaj gdzie spać. 
- Dlatego odstępujesz jej teraz swoje łóżko, a sam będziesz spał na podłodze? George, jakie to szlachetne. 
- Daj spokój. Dużo dzisiaj przeszła. Nie będę jej teraz targać po szkole.
-No fakt... I co? Będzie spać w ubraniu? 
- A co? Myślisz, że będę ją przebierał? - zapytał ze śmiechem George
- No nie wiem. Chyba jesteś do tego zdolny. 
- Oj Freddie, Freddie... Lepiej weź jakąś szmatkę i ją namocz zimną wodą. Jest strasznie rozpalona.
Fred przewrócił oczami ale zrobił to o co poprosił go brat. Bliźniak oczyścił twarz dziewczyny i przykrył kołdrą. 
- A teraz trzeba ci wykombinować miejsce do spania. 
- A gdzie Lee? 
- O w sumie poszedł spać do chłopaków. Możesz chyba zająć jego łóżko. Raczej się nie obrazi. 
- Dobra lecę się ogarnąć.
George chwycił swoją koszulkę i bokserki i poszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic i umył zęby. Zanim położył się spać podszedł do śpiącej dziewczyny i dotknął jej czoła. Dalej była ciepła, na szczęście trochę mniej niż poprzednio. 

*   *   *

    Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez duże okno. Nie był to mój pokój ani moje lokatorki. Na jednym łóżku spał Fred a na drugim George. Pościel pachnęła męskim żelem pod prysznic. Usiadłam na łóżku rozglądając się dookoła. Po kątach porozwalane były bombonierki, sztuczne ognie i inne bliżej niezidentyfikowane obiekty. Nie wiedziałam co robić. Była niedziela więc raczej nie musiałam iść na zajęcia, a nie chciałam też budzić bliźniaków. Położyłam się więc, przykryłam kołdrą i leżałam tak, wdychając miły zapach, który skądś znałam. Po jakiejś godzinie jeden z braci poruszył się. Za chwilę to samo zrobił drugi. Jak na zawołanie obaj otworzyli oczy i w jednym momencie usiedli na łóżku. To był taki słodki widok, którego chyba nigdy nie zapomnę. 
- O, Lily. Nie śpisz już? - zapytał leżący bliżej mnie Fred. 
- Chyba nie. - odpowiedziałam przeciągając się. - Boże, dam wszystko za prysznic!
- Proszę bardzo, łazienka po lewej! - odparł George wskazując ręką drzwi. 
- Ale... Ja nie mam ani ręcznika, ani żelu, ani rzeczy do przebrania.
- Spokojnie, spokojnie. Wszystko da się jakoś załatwić. - powiedział George wstając i szukając swojej różdżki. Odwróciłam się zarumieniona na widok chłopaka w bokserkach. 
- Accio ręcznik, mydło... - i tak zaczął wyliczać wszystko co było mi potrzebne. Po chwili wszystkie moje rzeczy wylądowały na jego rękach. - To chyba wszystko...
- Dziękuję! - powiedziałam, odebrałam swoje rzeczy i poszłam się wykąpać. 
Wszędzie były porozrzucane ubrania. Wzruszyłam tylko ramionami i weszłam pod prysznic. Odkręciłam zimną wodę i pozwoliłam jej ochłodzić moją twarz. Kiedy wyszłam spod prysznica, popatrzyłam w lustro i popatrzyłam z grymasem na swoje skrzydła. Były całe pogniecione i niestety dzisiaj również nie uniknie ich ukrywanie pod bluzką. Wciągnęłam na siebie ciuchy, które przywołał George. Trochę do siebie nie pasowały szare dresy i elegantsza, niebieska, koronkowa bluzka. Pokiwałam głową z dezaprobatą, chwyciłam pierwszą, lepszą koszulkę leżącą na ziemi i wyszłam z łazienki. 
- Ile można siedzieć w... Lily, czy ty masz na sobie moją koszulkę? - zapytał George.
- Prawdopodobnie... Do dresów bardziej pasuje niż koronkowa bluzka. 
- No tak, masz rację. Dobra już, oddasz mi ją kiedy indziej. - powiedział z uśmiechem. - Jak się spało?
- Całkiem, całkiem. 
- Nie jesteś głodna? Może chcesz iść na śniadanie? 
- Czy ja wiem... Chyba tak... 
Poszliśmy z Fredem i Georgem na śniadanie. Popatrzyłam się w stronę stołu Ślizgonów. Nikt z moich przyjaciół nawet na mnie nie popatrzył. 
- Nie przejmuj się nimi. - szturchnął mnie delikatnie Fred.
- O, zobacz. To Hermiona. Prawdopodobnie trafisz do jej dormitorium. Hermiono! 
Dziewczyna zobaczyła nas i z uśmiechem usiadła obok mnie. Śniadanie minęło nam miło i śmiesznie. Po posiłku moja współlokatorka zaprowadziła mnie do swojego dormitorium. Koleżanka, z którą wcześniej je dzieliła, zrezygnowała w tym roku ze szkoły. Usiadłam szczęśliwa na łóżku. Nowy dom, nowe życie.


No to mamy rozdział dziewiąty! Dedykuję go Olciak, która z obecnych czytających jest ze mną baaardzo długo :) Jest mi bardzo miło z powodu ilości komentarzy i.... prawie 2000 wyświetleń :D Jesteście kochani :3 Nigdy bym się nie spodziewała, że tak to się potoczy. Zachęcam do obserwowania, bo często dosyć ciężko mi ogarnąć wszystkich czytających i informować każdego czytającego, chociaż staram się jak mogę :) A, i jeżeli komuś by się chciało, zachęcam do odwiedzenia Inverno gdyż, ponieważ, albowiem zorganizowała u siebie konkurs i na pewno byłoby jej miło, gdyby dostała jakieś prace :) To chyba wszystko. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia niebawem ;)

9 komentarzy :

  1. Chyba jestem pierwsza! *_* Świetny rozdział :) Fred i George tacy opiekuńczy... Wściekłam się na Malfoy'a XD I to bardzo! Biedna Lily... Ale cieszę się, że jest w Gryffie :D Lubię Gryff! :D Suuuuuuuuuuuuuper rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Druga ! <3
    Super rozdział, uwielbiam blizniaków a zwłaszcza Freda ;D ;* <3
    Nooo dobrze, że Lily jest w czerwonych ;D Dracoooooo aaaa !!!!!!!! kurde, zabić to mało, no ale cóż... on i jego rodzina to zawsze tacy byli xD
    Rozdział mega, ale proszę o dłuższe ;*

    http://plonace-serca.blogspot.com/?zx=2dec9ea57ad1a4af zapraszam na przeczytanie ważnej informacji, jeśli chcesz być na bieżąco na tym blogu, proszę o podanie pod moją notką adresu e-mail, gdyż blokuję bloga dla nie zaproszonych. Będzie mi miło, jeśli wejdziesz i napiszesz ;** ( możesz mnie znać z bloga xlast-chancex z którym miałam problem i usunęłam. ) Ale tutaj bd dodawać rozdziały do końca. ;*

    Zachęcam też do zaobserwowania mojego bloga :* Po podaniu mi adresu meil, dostaniesz meila jak się nie mylę, że cię zaprosiłam do wstępu na mojego bloga ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny ja zapomniałam że ona ma skrzydła! XD ale rozdział świetny :) tylko Malfoy taki dupek, no ake i tak go kocham :D Tylko czemu nikt ze Ślizgonów sie na nią nie patrzy ;( LOOOOOOL :/
    A wiec czekam na NN i mam nadzieje że długo nie bede czekać :D
    Pozdrawiam
    Inverno :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dalej jestem zła na gryfoland, ale zapomniałam o George'u. No i jeszcze ten cały Arthur. Nie chcesz mi chyba przez ten list do Draco przekazać, że cała jego przyjaźń to tylko podstęp. Nie chcesz, prawda?? Noc fajna, a ranek jeszcze lepszy. Tylko z tego co pamiętam to dziewczyna ubierała koszulę chłopaka jak coś się działo If you now what I mean. ;) (sorry - zboczenie zawodowe, znaczy gimnazjalne, zdarza mi się) Ciekawe jak będą wyglądały relacje pomiędzy Hermioną, a Lily. No i czy Ron zmieni swoje poglądy co do niej. Dziękuję za dedykację. Komentarz dla cb to dla mnie prawdziwa przyjemność, nawet jeśli muszę pisać go na telefonie, a słownik w tych telefonach sam zmienia wyrazy i musisz trzy razy przeczytać komentarz, żeby nie wysłać żadnych błędów. A i jeszcze pytanko na koniec. Masz Betę?? Jeśli nie to wiesz ;) gg: 1222735 Pozdrawiam, motywują i życzę weny - wdzięczna i ogólnie zadowolona z rozdziału
    ~Olciak ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten list chyba nie oznacza, że Draco tak na prawdę nie lubi Lily i miał się tylko do niej zbliżyć, bo mu tak kazali rodzice? Mam nadzieje, że nie.
    Dobrze, że Lily ma chociaż w Gryffindorze Georga i Hermione, którzy nie traktują jej jak wyrzutka tylko dlatego, że została przeniesiona ze Slytherinu.
    Może Ron również zmieni zdanie...
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutne ;c
    Ale ciesze się, że zaprzyjaźniła się z Hermioną, może znajdą wspólny język :)
    Dziwne, że nikt ze Slytherinu nie zwrócił na nią uwagi. Można by się spodziewać, że rzucą się na nią z (może nie piszmy od razu z płaczem, o coś takiego nawet ich nie osądzam) krzykiem tęsknoty. Ale w końcu to Ślizgoni.
    Czekam na Harrego!
    Czarna

    OdpowiedzUsuń
  7. No Draco nie musiał tak krzyczeć! Ale rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Cały czas sadzę, ze powinna być Ślizgonką, ale z drugiej strony George ;)

    OdpowiedzUsuń